​Miłośnik O.S.T.R., kurczaków, swojej lokalnej Pogórskiej Woli, a przede wszystkim - piłki nożnej. Bartosz Kapustka, to najmłodszy członek reprezentacji Polski w piłce nożnej, a także jeden z najmłodszych piłkarzy występujących na Euro 2016 we Francji. Na RMF24 przedstawiamy wam sylwetkę tego jednego z najlepiej zapowiadających się polskich sportowców.

REKLAMA

Kapustka swoje pierwsze zawodowe kroki w piłce nożnej stawiał w drużynie Tarnovii. Podczas jednego meczu z Hutnikiem został wypatrzony przez trenera nowohuckiego klubu Michała Wiącka. Namówił on Kapustkę na przeprowadzkę do Krakowa i grę dla Hutnika. Po roku młody piłkarz jednak zrezygnował i wrócił do Tarnovii.

W 2012 roku wiele wskazywało, że Kapustka podpisze kontrakt z warszawską Legią. Namawiał go do tego także ojciec sportowca, Kazimierz Kapustka, były piłkarz Pogorii Pogórska Wola. Z Legionistami Bartek pojechał na turniej Michalovice Cup na Słowacji, gdzie nawet strzelił gola w meczu z Juventusem Turyn. W Legii nie został jednak dłużej - zamiast tego trafił do Cracovii.

Debiut w nowym zespole Kapustka zaliczył wiosną 2014 roku. Wtedy wystąpił w meczu z Widzewem. Regularnym zawodnikiem ekstraklasy stał się jednak dzięki wstawiennictwu Roberta Podolińskiego, dziś już byłego trenera Cracovii. To najzdolniejszy piłkarz z jakim pracowałem, a pracowałem z wieloma młodymi zawodnikami. Swoich rówieśników przerasta o klasę. Dobra głowa, dobre nogi. Ma cechy, które już w niedługim czasie mogą zrobić z niego przywódcę na boisku i nie tylko - komentuje w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Przełomowe dla Bartka Kapustki okazały się derby z Wisłą jesienią 2014 roku. Wystąpił wtedy w podstawowym składzie i spisał się bardzo dobrze. Zaczął pojawiać się na boisku coraz częściej i pomógł wywalczyć Cracovii czwarte miejsce w lidze. W maju 2015 roku został ogłoszony odkryciem sezonu 2015/2016 w Ekstraklasie. W sierpniu trener Adam Nawałka postanowił powołać młodego piłkarza do kadry narodowej.

Młodzieńczy ferwor w biało-czerwonych barwach

19-letni pomocnik Cracovii przebojem wdarł się do reprezentacji. Media spekulowały, że Kapustka jedzie na mecz z Gibraltarem, by posiedzieć na rezerwie i uczyć się od starszych kolegów. Tymczasem 7 września 2015 roku trener Nawałka dość niespodziewanie wyprowadził go na murawę. Nawet rodzice się tego nie spodziewali. W ogóle nie myślałam, że syn będzie miał okazję wystąpić. Myślałam, że on sobie pojedzie, pozwiedza, spojrzy tak z bliska na tą kadrę - opowiada mama młodego piłkarza w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Danielem Dykiem.

Kapustka zaskoczył nie tylko rodziców, ale też kibiców. W swoim pierwszym meczu dla Polski strzelił także swoją pierwszą bramkę. Polacy zmiażdżyli wówczas Gibraltar wynikiem 8:1. Kolejny sukces reprezentacyjny Kapustki nastąpił po miesiącu, gdy 19-latek znów zdobył gola dla biało-czerwonych w meczu z Islandią. Zagrał także w meczu z Czechami.

W marcu 2015 roku Kapustka wystąpił jeszcze w dwóch meczach towarzyskich - z Serbią i z Finlandią. W obu triumfowała polska reprezentacja.

Grzeczny chłopak z Pogórskiej Woli

Urodził się 23 grudnia 1996 roku. Wychowywał się w podtarnowskiej Pogórskiej Woli i tam też zakochał się w piłce nożnej. Od najmłodszych lat grał na prowizorycznym boisku, gdzie jedną z bramek był trzepak, a drugą siatka ogrodzenia babci Kapustki. Rodzice opowiadają, że przyszły reprezentant Polski tak kopał w tę siatkę, że po dziś jest ona naciągnięta, ale nikt nie zamierza tego naprawiać - wszak to niezwykła pamiątka po pierwszych piłkarskich krokach Kapustki.

