Błąd, potknięcie, usterka - takie słowa padały na konferencji ministra Michała Dworczyka z kancelarii premiera. Niespodziewane otwarcie zapisów na szczepienia przeciw Covid-19 dla ludzi w wieku od 40 do 59 lat – i wstrzymanie tych zapisów wkrótce potem – było tematem drugiej już dzisiaj konferencji pełnomocnika rządu ds. szczepień.
Dwa dni temu, przypomnijmy, rząd ogłosił plan przyspieszenia szczepień przeciwko Covid-19. Zakłada on m.in. zwiększenie liczby punktów szczepień i grona kwalifikujących do szczepienia oraz wprowadzenie szczepień populacyjnych.
Zgodnie z zapowiedzią, w kwietniu codziennie miały być uruchamiane zapisy dla kolejnych roczników, począwszy od 12 kwietnia i rocznika 1962, a skończywszy na 24 kwietnia i roczniku 1973. Zapowiedziano również, że prawdopodobnie w maju ruszą zapisy dla wszystkich dotąd niezaszczepionych.
Dzisiaj jednak okazało się, że skierowania na szczepienia zaczęli otrzymywać nawet 40-latkowie, co więcej: wyznaczano im nieodległe terminy.
To nagłe otwarcie zapisów dla grupy 40+ wyjaśniał w Porannej rozmowie w RMF FM szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
"W tej chwili mamy rejestrację otwartą dla wszystkich osób powyżej 60. roku życia. W systemie centralnej rejestracji zarejestrowanych jest łącznie około 11 milionów osób. Z tego wolnych terminów do szczepień do końca maja jest około 1,8 mln" - mówił, po czym ujawnił: "W ostatnich dwóch dniach ta rejestracja dla osób powyżej 60. roku życia zwolniła, dlatego zdecydowaliśmy się uruchomić zapisy osób, które w styczniu zgłosiły gotowość do rejestracji. Dziś w nocy wyznaczone zostały skierowania dla osób od 40. do 60. roku życia".
Już dwie godziny później jednak Michał Dworczyk ogłosił na konferencji prasowej wstrzymanie zapisów osób między 40. a 59. rokiem życia i tłumaczył, że nastąpiła "jakaś usterka".
"Te terminy (dla ludzi w wieku 40-59 lat - przyp. RMF) miały być wyznaczane w drugiej połowie maja. Niestety, przez to, że nastąpiła jakaś usterka, część z tych osób w wieku 40-59 lat zapisała się na terminy jeszcze kwietniowe. Na kilka godzin wstrzymujemy rejestrację tej grupy" - poinformował Dworczyk.
"Po usunięciu tej usterki odblokujemy system i do każdej takiej osoby będzie dzwonił automat bądź konsultant, proponując konkretny termin szczepienia w drugiej połowie maja" - zaznaczył również szef kancelarii Mateusza Morawieckiego.
Chodzi o 130 tysięcy osób z rejestrującej się dziś grupy 40-59 lat, którzy zapisali się na szczepienie jeszcze w kwietniu. Rząd chce teraz przenosić 40-latków na drugą połowę maja, bo zapisy na kwiecień nastąpiły przez błąd systemu - tak tłumaczył to nadzorujący program szczepień min. Michał Dworczyk. To przepisywanie potrwa 2-3 dni. Konsultacji z infolinii mają dzwonić - i to już jutro - do 40-latków, zapisanych na kwiecień i proponować termin po 15 maja. To grupa ok. 60 tysięcy osób.
Natomiast osoby powyżej 50. roku życia, które zostały zapisane w czwartek na szczepienia, nie będą miały zmienianych terminów.
Także ten kto zdołał zapisać się na jutro czy pojutrze takiego telefonu nie dostanie, bo nie uda się w to miejsce znaleźć osoby starszej do zaszczepienia - ustalił nieoficjalnie dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski i jak zauważa, wygląda to na rządową loterię, bo to przenoszenie na majowy termin ma być uzależnione od realizacji szczepień wśród 70-latków w danym regionie. Może się więc okazać, że na przykład w Szczecinie wyszczepiono już większość osób starszych i 40-latkowie zostaną przy terminie w kwietniu, a na przykład w Warszawie już nie. Co ważne, jeśli zadzwoni konsultant i zaproponuje nowy termin - nie będzie można mu odmówić.
"W ciągu jednego dnia ten błąd naprawimy i za niego bardzo przepraszamy" - powiedział minister Dworczyk na konferencji, odnośnie zamieszania wokół szczepienia 40-latków.
Dodał, że w wyniku błędu systemu 40-latkowie byli zapisywani na kwiecień, a nie na maj, a jako drugi błąd wskazał komunikację.
"Drugie potknięcie związane jest z komunikacją, która zdecydowanie wczoraj powinna być bardziej efektywna, bo bez niej właśnie mieliśmy do czynienia z pewnym chaosem czy zdezorientowaniem części osób w wieku 40 i 50 lat i za te dwa potknięcia przepraszamy" - powiedział szef KPRM.
Od odniesienia się do sprawy zamieszania wokół szczepienia 40-latków uchylił się sam premier.
Przed południem w czasie konferencji prasowej Mateusza Morawieckiego, poświęconej nowej tarczy antykryzysowej, rzecznik rządu Piotr Müller zastrzegł, że "o godzinie 13:30 odbędzie się konferencja prasowa szefa KPRM, pełnomocnika rządu ds. szczepień Michała Dworczyka, na tej konferencji będzie można zadać szczegółowe pytania dotyczące programu szczepień".
Mimo tego zastrzeżenia jeden z dziennikarzy próbował zapytać Mateusza Morawieckiego o niespodziewane otwarcie zapisów dla grupy 40+.
Odpowiedzi nie było: premier milczał, a rzecznik rządu powtórzył, że o program szczepień będzie można pytać o 13:30 w czasie - drugiej już dzisiaj - konferencji prasowej Michała Dworczyka.
Dziennikarzy RMF FM ustalili natomiast, że premier Morawiecki nie wiedział nic o nagłym uwolnieniu zapisów dla osób z grupy wiekowej 40-59 lat, którzy wypełnili formularz zgłoszeniowy w połowie stycznia. Dlaczego? Bo zdaniem ministra Dworczyka była to czysto techniczna decyzja, którą wczoraj po 20:00 podjął w wąskim gronie zespół zajmujący się programem szczepień.