Oburzenie i zdumienie wśród polityków we Włoszech, a także w szeregach koalicji rządowej, wywołały słowa byłego premiera, lidera Forza Italia Silvio Berlusconiego, który ostro skrytykował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Stwierdził on, że nigdy nie spotkałby się z nim jako szef rządu. Jego wypowiedź uderzyła też w premier Giorgię Meloni, która widziała się z Zełenskim w Brukseli i ma wkrótce jechać do Kijowa. Do słów Berlusconiego odniósł się rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko, który napisał w mediach społecznościowych, że jego wypowiedź była demonstracją lojalności wobec "rosyjskiego dyktatora".
Senator Berlusconi powiedział dziennikarzom w niedzielę: Ja, gdybym był premierem, nie pojechałbym nigdy na rozmowę z Zełenskim, bo obserwujemy niszczenie jego kraju i masakrę jego żołnierzy oraz obywateli.
Wystarczyło przestać atakować dwie republiki autonomiczne w Donbasie i do tego by nie doszło. Zatem bardzo negatywnie oceniam postępowanie tego pana - oświadczył przywódca współrządzącej Włochami partii.
W związku z konsternacją, jaką wywołały te słowa, kancelaria premiera w Rzymie oświadczyła: "Poparcie dla Ukrainy ze strony włoskiego rządu jest mocne i zdecydowane".
"Rozpowszechniając rosyjską propagandę, Silvio Berlusconi zachęca Rosję do kontynuowana zbrodni przeciwko Ukrainie, a w związku z tym ponosi odpowiedzialność polityczną i moralną" - oświadczył rzecznik ukraińskiego MSZ Ołeh Nikołenko, komentując prorosyjską wypowiedź byłego premiera Włoch.
Nikołenko napisał na Facebooku, że wypowiedź Berlusconiego była demonstracją lojalności wobec "rosyjskiego dyktatora" - Władimira Putina.
"Silvio Berlusconi skrytykował premier Włoch za spotkanie z Wołodymyrem Zełenskim w Brukseli. Oświadczył również, że gdyby Wołodymyr Zełenski przestał 'atakować' Donbas, to wojny by nie było. (...) Bezsensowne oskarżenia pod adresem ukraińskiego prezydenta to całowanie rąk Putina, które są po łokcie we krwi" - napisał Nikołenko. Przypomniał również, że w przeszłości Berlusconi jako premier "całował ręce" libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego. Załączył też ilustrujące tę sytuację zdjęcie.
Jednocześnie przedstawiciel MSZ Ukrainy podkreślił, że Ukraina "bardzo mocno docenia szybką reakcję premier Giorgii Meloni, która po niedopuszczalnych słowach Berlusconiego potwierdziła niezachwiane wsparcie dla Ukrainy ze strony rządu Włoch".
Włoskie media komentując wypowiedź Berlusconiego, zaznaczają, że doszło do nowego pęknięcia w koalicji centroprawicy. Podczas dyskusji w telewizji RAI wyrażano też opinie, że 86-letni były premier nie powiedział nic nowego, tylko potwierdził swoje proputinowskie stanowisko, które w ostatnich miesiącach zostało nieco wyciszone po poprzednich polemikach.
Wiceprzewodniczący jego partii, wicepremier i szef MSZ Antonio Tajani, wyjaśnił w oświadczeniu: "Forza Italia zawsze stała po stronie niepodległości Ukrainy, po stronie Europy, NATO i Zachodu".
Ugrupowanie Berlusconiego zapewniło z kolei, że jego poparcie dla Ukrainy "nigdy nie było kwestionowane". Partia w nocie zaznaczyła, że jej lider "wyraził tylko zaniepokojenie, by uniknięto dalszej masakry i ciężkiej eskalacji wojny".
Rząd ma problem - oceniła przewodnicząca klubu opozycyjnej centrolewicowej Partii Demokratycznej w Senacie Simona Malpezzi w wywiadzie dla "La Stampy" w poniedziałek. Jego wypowiedź uznała za "bardzo poważną". Jej zdaniem takie stwierdzenia "prowadzą Włochy do coraz większej izolacji w Europie".
Mychajło Podolak - doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy - oświadczył cytowany przez dziennik "La Repubblica": Berlusconi to agitator VIP, który działa w ramach rosyjskiej propagandy, przehandlowuje reputację Włoch na przyjaźń z Putinem.
Jego słowa przynoszą szkodę Włochom - dodał. Jego zdaniem były premier powinien "zrzucić maskę i powiedzieć publicznie, że popiera ludobójstwo narodu ukraińskiego".