Pierwsze wyniki badań kryminalistycznych sugerują, że Tunezyjczyk poszukiwany w związku z poniedziałkowym zamachem terrorystycznym w Berlinie kierował użytą w ataku ciężarówką - poinformowała rzeczniczka niemieckiej prokuratury.
Odciski palców znaleziono na zewnętrznej części boku pojazdu, na drzwiach kierowcy oraz na słupku nadwozia umiejscowionym za drzwiami. Na tym etapie postępowania zakładamy, że to Anis Amri kierował ciężarówką - oświadczyła rzeczniczka prokuratury Frauke Koehler w Karlsruhe. Dodała, że prokuratura niemiecka wydała nakaz aresztowania Amriego w związku z poniedziałkowym atakiem.
Dziś (w czwartek - PAP) przeprowadziliśmy przeszukania w różnych miejscach w Nadrenii Północnej-Westfalii (kraj związkowy na zachodzie kraju) i w Berlinie, gdzie Anis Amri miał wcześniej przebywać - powiedziała Koehler. Przekazała, że w czwartek policja przeszukała autobus w mieście Heilbronn na południowym zachodzie kraju w związku z uzyskaną informacją, ale nikogo nie aresztowano.
Wcześniej w czwartek szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere potwierdził, że w kabinie ciężarówki, którą wykorzystano do zamachu, znaleziono odciski palców Amriego. Dodał, że znaleziono także inne wskazówki i że "jest wysoce prawdopodobne, iż Amri faktycznie był sprawcą" zamachu.
Amri, 24-letni imigrant z Tunezji, przyjechał do Niemiec w lipcu 2015 roku, a od lutego 2016 roku przebywał głównie w Berlinie. Złożony przez niego wniosek o azyl został odrzucony w czerwcu br., jednak jego deportacja nie doszła do skutku ze względu na brak dokumentów potwierdzających jego tożsamość, a władze Tunezji początkowo zaprzeczały, by Amri był obywatelem tego kraju. Za aresztowanie Anisa Amriego niemieckie władze oferują do 100 tys. euro nagrody.
W poniedziałek wieczorem kierowca 40-tonowej ciężarówki wjechał w tłum na bożonarodzeniowym jarmarku w Berlinie, zabijając 12 osób i raniąc blisko 50. Zamachowiec zastrzelił znajdującego się w szoferce Polaka, który łapiąc za kierownicę, usiłował przeszkodzić mu w zamachu.
(mal)