Coraz częściej mamy do czynienia z sytuacją, że zamiast zrobić się biało w święta Bożego Narodzenia, to pada deszcz. Przyznają to zresztą eksperci. "Można powiedzieć, że to jest trochę standard przy zmieniającym się klimacie. Przy tym, co dzieje się w atmosferze, to faktycznie szanse na to, że święta będą mroźne i białe, jednak maleją" - mówi w rozmowie z RMF FM rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski. Sprawdzamy, które święta zapisały się w historii polskiej meteorologii.

REKLAMA

Jak wynika z opublikowanego w 2021 roku raportu Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC), globalna temperatura powierzchni Ziemi w latach 1970-2020 rosła szybciej, niż w którymkolwiek innym pięćdziesięcioleciu w ciągu ostatnich 2 tys. lat. Mało tego - temperatury w latach 2011-2020 były wyższe od tych, które występowały podczas ostatniego kilkusetletniego ciepłego okresu sprzed ok. 6,5 tys. lat i podobne do średnich temperatur w ciepłym okresie, który był ok. 125 tys. lat temu.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Białe święta zanikają. Przyzwyczajmy się do deszczu i wiatru

Naukowcy jednoznacznie wskazują, że klimat nam się ociepla, co prowadzi do występowania anomalii pogodowych. Nie powinno zatem dziwić, że miesiące, które niegdyś były np. mroźne i śnieżne, teraz są cieplejsze, z temperaturą na plusie, opadami deszczu i silnym wiatrem.

Nie jest niczym niezwykłym, że obecnie jest stosunkowo ciepło - przyznaje w rozmowie z RMF FM Grzegorz Walijewski, rzecznik Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Analizując ostatnie lata, to właściwie te wartości, które mają być notowane - rzędu 12 stopni Celsjusza na południu - nie powinny nas dziwić - podkreśla.

Krótkie spodenki w Boże Narodzenie?

Chcąc omówić najcieplejsze święta Bożego Narodzenia, z jakimi mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich 30 lat, warto przeanalizować każdy z trzech dni - Wigilię oraz pierwszy i drugi dzień świąt.

Jeśli chodzi o 24 grudnia, to musimy sięgnąć pamięcią do lat 2015 i 2013. W Wigilię Bożego Narodzenia w 2015 roku temperatura dochodziła do 11-12 stopni, natomiast w 2013 roku - do nawet 13 stopni - informuje Grzegorz Walijewski.

Te dwa lata znów królują w przypadku najcieplejszego pierwszego dnia świąt, czyli 25 grudnia. Dochodzi jednak jeszcze rok 2009. Wówczas w południowej części kraju mieliśmy nawet 14, 15 stopni - przypomina rzecznik IMGW.

Bezapelacyjnie najcieplejsze święta w ciągu ostatnich trzech dekad obchodziliśmy w 2015 roku. Jeżeli chodzi o drugi dzień świąt, to - uwaga - w 2015 roku mieliśmy na zachodzie kraju nawet 16 stopni powyżej zera - mówi rozmówca RMF FM. Co odważniejsi mogli ubrać wtedy na popołudniowy spacer krótkie spodenki.

Na początek dwie definicje

Choć coraz rzadziej, to jednak zdarza się, że w zimę temperatura spada kilkanaście kresek poniżej zera (nie licząc rzecz jasna terenów podgórskich). Chcąc przyglądnąć się najchłodniejszym świętom Bożego Narodzenia na przestrzeni ostatnich 30 lat, warto na początek zapoznać się z dwoma definicjami - temperatury maksymalnej i temperatury minimalnej.

Temperatura maksymalna to najwyższa temperatura powietrza zanotowana na danej stacji lub na danym obszarze w ciągu określonej sesji pomiarowej, np. w ciągu doby. Analogiczne: temperatura minimalna to najniższa temperatura powietrza zanotowana na danej stacji lub na danym obszarze w ciągu określonej sesji pomiarowej, np. doby.

Najchłodniejsze święta były 21 lat temu

Jak informuje Grzegorz Walijewski, najchłodniejsze święta Bożego Narodzenia w ciągu ostatnich trzech dekad obchodziliśmy w 2002 roku. Temperatura maksymalna w Wigilię wynosiła wówczas od -12 stopni na Lubelszczyźnie do -5 stopni w pozostałej części kraju. Jeszcze chłodniej było w pierwszy dzień świąt, czyli 25 grudnia - od -14 stopni na Podkarpaciu do około -4 stopni w zachodniej części kraju.

Jeśli chodzi o drugi dzień świąt, czyli 26 grudnia, to najchłodniej 21 lat temu było na Suwalszczyźnie, gdzie zarejestrowano temperaturę rzędu -14 stopni. Temperatura maksymalna nieco wzrosła na zachodzie kraju, gdzie odnotowano dodatnie wartości.

Co ciekawe, chłodniej w drugi dzień świąt było w 1996 roku i to znów w rejonie polskiego bieguna zimna, jak nazywana jest Suwalszczyzna - odnotowano tam wówczas -18 stopni.

