Przeprosin i 30 tysięcy złotych na cel społeczny domaga się Amber Gold od Komisji Nadzoru Finansowego. Spółka pozwała KNF za rzekome bezprawne ostrzeżenia wobec swej działalności. Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa chce oddalenia pozwów.
W pierwszym pozwie z lata Amber Gold kwestionuje zasadność umieszczenia spółki na "czarnej liście" KNF w grudniu 2009 roku. Powodem drugiego złożonego wtedy pozwu było pismo ostrzegawcze, jakie Komisja rozesłała do banków w sprawie Amber Gold. W pozwach spółka twierdzi, że działania KNF godziły w jej dobre imię i renomę, i domaga się przeprosin za "bezprawne i niezgodne z prawdą" ostrzeżenia publiczne KNF co do ryzyka dla klientów spółki. W pozwie żąda publikacji przeprosin na głównych portalach informacyjnych, w TVP Info o godzinie 20 oraz na stronie internetowej Komisji. Domaga się także sądowego zakazu umieszczania tych ostrzeżeń oraz usunięcia ich z archiwum KNF w internecie. W pierwszym pozwie Amber Gold chce też wpłaty przez Komisję 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia na cel społeczny.
Prokuratoria Generalna wnosi o oddalenie obu pozwów. Jej radca Wojciech Dachowski podkreślał, że KNF podała prawdę, a ponadto działała w ramach ustawowych kompetencji i w interesie publicznym, czyli w obronie uczestników rynku finansowego. Przed sądem Dachowski przyznał, że sytuacja zmieniła się wobec upadłości Amber Gold, ale dodał, że roszczenia spółki nie wchodzą do masy upadłościowej i dlatego - jego zdaniem - nie ma konieczności zawieszania procesu. W mowie końcowej podkreślał z kolei, że ostrzeżenia KNF co do zgodności z prawem działań Amber Gold potwierdziły się i wnosił o oddalenie pozwu.
Również sędzia Rafał Wagner uznał, że sprawy można prowadzić - zawiesić je trzeba byłoby tylko wtedy, gdyby Amber Gold żądała 30 tysięcy złotych dla siebie, a tak nie jest. Nawet ewentualna wygrana powoda nie będzie dotyczyła masy upadłości - podkreślił sędzia.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości, prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej i posłużenia się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu. Grozi mu do 15 lat więzienia. 30 sierpnia gdański sąd aresztował Marcina P. na trzy miesiące.