Wyrównana gra i piękne wymiany - to mogliśmy obserwować w meczu ćwierćfinałowym turnieju ATP w Indian Wells pomiędzy Hubert Hurkaczem a Grigorem Dimitrowem. Górą ostatecznie był jednak Bułgar.
Hurkacz wcześniej już nieraz udowadniał, że bardzo dobrze czuje się na kortach twardych w USA. Z czterech swoich tytułów w imprezach ATP trzy wywalczył właśnie w tym kraju. W drodze do ćwierćfinału prestiżowej kalifornijskiej imprezy nie stracił zaś teraz seta. W czwartek górą był jednak Dimitrow, który w poprzedniej rundzie niespodziewanie wyeliminował turniejową "jedynkę" Rosjanina Daniiła Miedwiediewa.
W środowym pojedynku z triumfatorem tegorocznej edycji wielkoszlemowego US Open Bułgar zanotował imponujący powrót przy stanie 4:6, 1:4. Tym razem przewaga jego rywala nie była początkowo aż tak wyraźna. Polak, który był zdecydowanie lepszy pod względem posyłanych asów (w pierwszym secie zanotował ich pięć, a Dimitrow ani jednego), co prawda nieco pewniej wygrywał swoje gemy serwisowe, ale jego przeciwnik przez dłuższy czas skutecznie pilnował swojego podania i nie dopuszczał do okazji do "break pointów" po stronie wrocławianina. Sytuacja zmieniła się w gemie trwającym osiem i pół minuty, w którym doszło do kilku dłuższych i efektownych wymian. Hurkacz wykorzystał wówczas trzecią swoją szansę, a po chwili pewnie przypieczętował zwycięstwo w inauguracyjnym secie.
When you nail the tweener but....#BNPPO21 | @TennisTV pic.twitter.com/ornt7aspRw
BNPPARIBASOPENOctober 14, 2021
W kolejnym wciąż miał pod wyraźną przewagę w rubryce asów (sześć po jego stronie przy zerowym dorobku Bułgara), ale agresywna gra tenisisty z Chaskowa zaczęła przynosić bardziej wymierne efekty. Zaczął on od prowadzenia 2:0 w tej odsłonie. Polak wyrównał, ale w ważnym momencie nie poszedł za ciosem - w siódmym gemie zmarnował dwie szanse na przełamanie. Dimitrow był wówczas skuteczniejszy - przy prowadzeniu 5:4 wygrał gema serwisowego popełniającego wówczas więcej niewymuszonych błędów rywala i doprowadził do trzeciej partii. W ostatniej akcji miał on sporo szczęścia - piłka odbiła się od taśmy i spadła po stronie Hurkacza, który nie miał szans, by do niej dobiec.
Decydująca odsłona do jednostronnych nie należała. Jako pierwszy swoje szanse miał wyżej notowany z zawodników, ale przy stanie 1:1 zmarnował dwa "break pointy". Bardziej doświadczony Bułgar takiej pomyłki nie popełnił i popisał się przełamaniem w szóstym gemie. Półfinalista tegorocznej edycji wielkoszlemowego Wimbledonu za odrabianie strat zabrał się w ostatnim momencie - gdy przegrywał już 2:5. Wówczas to zapisał na swoim koncie trzy gemy z rzędu. Przy stanie 5:6 miał nieco kłopotów, ale zdołał doprowadzić do tie-breaka, którego otworzył zdobyciem punktu. Potem jednak przebieg wydarzeń układał się po myśli rywala, który odskoczył na 4-1 i kontrolował już do końca sytuację.
24-letni Polak po raz pierwszy w karierze zmierzył się ze starszym o sześć lat Dimitrowem, który w 2017 roku był on trzecią rakietą globu i wówczas też wygrał swój ostatni, ósmy turniej w karierze.
Mimo porażki wrocławianin ma także powody do zadowolenia. Punkty wywalczone w Indian Wells przybliżyły go do debiutanckiego występu w turnieju ATP Finals w Turynie (14-21 listopada). Obecnie jest dziewiąty w rankingu wyłaniającym ośmiu najlepszych singlistów tego roku, którzy wystąpią w kończącej sezon imprezie masters. Przy czym wciąż przed nim plasuje się Hiszpan Rafael Nadal, który już zakończył tegoroczne występy w powodu kłopotów ze stopą.
Dimitrow w półfinale zmierzy się z rozstawionym z "21" Cameronem Norrie. Leworęczny Brytyjczyk, który w czwartek wyeliminował Argentyńczyka Diego Schwartzmana (11.) 6:0, 6:2, także ma jeszcze szanse na zakwalifikowanie się do ATP Finals. Dwa pozostałe ćwierćfinały zmagań w Indian Wells w grze pojedynczej mężczyzn odbędą się w piątek.
Hurkacz plasuje się na 12. miejscu na światowej liście, ale w poniedziałek powinien awansować na 10. Jedynym Polakiem w męskim singlu, który dotarł do Top10 był Wojciech Fibak w 1977 roku.
Podczas jedynego dotychczas startu w Indian Wells wrocławianin dwa lata temu zatrzymał się na ćwierćfinale. Ubiegłoroczna edycja została odwołana z powodu pandemii Covid-19, a tegoroczną z tego samego względu przełożono o ponad pół roku.
Udział w rywalizacji deblistów Hurkacz zakończył teraz na pierwszej rundzie.
Grigor Dimitrow (Bułgaria, 23) - Hubert Hurkacz (Polska, 8) 3:6, 6:4, 7:6 (7-2)
Cameron Norrie (W. Brytania, 21) - Diego Schwartzman (Argentyna, 11) 6:0, 6:2.