Srogi mróz na Suwalszczyźnie

Przechodząc do temperatury minimalnej, warto zaznaczyć, że w jej przypadku rozważa się noce - siłą rzeczy temperatura jest wtedy niższa, niż w ciągu dnia.

Okazuje się, że były święta Bożego Narodzenia, podczas których temperatura w nocy spadła poniżej... -20 st. Celsjusza! Tak było we wspomnianym już 2002 roku: wówczas w województwie świętokrzyskim termometry w nocy z 24 na 25 grudnia pokazały temperaturę -22 stopni; nieco cieplej było w województwie kujawsko-pomorskim (-21 stopni) oraz na wschodzie i południu kraju (ok. -18, -19 stopni). Najcieplej było na zachodzie Polski, gdzie odnotowano -9 stopni.

Rzecznik IMGW przypomina też rok 2021. Wówczas w pierwszą noc świąt Bożego Narodzenia (czyli z 24 na 25 grudnia) temperatura była niska i spadła miejscami do -12 stopni; nieco cieplej było na wschodzie i północy kraju, gdzie odnotowano ok. -7, -9 stopni.

Jeśli chodzi o noc z 25 na 26 grudnia, to znów króluje rok 2002 - na Suwalszczyźnie zarejestrowano wówczas -23 stopnie; cieplej było w centrum kraju, bo -20 stopni. W 2021 roku, bo o nim też była mowa, w nocy z pierwszego na drugi dzień świąt temperatura spadła do -16 stopni.

Śnieg? Jaki śnieg?

Śnieg to coś, na czym nam chyba najbardziej zależy w święta, nie licząc oczywiście spotkania z rodziną, miłej atmosfery przy stole wigilijnym i smacznego jedzenia.

Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie narzekał, że w święta Bożego Narodzenia nie ma śniegu.

W ostatnich latach coraz częściej zdarza nam się narzekać na brak białego puchu. Potwierdza to w rozmowie z RMF FM Grzegorz Walijewski, który twierdzi, że z grubością pokrywy śnieżnej "bywa różnie i kapryśnie". Patrząc na przestrzeni ostatnich 23 lat, czyli od początku XXI wieku, więcej jest jednak świąt Bożego Narodzenia bez pokrywy śnieżnej - mówi.

Mało tego - możemy popatrzeć, jak się zmienia się w ogóle zima, nie tylko w kontekście świąt Bożego Narodzenia. (...) Wychodzi na to, że liczba dni z pokrywą śnieżną jest coraz mniejsza; spadła z mniej więcej 70 dni na Suwalszczyźnie i 50 dni w centrum miejscami o nawet 50 proc. - zauważa rzecznik IMGW. Wynika z tego, że święta stały się coraz bardziej jesienne. Chyba coś się przyrodzie pomyliło - dodaje.

Kiedy powtórzy się rok 2021?

Spójrzmy zatem, jak to bywało z tym śniegiem w ostatnich latach w święta Bożego Narodzenia. W zeszłym roku zadowoleni mogli być mieszkańcy Lubelszczyzny, bo tam w Boże Narodzenia spadło nawet 8 cm śniegu. Biały puch był nawet na południu kraju. Tylko że w zeszłym roku przyszło ocieplenie i cóż - pojawiło się wielkie zero, jeśli chodzi o grubość pokrywy śnieżnej - mówi Grzegorz Walijewski.

Jeśli chodzi o święta, podczas których praktycznie na każdej stacji pomiarowej notowane były opady śniegu, a grubość pokrywy śnieżnej była znacząca, to mowa o roku 2021. W niektórych miejscach, np. w województwie kujawsko-pomorskim, na północy Wielkopolski czy w Zachodniopomorskiem, spadło do 10 cm śniegu. Miejscami w południowej części kraju grubość pokrywy śnieżnej wynosiła 10 cm; w Zakopanem było to 28 cm. Jeśli chodzi o wyższe partie gór, to np. 96 cm śniegu było na Kasprowym Wierchu. Tak było w Wigilię.

Podobna sytuacja do tej, którą mamy teraz, była w 2019 roku. Śnieg zalegał wówczas tylko i wyłącznie w górach - ok. 100 cm białego puchu było na Kasprowym Wierchu, ok. 30 cm w Zakopanem i 20 cm na Śnieżce. Mieszkańcy pozostałej części kraju śniegiem niestety nie mogli się cieszyć.

Podobnie było też w 2018 roku - śnieg zalegał jedynie na polskim biegunie zimna, czyli wspomnianej już Suwalszczyźnie, oraz na Warmii i Mazurach; było go - w zależności od miejsca - od 15 do 18 cm. W pozostałej części kraju - podobnie jak w 2019 roku - białego puchu nie było.

Dla narciarzy bardzo dobry był z kolei rok 2017. O ile w całym kraju śniegu praktycznie nie było, a śladowe ilości pojawiły się gdzieś na Suwalszczyźnie, to zdecydowanie więcej było go w górach. Na Kasprowym Wierchu pokrywa śnieżna miała grubość aż 200 cm!

