Aktem "czystego zła" nazwał Joe Biden atak Hamasu na Izrael. Prezydent USA zapewnił, że Waszyngton zrobi wszystko, by ochronić swoich obywateli w Izraelu i sprawi, by pogrążony w wojnie kraj był w stanie obronić się przed agresją. Biden odniósł się też do obecności amerykańskiego lotniskowca na wodach Bliskiego Wschodu.

REKLAMA

"Zdarzają się momenty, gdy czyste, niezmącone zło zostaje uwolnione w świecie. Obywatele Izraela przeżyli taki moment w ostatni weekend" - powiedział Joe Biden w czasie wtorkowego wystąpienia.

Prezydent USA przyznał, że Jerozolima ma prawo, a nawet obowiązek odpowiedzieć na taki atak. To też - jak przyznał - zakomunikował premierowi Netanjahu, który miał usłyszeć, że gdyby do podobnego uderzenia doszło w Stanach Zjednoczonych, odpowiedź byłaby "zdecydowana i miażdżąca".

"To złamanie każdego kodeksu ludzkiej moralności (...). Brutalność Hamasu przynosi na myśl najgorsze szaleństwa ISIS" - stwierdził Biden nawiązując do terroru Państwa Islamskiego. Dodał, że dla Izraelczyków jest to też przypomnienie "tysiącleci antysemityzmu i ludobójstwa". Zaznaczył, że Hamas wcale nie dąży do prawa do samostanowienia Palestyńczyków i ich godności, lecz jedynym jego celem jest wymazanie Izraela z mapy i zabijanie Żydów.

Joe Biden wyraził poważne zaniepokojenie sytuacją Amerykanów w Izraelu. Wiadomo, że wśród zakładników przetrzymywanych przez Hamas są również obywatele USA (co najmniej 20 obywateli USA przebywających na terenie Izraela uznano za zaginionych). W trakcie ostatnich dni, w Izraelu zginęło 14 Amerykanów.

Prezydent zapowiedział, że wezwie Kongres do zatwierdzenia funduszy odpowiadających na potrzeby sojuszników, dodając, że leży to we własnym interesie Ameryki.

Lotniskowiec USS Gerald Ford wraz z grupą uderzeniową został wysłany do Izraela, a Biden przyznaje, że jego kraj jest gotów wysłać tam dodatkowe siły. Nie po to, by walczyć z Hamasem, ale po to, by odstraszyć wszystkich, którzy chcieliby wykorzystać sytuację w Izraelu do zasiania jeszcze większego chaosu.

W środę do Izraela uda się sekretarz stanu USA Antony Blinken - "na znak poparcia i solidarności". Rzecznik Departamentu Stanu przekazał, że Blinken chce wysłuchać liderów Izraela, by dowiedzieć się bezpośrednio o sytuacji, w której znalazł się kraj i pomocy jakiej potrzebuje.

Szef amerykańskiej dyplomacji ma przybyć na miejsce w czwartek.

Ambasada Izraela w Waszyngtonie przekazała, że liczba ofiar ataku Hamasu przekroczyła już 1000. Wojska izraelskie przygotowują się do operacji lądowej w Strefie Gazy, gdzie od soboty trwają również naloty.

Ministerstwo Zdrowia Gazy informuje o ponad 900 zabitych Palestyńczykach i ponad 4000 rannych. Enklawa została odcięta od dostaw żywności, leków i paliwa.