"Każde spotkanie jest dla nas jak finał, o meczu z Włochami już zapomnieliśmy" - zapewnił atakujący siatkarskiej reprezentacji Polski Zbigniew Bartman. Jutro biało-czerwoni w drugim meczu olimpijskiego turnieju zmierzą się z Bułgarią. "Stać nas na znacznie lepszą grę niż w meczu z Włochami - we wtorek chcemy ją pokazać" - podkreślił siatkarz.
Podopieczni Andrei Anastasiego pokonali w niedzielę Italię 3:1 prezentując bardzo dobrą grę. Biało-czerwoni nie popadają jednak w przesadny optymizm. Cały czas musimy pracować nad sobą. Mecz z Włochami absolutnie nie był naszym najlepszym w karierze. Nazwałbym go dobrym, ale nie rewelacyjnym. Stać nas na znacznie lepsza grę, we wtorek chcemy ją pokazać - stwierdził Bartman. Stosujemy zasadę małych kroczków. Po jednym spotkaniu od razu koncentrujemy się na następnym. Tylko z taką mentalnością możemy wygrywać - dodał.
Bartman zaznaczył, że do końca fazy grupowej pozostały jeszcze cztery spotkania, dlatego jeszcze nie można mówić o tym, że Polacy zajmą w swojej grupie pierwsze miejsce. Nikogo nie możemy zlekceważyć, bo z wysokiego konia dość boleśnie się spada, a w siatkówce takich, którzy chodzą z głową w chmurach, łatwo jest sprowadzić na ziemię - stwierdził.
Ostatnio Polacy grali z Bułgarią 7 lipca w półfinale Ligi Światowej. Biało-czerwoni zwyciężyli wtedy 3:0. Atmosfera spotkania była niezwykle gorąca, a po jego zakończeniu zwycięzcy musieli wręcz uciekać z parkietu przed wściekłymi fanami gospodarzy.
To będzie zupełnie inne spotkanie - zapewnił Bartman. Temu w Sofii towarzyszyło mnóstwo nerwów, oni grając u siebie byli pod wielką presją. Teraz godzina będzie nietypowa (11.30 czasu miejscowego), ona na pewno będzie miała znaczenie, ale mam nadzieję, że nie w naszej grze. Z Australią przyjdzie nam grać jeszcze wcześniej, bo już o 9.30, ale na zgrupowaniach trenujemy w tych godzinach i potrafimy dać z siebie wiele - podkreślił zawodnik Asseco Resovii Rzeszów.