Jako o życiowej partnerce, matce ich córki i wybitnej przywódczyni, która wprowadzi w Ameryce rzeczywiste, pozytywne zmiany, mówił o Hillary Clinton jej mąż, były prezydent USA Bill Clinton w wystąpieniu na konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w Filadelfii. Głęboko osobiste przemówienie oceniane jest przez komentatorów jako arcydzieło retoryki, oratorski wyczyn, który może pomóc kandydatce w oczach opinii publicznej.
Hillary Clinton została we wtorek oficjalnie nominowana na kandydatkę demokratów w listopadowych wyborach prezydenckich. W czwartek, w ostatnim dniu konwencji, wygłosi programowe przemówienie. Na razie zaś w Filadelfii przemawiał jej mąż.
W 1971 roku poznałem pewną dziewczynę. Miała okulary w grubej oprawie i żadnego makijażu - zaczął Bill Clinton swoją opowieść. W następnym zdaniu wyznał, że "od razu wiedział", że będzie to poważna znajomość.
Okraszając swe wystąpienie anegdotami, opowiadał o tym, jak długo musiał prosić Hillary o rękę i jak się w końcu pobrali, a także, jak bardzo oddana działalności w służbie publicznej była jego żona. Przypomniał jej pracę na rzecz praw kobiet, dzieci i mniejszości rasowych, reform edukacji i ochrony zdrowia.
Czyniąc aluzję do problemów w ich małżeństwie, Clinton przyznał melancholijnie: Przeszliśmy przez dobre i złe czasy.
Wspominał, że jako Pierwsza Dama w latach 90. Hillary była bojowniczką o prawa człowieka, wysyłaną w misje do licznych krajów jako nieoficjalny ambasador rządu USA. Jako senator ze stanu Nowy Jork wywalczyła odszkodowania dla ofiar ataku terrorystycznego z 11 września 2001 roku i sponsorowała ustawę ułatwiającą adopcje dzieci z biednych rodzin. Z kolei jako szefowa Departamentem Stanu - przypomniał Clinton - negocjowała z Rosją układ START, przeforsowała w ONZ sankcje na Iran i doprowadziła do zawieszenia broni między Hamasem a Izraelem.
Ponad półgodzinne wystąpienie Clintona było również polemiką z powielanym często obrazem Hillary Clinton jako polityka status quo, który z oportunistycznych pobudek nie dąży do zasadniczych zmian, jakich w czasach buntu przeciw establishmentowi pragną Amerykanie.
Za polityków gwarantujących takie właśnie radykalne zmiany chcą uchodzić zarówno kandydat republikanów, prawicowy populista Donald Trump, jak i były rywal Clinton do nominacji demokratów, senator Bernie Sanders. Trumpa demokraci popierający Hillary Clinton potępiają jednak jako kłamliwego demagoga, obiecującego wyborcom gruszki na wierzbie, i hipokrytę, którego działalność w biznesie przeczy temu, co głosi z mównicy na wiecach. Sanders z kolei, który prowadził kampanię pod hasłem "politycznej rewolucji" dążącej do zmniejszenia nierówności dochodów i ukrócenia potęgi wielkiego biznesu, uważany jest za utopistę o szlachetnych intencjach, którego postulaty nie mają w Ameryce szans realizacji.
Hillary zawsze pragnie posuwać sprawy do przodu. Możecie posłać ją wszędzie, gdzie są jakieś problemy, ona tam pojedzie i w jakiś sposób spowoduje, że się tam poprawi. Taka już jest - zapewniał natomiast w Filadelfii Bill Clinton.
Wkrótce po jego wystąpieniu Hillary Clinton pojawiła się, ku zaskoczeniu zebranych, na zawieszonym w hali Wells Fargo wielkim ekranie i przywitała delegatów na konwencję. Poprzedziła to sekwencja portretów wszystkich dotychczasowych prezydentów USA, z których ostatni - portret Baracka Obamy - rozpadł się na kawałki jak stłuczone szkło, a na jego miejscu ukazała się kandydatka. Tym specjalnym efektem reżyserzy wtorkowego widowiska zilustrowali metaforę "rozbitego szklanego sufitu", co w przypadku Hillary Clinton - pierwszej kobiety-kandydatki do Białego Domu z jednej z głównych partii - oznaczałoby rozbicie niewidzialnej bariery, która dotąd nie pozwalała kobietom na objęcie najwyższego urzędu w Stanach Zjednoczonych.
Nie mogę uwierzyć, że spowodowaliśmy właśnie dziś wieczorem największe pęknięcie w tym suficie! - powiedziała Clinton z ekranu.
Filadelfijska konwencja demokratów jest efektownym medialnie widowiskiem, uświetnionym wystąpieniami najwybitniejszych gwiazd sceny i ekranu. We wtorkowy wieczór na scenie w hali Wells Fargo wystąpili słynna aktorka Meryl Streep, która wygłosiła przemówienie, i piosenkarka Alicia Keys. W następnych dniach pojawią się tam Lady Gaga i raper Snoopy Dog.
Autor: Tomasz Zalewski, PAP.
(edbie)