Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi ogłosiło, że Mińsk wprowadza sankcje wobec państw bałtyckich. To odpowiedź na restrykcje z ich strony. Rzecznik białoruskiego MSZ oznajmił także, że spotkanie prezydenta Francji Emmanuela Macrona ze Swiatłaną Cichanouską "nie ma żadnego praktycznego sensu". Wielka Brytania i Kanada z kolei nałożyły obostrzenia na Aleksandra Łukaszenkę, jego syna oraz 6 białoruskich urzędników.
Od dzisiejszego dnia, tak jak zapowiadaliśmy, wprowadzamy symetryczne restrykcje wobec każdego z tych krajów - powiedział rzecznik MSZ Anatol Hłaz komentując sankcje Litwy, Łotwy i Estonii wobec Białorusi. Jak podkreślił, Białoruś będzie odpowiadać na sankcje, ale nie zamierza ich inicjować.
31 sierpnia państwa bałtyckie ogłosiły listy sankcyjne, na których znalazł się Alaksandr Łukaszenka i jeszcze 29 białoruskich urzędników. 25 września listę tę rozszerzono o kolejne ok. 100 osób. Białoruś, choć zapowiada "symetryczne restrykcje", to na razie nie poinformowała, kto zostanie objęty ich sankcjami.
Pytany z kolei o rozmowy byłej kandydatki w wyborach prezydenckich na Białorusi Swiatłany Cichanouskiej z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem w Wilnie Hłaz skomentował sarkastycznie.
Powstaje wrażenie, że na Litwie pojawiła się nowa atrakcja turystyczna, którą wszystkim każą odwiedzać. Z profesjonalnego punktu widzenia powiem, że nie warto żyć złudzeniami. Żadne pośpieszne kontakty z dziwnymi podmiotami nie mają i nie będą mieć żadnego praktycznego sensu - powiedział Hłaz.
Cichanouska przebywa na Litwie, odkąd została, jak nieoficjalnie wiadomo, zmuszona przez białoruskie władze do opuszczenia kraju. Według wielu, Białorusinów Cichanouska była rzeczywistą zwyciężczynią wyborów prezydenckich 9 sierpnia. Protesty przeciwko ich sfałszowaniu trwają od tego dnia na Białorusi. Według oficjalnych danych wygrał, rządzący krajem od 26 lat, Alaksandr Łukaszenka, notując wynik 80,1 proc. Swiatłana Cichanouska otrzymała natomiast 10,1 proc. głosów.
Według Hłaza "w dyplomacji jest wystarczająco dużo cywilizowanych instrumentów, za pomocą których można prowadzić dialog i bronić interesów". Rzecznik MSZ Białorusi ironizował również, że na sankcjach może skorzystać minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkieviczius, który "musi zrobić wszystko, by zostać zauważonym przed zbliżającymi się wyborami".
Na jego pensję to na pewno nie wpłynie - w odróżnieniu od dochodów litewskiego biznesu i płatników nałogów - ocenił.
Wielka Brytania nałożyła sankcje na prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę, jego syna i sześciu innych wysokich rangą członków białoruskiego reżimu, odpowiedzialnych za naruszenia praw człowieka po sfałszowanych wyborach prezydenckich.
Wprowadzenie sankcji zostało skoordynowane z Kanadą, która objęła nimi te same osoby.
Dzisiaj Wielka Brytania i Kanada wysłały jasny sygnał, nakładając sankcje na brutalny i oszukańczy reżim Alaksandra Łukaszenki. Nie akceptujemy wyników tych sfałszowanych wyborów. Będziemy pociągać do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne za bandytyzm wymierzony w naród białoruski i będziemy bronić naszych wartości, jakimi są demokracja i prawa człowieka - oświadczył brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab.
Ogłoszone dziś sankcje są częścią szerszych wysiłków dyplomatycznych ze strony Kanady, by znaleźć drogę do pozytywnej zmiany w obecnej sytuacji na Białorusi - czytamy z kolei w komunikacie MSZ Kanady.
Wysiłki te obejmują również wsparcie dla Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, stawanie w obronie wolności mediów i wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego - podkreślają władze.
Sankcje obejmują zakaz podróżowania i zamrożenie aktywów ośmiu osób z białoruskiego reżimu, w tym Alaksandra Łukaszenki, jego syna Wiktara Łukaszenki i Igora Siergiejenki, szefa administracji prezydenckiej. Pozostałe osoby objęte sankcjami to: minister spraw wewnętrznych Juryj Karajeu, wiceminister spraw wewnętrznych i szef oddziałów bezpieczeństwa publicznego Alaksandr Barsukou, wiceminister spraw wewnętrznych i dowódca oddziałów wewnętrznych MSW Juryj Nazarenko, zastępca dowódcy oddziałów wewnętrznych MSZ Chazalbek Atabekow oraz szef oddziałów specjalnych OMN Dmitrij Bałaba.
W lipcu Wielka Brytania - która do tej pory koordynowała sankcje w ramach wspólnej polityki w ramach Unii Europejskiej - uruchomiła własny reżim sankcji nakładanych na osoby odpowiedzialne za poważne naruszenia praw człowieka. Sankcje uniemożliwiają wjazd do kraju, transferowanie pieniędzy przez brytyjskie banki i uzyskiwanie dochodów w Wielkiej Brytanii. Alaksandr Łukaszenka jest pierwszym przywódcą, który został objęty sankcjami w ramach tego reżimu.
Jak napisało w komunikacie wydanym przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, reżim Łukaszenki jest odpowiedzialny za szereg naruszeń praw człowieka w stosunku do opozycjonistów, mediów i obywateli Białorusi w następstwie sfałszowanych wyborów.
Aleksandr Łukaszanka pomimo licznych apeli ze strony społeczności międzynarodowej, odmówił nawiązania dialogu z opozycją, decydując się na zwiększenie brutalnych represji.
Sankcje zostały nałożone w odpowiedzi na torturowanie i złe traktowanie setek pokojowo nastawionych demonstrantów w areszcie po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Władze białoruskie nie podjęły żadnych działań w celu pociągnięcia do odpowiedzialności winnych. Wielu opozycjonistów zostało aresztowanych lub przymusowo deportowanych i odmówiono im ponownego wjazdu, co jest wyrazem pogardy Łukaszenki dla dialogu z opozycją i dla podstawowych praw człowiekapodkreśla brytyjskie MSZ
Jak przypomniano, sankcje są kolejnym krokiem podjętym przez Wielką Brytanię, w celu pociągnięcia władz białoruskich do odpowiedzialności i pomocy w zapewnieniu pokojowego zakończenia tego kryzysu, które odzwierciedlałoby wolę narodu białoruskiego.
Londyn wzywa do wszczęcia niezależnego dochodzenia pod auspicjami Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w sprawie sfałszowanych wyborów i naruszeń praw człowieka na Białorusi. Wielka Brytania podwoiła również wsparcie finansowe dla aktywistów, niezależnych mediów i organizacji społecznych na Białorusi. Brytyjskie władze zapowiedziały przekazanie dodatkowych 1,5 miliona funtów w ciągu najbliższych dwóch lat.