​Ceny niektórych dóbr importowanych do Korei Północnej znacząco wzrosły. Jak podaje NK News, powołując się na swojego informatora w Pjongjangu, niektóre szampony kosztują równowartość 200 dolarów za butelkę, a kilogram bananów - 45 dolarów.

REKLAMA

Wszystko stało się szalenie drogie. Niektóre produkty podrożały pięciokrotnie, inne nawet dziesięciokrotnie - mówi źródło NK News.

Niektóre butelki szamponu kosztują równowartość 200 dolarów. Na banany też mogą sobie pozwolić tylko najbardziej majętni - kilogram tych owoców kosztuje nawet 45 dolarów. Oprócz tego podrożały inne importowane produkty, takie jak oleje do gotowania, pasta do zębów, kawa i herbata.

Media informują także o drożejącej lokalnej żywności. W ciągu pierwszego tygodnia czerwca ryż w Pjongjangu podrożał o 22 proc., a kukurydza ponad 30 proc.

Korea Północna od roku boryka się z licznymi problemami z zaopatrzeniem, głównie przez problemy z handlem związane z pandemią koronawirusa. Od października 2020 roku na półkach supermarketów zaczęło brakować importowanych produktów i ten stan ciągnął się do kwietnia 2021 roku, kiedy do sklepów ponownie trafiły dobra sprowadzane głównie z Chin.

Wznowienie importu było jednak najwyraźniej chwilowe. Jak wskazują analitycy, granica z Chinami (głównym partnerem Pjongjangu) jest wciąż zamknięta. Dodatkowo w ostatnich tygodniach mniej statków przypływa do portu w Namp’o, czyli głównego punktu handlowego Korei Północnej.

"Asia Press" wskazuje także na nagłą aprecjację wona. Waluta północnokoreańska w ostatnim czasie zyskała na wartości wobec dolara i juana w czarnorynkowych kantorach. Rozmówca Radio Free Asia z Korei Północnej tłumaczy to małym zapotrzebowaniem na zagraniczne waluty. Mało kto liczy na szerokie wznowienie handlu międzynarodowego, gdyż w kraju rośnie liczba pacjentów zakażonych koronawirusem i wciąż obowiązują surowe restrykcje.

Wartość chińskiego eksportu do Korei Północnej wahała się od 2,5 mld do 3,5 mld dolarów rocznie. W zeszłym roku było to jednak mniej niż 500 mln dolarów.

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un w ostatnim czasie sam przyznał, że sytuacja żywieniowa w kraju jest trudna, a sektor rolniczy nie wyrobił narzuconego planu z powodu zniszczeń wywołanych przez tajfun. Przyczyniły się także do tego ograniczenia w handlu - północnokoreańskie uprawy są zależne od nawozów z Chin.