Były prezydent Zawiercia stanie przed sądem. Prokuratura właśnie skończyła śledztwo w jego sprawie i wysłała do sądu akt oskarżenia. Główny zarzut to łapówki - w sumie 170 tysięcy złotych.
To miały być, jak twierdzi prokuratura, łapówki od lokalnych przedsiębiorców, w myśl zasady "pieniądze w zamian za zlecenie robót". Chodziło o regionalne inwestycje, m.in. ocieplanie budynków przychodni, zagospodarowanie zieleńca miejskiego czy budowę domów socjalnych. W tym ostatnim przypadku firma zaczęła budowę, zanim jeszcze w ogóle został rozstrzygnięty przetarg.
Oprócz tego - już od innych osób - był też m.in. kosz ze słodyczami czy pieniądze w zamian za załatwienie podpisania umowy najmu mieszkania.
W sumie zarzuty w tej sprawie usłyszało 5 osób. 3 z nich, w tym były prezydent, nie przyznały się. Przyznali się natomiast i złożyli wyjaśnienia dwaj przedsiębiorcy.
Były prezydent był w tej sprawie dwa razy zatrzymywany i tymczasowo aresztowany. Musiał wpłacić 200 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Nadal jest on radnym powiatowym. Mimo że miał już prokuratorskie zarzuty w ostatnich wyborach uzyskał najlepszy wynik w regionie, jeśli o chodzi o liczbę oddanych głosów.
(j.)