Instytut Pamięci Narodowej bardzo poważnie rozważa decyzję o ekshumacji i szczegółowym zbadaniu szczątków krakowskiego studenta - dowiedział się dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki. Pyjas zginął w tajemniczych okolicznościach w maju 1977 roku. Najprawdopodobniej został śmiertelnie pobity na zlecenie Służby Bezpieczeństwa. Ekshumacja jego szczątków mogłaby dać ostateczną odpowiedź na pytanie, czy i jak został on zamordowany.
Oficjalne śledztwo PRL-owskiej prokuratury zostało umorzone, bo uznano, że związany ze środowiskami opozycyjnymi student zginął w wyniku upadku ze schodów. Przeprowadzona wówczas sekcja zwłok do dziś budzi mnóstwo wątpliwości i pytań - nie wiadomo nawet, kto ją przeprowadził, bo podpisany pod nią szef krakowskiej Katedry Medycyny Sądowej zeznał w śledztwie IPN, że zwłok nie widział na własne oczy i podpisał się pod raportem przygotowanym przez inne osoby.
Jeśli prokuratorzy Instytutu zdecydowaliby, że spoczywające w śląskich Gilowicach szczątki Pyjasa zostaną przebadane, dowiedzielibyśmy się, czy noszą one ślady obrażeń kości czaszki charakterystyczne dla pobicia lub też uszkodzeń kręgów szyjnych, które mogłyby dowodzić, że Pyjas został uduszony.
Prokuratorzy IPN podejrzewają, że bezpośrednim sprawcą śmierci Pyjasa był związany ze Służbą Bepieczeństwa krakowski bokser Marian Węclewicz. To on miał dostać od SB zlecenie pobicia studenta. Do dziś nie wiadomo, czy zabójstwo Pyjasa zostało zaplanowane, czy też chciano go tylko postraszyć, a śmierć była swoistym "wypadkiem przy pracy".
Nawet jeśli ostatecznie potwierdziłaby się wersja o śmiertelnym pobiciu, to jego domniemany sprawca nie odpowie już przed sądem, bo zginął wkrótce po śmierci Pyjasa. Zarzuty mogliby natomiast usłyszeć zaangażowani w operację wymierzoną przeciwko studentowi esbecy, a być może nawet głośny konfident SB - Ketman, czyli Lesław Maleszka.