​"Jeszcze nie spałem nigdy na 7800 metrów, a jeszcze musiałem wynieść linę i bardzo dużo bagażu, więc trochę mnie to zmęczyło" - mówił w rozmowie z RMF FM Andrzej Bargiel, który dziś jako pierwszy człowiek w historii zjechał z K2 na nartach. "Było to takie wyzwanie, które mi nie dawało spokoju, bo wiedziałem, że to się da zrobić, a wiele osób uważało, że się nie da. Pozdrawiam je więc" - mówił skialpinista.

REKLAMA

/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe
/ Fot. Marek Ogień / Materiały prasowe

Bargielowi w wyprawie towarzyszył przez jakiś czas Janusz Gołąb. Niestety, alpinista poczuł się źle i musiał zostać w obozie trzecim. Janusz miał kłopoty z plecami. Wydawało się, że w ogóle nie pójdziemy, ale jakoś był w stanie przeczekać tam (w obozie - przyp. red.), bo to jakaś dyskopatia jest w zasadzie. Dzisiaj schodzi, jest już w dwójce - mówił o swoim towarzyszu.

W rozmowie z Maciejem Pałahickim Bargiel przyznał, że jest zmęczony... spaniem. Ja zakładałem, że będę dwa dni tylko, ale to się przedłużyło i spałem trzy noce w sumie, więc jestem zmęczony tym spaniem na tych wysokościach - mówił. Jeszcze nie spałem nigdy na 7800 metrów, a jeszcze musiałem wynieść linę i bardzo dużo bagażu, jakieś 20 kg na ramię, więc trochę mnie to zmęczyło - dodał.

Choć z początku prognozy pogodowe były dosyć dobre, to sytuacja zmieniła się podczas zejścia. Nie było widoczności. Droga wiodła przez środek ściany, więc było to dość skomplikowane, ale udało się na szczęście. Przeczekałem w obozie czwartym jakąś godzinkę i zjechałem na dół - opowiadał.

Zakopiańczyk przyznaje także, że cała akcja była ryzykowna. To są strome zbocze, bardzo narażone na lawinę, dużo lodu, który przeszkadza w uprawianiu narciarstwa i jest po prostu niebezpiecznie. Trzeba było jakoś znaleźć ten odpowiedni moment i wydaje mi się, że się udało. Trzeba było poruszać się po zupełnie innym terenie niż prowadzą zwykłe drogi wspinaczkowe - mówił Bargiel.

Było to takie wyzwanie, które mi nie dawało spokoju, bo wiedziałem, że to się da zrobić, a wiele osób uważało, że się nie da. Pozdrawiam je więc - podsumowuje swoją wyprawę.

Co Andrzej Bargiel planuje w następnej kolejności? Nie zastanawiałem się nad tym. Na pewno marzę, by odpocząć. Może pojadę gdzieś nad morze, może na wakacje. To są chyba moje najbliższe plany - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM.

Andrzej Bargiel jako pierwszy człowiek w historii zjechał z K2 na nartach. To już kolejny taki wyczyn zakopiańczyka. W 2013 roku jako pierwszy Polak w historii zdobył inny ośmiotysięcznik, Shishapangmę, na nartach i zjechał z jego wierzchołka. W kolejnym roku w rekordowo krótkim czasie wszedł na szczyt Manaslu, po czym - jako drugi człowiek w historii - zjechał z tego szczytu na nartach. Z kolei w 2015 roku Bargiel - jako pierwszy człowiek na świecie - zjechał na nartach ze szczytu Broad Peak.

(az)