Spodziewajmy się częściej wietrznych świąt

W ostatnich dniach kilkukrotnie mieliśmy do czynienia z burzami, które występowały m.in. w centralnej i południowej Polsce. Zagrzmiało chociażby w dwóch największych polskich miastach - Warszawie i Krakowie. Grzegorz Walijewski w rozmowie z RMF FM informuje, że burze mogą występować zarówno w okresie ciepłym, jak i chłodnym.

Wówczas są to często tzw. burze śnieżne, a opadom śniegu towarzyszą wyładowania atmosferyczne. Grzmoty są głośniejsze, takie bardziej donośne i można się przestraszyć - mówi prognosta.

Natomiast te burze, które występowały w ostatnim czasie, to były takie typowe burze, którym towarzyszy opad deszczu. Niż Pia, który kształtował nam pogodę, cały czas był bardzo głębokim niżem. Porywy wiatru osiągały prędkość ponad 100 km/h, a na północy i w górach nawet ponad 140 km/h - dodaje.

Rzecznik IMGW twierdzi jednak, że nie powinno nas to w ogóle dziwić. Właśnie o tej porze roku, czyli końcem grudnia i początkiem stycznia, północną Europą wędrują niże, często bardzo głębokie. To one powodują takie silniejsze porywy wiatru - wyjaśnia rozmówca RMF FM.

Okazuje się, że te niże pojawiają się nieco częściej, jeden za drugim. (...) Pogoda jest dosyć dynamiczna, niebezpieczna. A porywy wiatru? O ile wartości rzędu 100 km/h to nie jest coś nienormalnego, to okazuje się, że częstotliwość tych wartości na naszych stacjach pomiarowych jest wyższa. (...) To właśnie takich świąt możemy się częściej spodziewać - z silniejszym wiatrem, nawet gdzieś mogą się pojawiać wyładowania atmosferyczne - dodaje.

Wigilia w Łodzi z huraganowym wiatrem

Wiatr, którego prędkość przekracza 70 km/h, jest już niebezpieczny dla naszego zdrowia i życia. Okazuje się - jak informuje Grzegorz Walijewski - że porywy wiatru przekraczające 70 km/h zdarzały się dość często w święta Bożego Narodzenia.

Tak naprawdę na przestrzeni ostatnich 30 lat to przynajmniej kilka, jak nie kilkanaście razy - podkreśla rzecznik IMGW i dodaje: Taka sytuacja była w latach 2018, 2016 i 2015, ale też później, w latach 2009-2011.

Był jednak taki rok, który szczególnie zapisał się w historii polskiej meteorologii. Chodzi o rok 2001 - wówczas w pierwszy i drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w południowej części kraju, szczególnie w województwie podkarpackim, porywy wiatru osiągały prędkość 111 km/h. Sytuacja była wówczas szczególnie niebezpieczna, bo nie dość, że wiało bardzo mocno, to jeszcze dwa dni z rzędu. A przecież święta to czas, kiedy masowo się przemieszczamy.

Na uwagę zasługuje również rok 2017; tutaj patrzymy tylko na 24 grudnia. Wtedy nad północną częścią Europy przechodził bardzo głęboki niż i wówczas porywy przekraczały 100 km/h nie tylko w południowej, ale i centralnej części kraju - przypomina prognosta. Największe (porywy) odnotowano w Łodzi - 129 km/h - dodaje.

Głęboki niż przechodził nad Polską również w 2014 roku i podobnie jak trzy lata później, Wigilia również była wietrzna. Porywy dochodził wówczas do ok. 115 km/h w Łodzi, ale niebezpiecznie było też w Małopolsce i na Podkarpaciu - mówi rzecznik IMGW.

Drodzy słuchacze RMF FM, sprawdzajcie ostrzeżenia!

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej prognozuje, że dziś nadal będzie pochmurno z okresowymi opadami deszczu i deszczu ze śniegiem. Miejscami na północnym-wschodzie wystąpią opady marznące, powodujące śliskość nawierzchni. Temperatura będzie się wahać od 6 do 10 stopni Celsjusza. Wiatr miejscami może być silny, w porywach dochodzący do 80 km/h, a nad morzem do 90 km/h. Z podobną aurą możemy mieć do czynienia we wtorek.

Grzegorz Walijewski w rozmowie z RMF FM zaznacza, że warunki nie będą sprzyjały ani jeździe samochodem, ani spacerom. Przestrzega, by uważać na drogach i nie wchodzić do lasów, bo silny wiatr może łamać drzewa.

Drodzy słuchacze RMF FM: oglądajcie codziennie prognozy, ostrzeżenia. My tutaj w IMGW pracujemy 24 godziny na dobę. Nawet dzisiaj nie mamy świąt, musimy pracować, synoptycy ostrzegają, informują, więc sprawdzajcie aktualne ostrzeżenia i prognozy - apeluje.