W Stanach Zjednoczonych nakręca się antywojenna spirala. Amerykanie nie chcą interwencji w Syrii. Po dekadzie wojen w Iraku i Afganistanie niechęć do kolejnej operacji jest bardzo duża. W całych Stanach protestują tysiące osób. Zarówno na wschodzie, jak i zachodzie kraju.
Jak donosi nasz korespondent Paweł Żuchowski, antywojenna spirala w USA dopiero się nakręca. Z każdym dniem przeciwników tej operacji będzie przybywać zarówno przed Białym Domem w Waszyngtonie, jak i na ulicach wielu innych amerykańskich miast.
Protestują nie tylko Amerykanie, ale i Syryjczycy, którzy mieszkają w USA. Mam wciąż rodzinę, która tam mieszka. Mam rodzinę, która boi się za dnia i nocy. Oni nie mogą spać. Martwią się, co się wydarzy w Syrii - powiedział jeden z protestujących.
Jutro ulicami amerykańskiej stolicy przejdzie marsz przeciwko operacji wojskowej w Syrii. Jego uczestnicy chcą wywrzeć presję na Kongresie, który jutro wraca do pracy po wakacjach. Zamierzają przekonać kongresmenów, by nie godzili się na interwencję w tym kraju.
(MRod)