Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Bild" ostrzega Europę przed napływem 50 mln migrantów. Mówi, że "migranci używani są przez Białoruś jako broń. Ich celem są Niemcy, Holandia i Francja". Szef polskiego rządu dodał, że obecnie na Białorusi przebywa 20 tysięcy migrantów i jednym z zadań Europy jest pomóc im wrócić do krajów ojczystych. Zapewnia jednocześnie, że sytuacja na granicy pozostaje pod kontrolą, mimo iż "staje się coraz groźniejsza".

REKLAMA

PRZECZYTAJ: Co się dzieje obecnie na polsko-białoruskiej granicy? Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w naszym raporcie dnia

Dziś w niemieckim "Bildzie" ukazał się wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim. Szef polskiego rządu spotkał się z Paulem Ronzheimerem i Hansem-Jörgiem Vehlewaldem - dziennikarzami najpopularniejszego dziennika w Europie.

"Dezinformacji o sytuacji na granicy z Białorusią nie brakuje także w mediach w krajach UE, dlatego robię wszystko, żeby przedstawiać nasze stanowisko w mediach całej Europy" - poinformował Morawiecki na Facebooku.

W wywiadzie Morawiecki mówił, że "migranci używani są przez Białoruś jako broń. Ich celem są Niemcy, Holandia i Francja. Więc broniąc polskiej granicy, bronimy całej Europy". Wyraził nadzieję, że pomimo wielu wyraźnych prowokacji ze strony białoruskich służb, nie posuną się one "o krok za daleko".

Ostrzegł Europę przed napływem 50 mln ludzi. "Jeśli zdecydowanie nie ochronimy granic Europy, miliony migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu spróbują przedostać się do Europy, a szczególnie do Niemiec. W Niemczech żyje 80 milionów ludzi - czy pozwolą na to, żeby przyszło kolejnych 50 milionów?" - pytał retorycznie.

Mateusz Morawiecki przekonywał, że Niemcy powinny zastopować Nord Stream 2, jeśli chcą współpracować na rzecz pokoju. "Nie dawajmy Władimirowi Putinowi dodatkowych pieniędzy poprzez zapłatę za energię, żeby mógł się dalej zbroić" - argumentował.

Mówił też o wspólnej strategii prezydentów Rosji i Białorusi, mającej na celu destabilizację Zachodu. "Nie wiemy, co jeszcze planują. Możliwe, że kryzys na granicy to tylko odwrócenie naszej uwagi od przygotowywania nowego wojskowego ataku na Ukrainę" - dodał.

Na pytanie, czy kanclerz Angela Merkel zawiodła w polityce wobec uchodźców, premier Polski odpowiedział: "Tak, oczywiście".

"Myślę, że polityka sprzed pięciu czy sześciu lat nie była odpowiednią polityką. Zagrażała suwerenności wielu państw europejskich i stworzyła sztuczną wielokulturowość. To była niebezpieczna polityka dla Europy i świata" - rozwinął wątek.

Szef polskiego rządu dodał, że obecnie na Białorusi przebywa 20 tysięcy migrantów i jednym z zadań Europy jest pomóc im wrócić do krajów ojczystych. Na dziś planowany jest pierwszy specjalny lot zorganizowany przez władze Iraku dla obywateli tego kraju, którzy utknęli na granicy polsko-białoruskiej i deklarują chęć powrotu do kraju.

Presja migracyjna na granicy

Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad kilkadziesiąt tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego 5,5 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.

Do połowy przyszłego roku na odcinku granicy z Białorusią ma powstać stalowy płot zwieńczony drutem kolczastym i wzbogacony o urządzenia elektroniczne. Zapora wzdłuż granicy z Białorusią powstanie na długości 180 km na terenie Podlasia. Zapora będzie miała 5,5 m wysokości. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu oraz kamery dzienne i nocne. Na terenie Lubelszczyzny naturalną zaporą jest rzeka Bug.

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Pod koniec września Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.