Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro bez szwanku wyszedł z zamachu, który w sobotę został przeprowadzony na niego w czasie uroczystości wojskowej w stolicy kraju Caracas - poinformowało wenezuelskie ministerstwo komunikacji. Maduro o atak oskarżył kolumbijskiego prezydenta.
Maduro podczas ceremonii wojskowej wygłaszał przemówienie, transmitowane w telewizji państwowej. W pewnym momencie obchody zostały zakłócone przez ostrzał dokonany przez kilka dronów. W wyniku eksplozji, z których jedna miała miejsce w pobliżu platformy prezydenckiej, rannych zostało siedmiu żołnierzy. Maduro przerwał przemówienie i uniknął niebezpieczeństwa.
Minister komunikacji Jorge Rodriguez poinformował, że prezydent wrócił do swoich obowiązków i jest już w kontakcie z najważniejszymi urzędnikami państwowymi oraz dowództwem armii w celu wyjaśnienia okoliczności zamachu.
Zdaniem Maduro za atakiem stał prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos. Uważa także, iż źródło finansowania zamachu znajduje się w Stanach Zjednoczonych i poprosił prezydenta USA Donalda Trumpa o pomoc w tej sprawie. Zapowiedział także szereg aresztowań w związku z próbą zabicia go.
To był atak na moje życie, dziś próbowano mnie zabić. Nie mam wątpliwości, że za tym atakiem kryje się nazwisko Juana Manuela Santosa - powiedział Maduro w telewizji. Pierwsze wyniki śledztwa wskazują, że źródło finansowania tego zamachu znajduje się w Stanach Zjednoczonych, na Florydzie. Dlatego poprosiłem o pomoc prezydenta Donalda Trumpa. Mam nadzieję, że jest on gotów walczyć z terrorystami - dodał prezydent Wenezueli.
Rząd Kolumbii stwierdził, że "oskarżenie Santosa o udział w ataku na Maduro jest bezpodstawne".
Prezydent Maduro w maju tego roku wspominał o "spisku" w szeregach wenezuelskich sił zbrojnych. Wydał wówczas jako naczelny zwierzchnik sił zbrojnych rozkaz, aby oficerowie podpisywali deklaracje lojalności wobec najwyższych władz politycznych.
Nicolas Maduro w maju został wybrany na drugą kadencję. Przez przeciwników i społeczność międzynarodową jest oskarżany o podważanie demokracji. Zdaniem obserwatorów założeniem reżimu Maduro jest ustanowienie bardziej kontrolowanego, jak na Kubie, systemu politycznego.
(az)