Ryszard C., podejrzany o zastrzelenie w łódzkiej siedzibie PiS Marka Rosiaka i ranienie nożem drugiego pracownika, był poczytalny - stwierdzili biegli. Na przełomie grudnia i stycznia Ryszard C. przebywał na oddziale psychiatrycznym szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi, gdzie poddany został czterotygodniowej obserwacji psychiatrycznej.
Biegli orzekli, że Ryszard C. w czasie popełnienia zarzucanych mu czynów rozumiał ich znaczenie i mógł pokierować swoim postępowaniem, czyli, że był poczytalny. Poza tym biegli orzekli, że w aktualnym stanie zdrowia, Ryszard C. może brać udział w toczącym się przeciwko niemu postępowaniu karnym. - powiedział reporterce RMF FM Agnieszce Wyderce prokurator Rafał Sławnikowski.
To, że Ryszard C. został uznany za poczytalnego, oznacza, że jeżeli prokuratorzy zdecydują się skierować akt oskarżenia, a sąd uzna, że popełnił on przestępstwo, to będzie mógł ponieść odpowiedzialność karną. Prokuratorzy planują zakończyć postępowanie do 30 kwietnia, do tego dnia przedłużone jest także śledztwo i areszt. Ale czy tak się stanie nie jesteśmy pewni. To wszystko zależy głównie od biegłego, który ma wydać opinię dotyczącą obrażeń ciała pana Pawła Kowalskiego - tłumaczył Sławnikowski.
Śledczy uznali, że obserwacja jest konieczna, bowiem biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie jednoznacznie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.
Do zabójstwa Rosiaka doszło 19 października. Ryszard C. zastrzelił pracownika łódzkiego biura PiS, a później strzelił do 39-letniego Pawła Kowalskiego. Gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać PiS-owców".
Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych, motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Grozi mu dożywocie.