W odróżnieniu od wielu sportowców, Kapustka nie należał do łobuzów. Dobrze się uczył, nie miał większych problemów w szkole. Rodzice przypominają sobie tylko jeden incydent, związany z wpisywaniem ocen do dziennika. Piłkarz ponoć bardzo przeżywał całą sytuacje, bo wiedział, że robi coś złego.

Duma rodziców

Ojciec wypowiada się o Bartku Kapustce stonowanie, ale syn wie, że zawsze może znaleźć w nim solidne oparcie. Tata stara się mu doradzać i często podpowiada nad czym powinien pracować. Zawsze jakieś braki wychwytuje, np. że powinien poprawić główkę, rzuty wolne, rzuty rożne - mówi. Nie chce jednak wywierać presji na swoim synu. Staram mu się wytłumaczyć, że piłka to nie wszystko, życie spłynie i są jeszcze ważniejsze sprawy. To nie jest nic wielkiego, jak się mecz przegra, albo gorzej się zagra - dodaje.

Inaczej do sukcesów syna podchodzi mama. Jest dużo bardziej żywiołowa. Piłką nożną zaczęła się interesować, gdy syn rozpoczął zawodową karierę. Opowiada, że gdy Bartek zdobył gola w meczu z Gibraltarem, do domu zaczęli wydzwaniać ludzie z całej Pogórskiej Woli. Na cześć piłkarza w jego szkole odbył się nawet apel. Syn stał się rozpoznawalny. Nawet ludzie, którzy się nie interesowali piłką, wiedzieli kim jest. Pracuję w supermarkecie i klienci mnie zaczepiali, gratulowali. Niektórzy nawet dopytywali, która to jest pani Kapustka. Jeden z panów był tak uparty, że musiałam ze spotkania wyjść, by się z nim zobaczyć. Pogratulował mi, podarował gazetę i spytał czy mam takie zdjęcie syna. Ja sobie robię wycinki z gazet, ale tego zdjęcia, bodajże z Milikiem, akurat nie miałam. To było bardzo miłe - mówi mama piłkarza.

Rodzice są wyrozumiali dla syna i nie zaganiają go do robót domowych, gdy ten wraca po dłuższym czasie grania dla Pasów. Ja bym mu chętnie coś takiego zlecił, jakieś koszenie trawy, ale ja nie wiem czy on by w tej chwili dał radę - śmieje się tata sportowca. Zawsze przyjeżdża zmęczony i spokojnie rozmawiamy, relaksujemy się - dodaje. Mama z kolei opowiada, że syn po powrocie uwielbia rozłożyć się na kanapie i oglądać... "Miodowe lata". A już niebem jest, gdy przygotuje mu się jego przysmak, czyli "pychotkę" - proste ciasto z orzechami, masą budyniową i powidłem.

Ta Kapustka będzie warta miliony

Sukcesy 19-latka w reprezentacji bardzo szybko zaprocentowały sporym zainteresowaniem ze strony zagranicznych gigantów piłkarskich. Po meczu z Islandii Kapustka miał trafić na "listę życzeń" włoskiego Juventusu Turyn, który regularnie odmładza swój zespół.

Według zagranicznych mediów z kolei, Kapustką zainteresowana jest także Borussia Dortmund. Niemiecki zespół znany jest z podbierania polskich zawodników. W drużynie Thomasa Tuchela występuje aktualnie Łukasz Piszczek, a kiedyś grali tam Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski.

Jeśli zespoły faktycznie chciałyby ściągnąć Kapustkę, wówczas musiałyby się liczyć ze sporymi wydatkami. 19-latek jest wyceniany na ok. pół miliona euro, ale taka kwota raczej nie zadowoliłaby Cracovii. Eksperci wskazują, że Juventus i Borussia musiałyby wydać na młodego piłkarza przynajmniej 2 miliony euro.