"Staram się godnie reprezentować Polskę i nie wstydzę się tego. Zawsze zabieramy flagę po to, żeby pokazywać, że Polacy ciągle potrafią robić fajne i wyjątkowe rzeczy. Zabrałem flagę na większość szczytów" - mówił w internetowym Radiu RMF24 Andrzej Bargiel w rozmowie z Maciejem Pałahickim. Nasz skialpinista był jednym z gości specjalnego programu z okazji Święta Niepodległości. Oddaliśmy głos biało-czerwonym zdobywcom, czyli Polakom, którzy eksplorują świat, chcą być pierwsi w swoich dziedzinach i inspirują innych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gość Macieja Pałahickiego zapytany o to, czy flaga jest dla niego ważnym symbolem, mówił: Staram się godnie reprezentować Polskę i nie wstydzę się tego. Zawsze zabieramy flagę po to, żeby pokazywać, że Polacy ciągle potrafią robić fajne i wyjątkowe rzeczy. Tak się przyjęło, że każda wyprawa wozi ze sobą flagę.
Zabrałem flagę na większość szczytów. (...) Zawsze staram się to robić i mam ze sobą flagę. Mam nawet taką mini flagę, która mnie nie dociąża - dodał Andrzej Bargiel.
Zauważył też, że Polacy w górach wysokich mają przepiękną historię. Mieliśmy wielu fantastycznych wspinaczy, którzy tę historię napisali. Polacy są znani w górach wysokich, w środowiskach górskich na całym świecie - powiedział.
Maciej Pałahicki w rozmowie nawiązał do polskich śladów, które nasi wspinacze tam zostawili. W górach jest mnóstwo dróg polskich, które czasem są nazywane imionami i nazwiskami wspinaczy, którzy te drogi zrobili. Na K2 przemierzałem drogę w dużej mierze właśnie Jurka Kukuczki i Tadeusza Piotrowskiego. I to było niesamowite, bo od czasów, kiedy ją zrobili, zupełnie nikogo tam nie było. To były ślady typu: stare haki, liny. To było magiczne, wyjątkowe - wspominał Bargiel.
Przypomniał też, że sytuacja w Polsce w czasie komunizmu nie ułatwiała im tego typu przedsięwzięć: Tych wypraw było dużo. Polscy wspinacze - kobiety i mężczyźni - zrobili wtedy w górach wysokich niesamowite rzeczy.
Jak sobie wyobrażę, jaki sprzęt w tamtych czasach mieli wspinacze i jakie odważne rzeczy robili, to naprawdę to robi wrażenie. Budzi to we mnie olbrzymi szacunek właśnie dla naszej historii, do tych wspinaczy - dodał.
Andrzej Bargiel podkreślił, że Polacy na stałe wpisali się w historię gór. Kiedyś spotkałem wyprawę koreańską, która miała książkę o Jurku Kukuczce w języku koreańskim. To było przeciekawe - wspominał.
Polacy są dobrze odbierani w Nepalu, w Pakistanie. Te kraje były biedne. Dużo turystów tam nie docierało, to byli głównie wspinacze. Skala polskich wypraw była tak duża, że byliśmy jednym z wiodących krajów, które tam docierały. Więc na pewno jesteśmy też takim ważnym krajem dla tych ludzi na miejscu, którzy dzięki tym wyprawom mieli pracę - tłumaczył.
Zapytany o to, które miejsce w Himalajach kojarzy mu się z Polską, mówił: Na Mount Everest Polacy weszli po raz pierwszy zimą, ale myślę, że takimi większymi wyzwaniami były wyprawy na K2. Polska Droga czy droga Magic Line to są naprawdę niesamowite osiągnięcia. Jest Gaszerbrum IV i Wojtek Kurtyka. I to jest coś, co było poza granicami wyobraźni większości ludzi, również mojej. Przejście tej ściany jest uznawane za największy wyczyn alpinizmu od XX wieku - zauważył.
Rozmówca Macieja Pałahickiego podkreślił, że nikt nie powtórzył części osiągnięć Polaków. Droga Jurka Kukuczki i Tadeusza Piotrkowskiego do dziś nie jest powtórzona. Gaszerbrum IV przez wiele lat nie był powtórzony, teraz ma powtórzenie, jedno lub dwa. Ale to ciągle pokazuje, że to było bardzo trudne, bo tłumy tam nie docierały. A wielu próbowało - zaznaczył.
Powiedział też, że polskie ślady w Himalajach i w Karakorum nadal są bardzo wyraźne: Drogi, które były robione przez Polaków, robią olbrzymie wrażenie w środowisku stricte wspinaczkowym nawet na arenie międzynarodowej.
Maciej Pałahicki przypomniał, że również i jego rozmówca tworzy historię Polaków w górach. Chodzi o pierwszy i jedyny jak dotąd zjazd na nartach z K2 i pierwszy zjazd z Broad Peaku. Niektórzy mówią, że to jest Linia Bargiela, bo połączyłem kilka dróg. Więc to jest bardzo miłe, że na tak wyjątkowej górze mogę mieć jakieś swoje miejsce, swoją linię i coś, co gdzieś stworzyłem - mówił himalaista.
Środowisko górskie doceniło to przedsięwzięcie. W pewien sposób to jest pisanie polskiej historii w tych górach, to zostaje na lata. Dla mnie to świetne wspomnienie, a w kontekście Polski to też jest fajne, że poza osiągnięciami wspinaczkowym byłem jakąś częścią czegoś, co dołożyło do tego jeszcze małą cegiełkę - dodał.
Maciej Pałahicki zapytał też swojego gościa o to, czy planuje wynieść polską flagę na Everest. Miałem ze sobą flagę. Nawet ganiałem gdzieś za nią po Warszawie przed wylotem, bo nie byłem wcześniej przygotowany, i udało się. Niestety, ta wyprawa nie skończyła się na szczycie. (...) Jest mnóstwo fantastycznych miejsc i fajnych przedsięwzięć, które fajnie byłoby spróbować zrobić. Zobaczymy, co przyniesie czas. Ale flaga jest i czeka - podsumował Andrzej Bargiel.
Opracowanie: Anna Helit