Novak Djoković jest o krok od trzeciego z rzędu tytułu w wielkoszlemowym Australian Open: Serb, najwyżej rozstawiony w prestiżowym turnieju, pokonał w półfinale Rosjanina Asłana Karacjewa – autora największej niespodzianki imprezy – 6:3, 6:4, 6:2. Finałowego rywala Djoković pozna w piątek.
33-letni Novak Djoković, lider światowego rankingu tenisistów, ma w dorobku 17 tytułów wielkoszlemowych, a w Melbourne walczy w tej chwili o dziewiąte zwycięstwo. Już dwa lata temu zresztą został samodzielnym liderem klasyfikacji wszech czasów w męskim singlu pod względem liczby wygranych w tej imprezie.
27-letni Asłan Karacjew natomiast zajmuje w światowym rankingu dopiero 114. miejsce i jego dotarcie do półfinału było największą niespodzianką tegorocznej edycji Australian Open.
W starciu z Djokoviciem Rosjanin nie miał jednak wiele do powiedzenia.
Spotkanie trwało niespełna dwie godziny. W pierwszym secie tenisiści wygrywali swoje podania do stanu 4:3 dla Djokovicia. W ósmym gemie Serb przełamał rywala, a chwilę później wygrał całą partię.
Drugą dla odmiany numer 1 męskiego tenisa zdominował błyskawicznie: po wygraniu pięciu gemów z rzędu prowadził 5:1 i kontrolował wydarzenia na korcie.
Trzeciego seta Karacjew zaczął od straty podania. Choć ambitnie doprowadził w tej partii do stanu 2:2, to przegrał cztery następne gemy - i w efekcie cały mecz.
Rosjanin, który do turnieju głównego przebijał się przez kwalifikacje, i tak może opuścić Melbourne z podniesioną głową.
Jest pierwszym w liczonej od 1968 roku tzw. Open Erze singlistą, który w wielkoszlemowym debiucie awansował do najlepszej czwórki. Był również najniżej notowanym półfinalistą Wielkim Szlema od dwóch dekad.
Gracz z Władykaukazu odpadał w dziewięciu poprzednich kwalifikacyjnych podejściach do imprez wielkoszlemowych, w tym w 2015 i 2016 roku w Melbourne.
Cztery lata temu doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała go ze sportu na sześć miesięcy.
Przełomowym momentem okazało się natomiast dla niego ubiegłoroczne wznowienie międzynarodowej rywalizacji po przerwie związanej z pandemią Covid-19. Wygrał 18 ze swoich ostatnich 20 meczów w challengerach ATP, zdobywając w turniejach niższej rangi dwa tytuły.
Wygrywając z Karacjewem, Djoković zapisał na swoim koncie 302. wygrany mecz w Wielkim Szlemie i wśród singlistów ustępuje pod tym względem jedynie Szwajcarowi Rogerowi Federerowi (362).
Tenisista z Belgradu od drugiej rundy zmagał się z problemami z mięśniami brzucha. Po ostatnim meczu przyznał jednak, że tak dobrze w trakcie tego turnieju jeszcze się nie czuł.
W niedzielnym finale Djoković zmierzy się albo z rozstawionym z "czwórką" Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem, albo z rozstawionym z numerem piątym Grekiem Stefanosem Tsitsipasem.
Rywala pozna w piątek.
Dodajmy, że Serb nigdy nie przegrał w Australian Open decydującego spotkania.