Ambasador Rosji został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Ma to związek z opublikowaniem w Rosji drastycznych zdjęć z katastrofy smoleńskiej. Zdjęcia pojawiły się w sieci już kilka tygodni temu. Zostały zrobione zanim na miejscu tragedii pojawili się Polacy.
Pomianowski miał powiedzieć ambasadorowi Rosji, że "Polska oczekuje od władz rosyjskich stanowczych działań, natychmiastowego śledztwa w tej sprawie i ukarania winnych wycieku oraz dobrej współpracy strony rosyjskiej z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i prokuraturą, które w Polsce zajmują się sprawą".
MSZ zaznaczyło też w komunikacie, iż Pomianowski dodał, że Polska dostrzega zablokowanie przez władze Rosji części rosyjskich portali, na których znajdowały się zdjęcia.
Nikt nie ma prawa ranić uczuć rodzin i przyjaciół ofiar tego wypadku - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski. Jego zdaniem opublikowanie zdjęć w internecie prowadzi "do eskalacji emocji, czyli do tego samego, do czego służą teorie spiskowe o sztucznych mgłach, bombach helowych, wybuchach i zamachu". Służą do skłócenia Polaków. A my się nie damy skłócić - oświadczył Sikorski.
Polskie służby od kilku tygodni podejmują działania w związku z pojawieniem się w internecie zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej. Kilka tygodni temu zadaliśmy Rosjanom pytanie skąd pochodzą publikowane zdjęcia. Jeszcze nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówił szef resortu spraw wewnętrznych Jacek Cichocki w Kontrwywiadzie RMF FM. I dodał: Niepokojącym jest fakt, że zdjęcia zostały zrobione najprawdopodobniej przed dotarciem na miejsce służb polskich, w momencie kiedy na miejscu katastrofy byli tylko przedstawiciele różnych służb rosyjskich. To zdjęcia z pierwszych godzin po katastrofie.