W Ministerstwie Spraw Zagranicznych odbyło się spotkanie z ambasadorem Rosji. Siergiej Andriejew został wezwany na dywanik w związku z bulwersującymi wypowiedziami Władimira Putina.
O tym, że ambasador Rosji zostanie wezwany do MSZ, poinformował wczoraj wieczorem na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.
"Stalin był zbrodniarzem wojennym, winnym śmierci setek tysięcy Polaków. Prawda historyczna nie podlega dyskusji. Ambasador Federacji Rosyjskiej zostanie wezwany do MSZ" - napisał szef polskiego rządu, odnosząc się do wczorajszych wypowiedzi Władimira Putina.
Stalin by zbrodniarzem wojennym, winnym mierci setek tysicy Polakw. Prawda historyczna nie podlega dyskusji. Ambasador Federacji Rosyjskiej zostanie wezwany do MSZ.
MorawieckiMJuly 21, 2023
Dziennikarka RMF FM Magdalena Grajnert poinformowała, że z Siergiejem Andriejewem rozmawiał wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Spotkanie rozpoczęło się o godz. 10:00 i trwało bardzo krótko.
Po opuszczeniu budynku MSZ rosyjski ambasador powiedział, że rozmowa dotyczyła polskiej polityki wobec Ukrainy i Rosji.
Odrzuciłem wszystkie oskarżenia Polski pod adresem prezydenta Władimira Putina. Nie mają żadnego uzasadnienia - stwierdził i dodał, że "mamy diametralnie inne podejścia do postrzegania polityki współczesnej i historii XX wieku".
Tzw. ziemie polskie wschodnie to są historyczne terytoria Rosji, powróciły wówczas do ZSRR, do Rosji, a później - po 1991 roku - zostały terytoriami Ukrainy i Białorusi. Polska nie ma roszczeń terytorialnych do tych ziem, więc to oznacza, że działania te były historycznie uzasadnione - powiedział.
Na pytanie, dlaczego Władimir Putin powiedział, że "Polska chce oderwać kawałek Ukrainy", skoro ambasador sam zaznaczył, iż "Polska nie ma roszczeń terytorialnych", stwierdził, że "takie jest nasze postrzeganie sytuacji obecnej polityki Polski w tych sprawach".
Siergiej Andrejew wyraził przekonanie, że gdy prezydent Rosji mówi o historii, robi to z pełną wiedzą.
Zostałem zaproszony do MSZ, choć nie wiedziałem, o co chodzi. Nie konsultowałem się z nikim przed dzisiejszą rozmową - przekazał.
Po spotkaniu do dziennikarzy wyszedł Paweł Jabłoński, który powiedział, że "ambasador Federacji Rosyjskiej był poddenerwowany i poza standardowymi formułkami nie przedstawił żadnych argumentów".
Postawa ambasadora Rosji była zdecydowanie nieprzyjazna, myślę, że dobrze odzwierciedlała postawę Rosji wobec Polski, wobec naszych sojuszników. Sposób, w jaki pan ambasador zachowywał się dzisiaj, dobrze pokazuje, że niestety to państwo nie zamierza realizować jakichkolwiek celów metodami dyplomatycznymi - zauważył.
Wiceszef MSZ dodał, że nie widzi prób dyplomatycznych ze strony Rosji, "najwyżej pozorowane próby". Natomiast strona polska jest konsekwentna w przedstawianiu prawdy historycznej - podkreślił.
Paweł Jabłoński jest zdania, że w najbliższym czasie będziemy słyszeli coraz bardziej absurdalne wypowiedzi rosyjskich władz, mające na celu eskalację sytuacji.
Tego rodzaju pseudohistoryczne wywody, próby wybielania zbrodniarza wojennego, jakim był Stalin, przez innego zbrodniarza, jakim jest dzisiaj Władimir Putin, to jest działanie, które Polska traktuje wyłącznie jako prowokację, próbę sprowokowania eskalacji. Całkowicie potępiamy tego rodzaju próby rewizji historii, potępiamy próby wykorzystywania tej rewizji historii również do działań propagandowych, do działań w wojnie hybrydowej - zaznaczył.
W rosyjskiej telewizji transmitowano wczoraj przemówienie Władimira Putina ze spotkania Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Polityk po raz kolejny obwinił Zachód o to, że wspierając Ukrainę i dostarczając jej broń, podsyca "płomienie wojny".
Prezydent Rosji oskarżył Polskę o to, że chce pozyskać tereny Białorusi; zaznaczył, że jakakolwiek agresja na Białoruś będzie uznawana za agresję przeciwko Rosji. Rosyjski przywódca przekazał, że Moskwa nie zawaha się reagować "wszystkimi możliwymi środkami".
Władimir Putin stwierdził też, że Polska zapomniała, iż zachodnia część kraju była prezentem Stalina dla kraju. Polska o tym zapomniała. My im o tym przypomnimy - podkreślił.
Jego zdaniem, polskie władze chcą stworzyć koalicję pod parasolem NATO i interweniować w Ukrainie. Uważa on, że "Zachód planuję wysłać mięso armatnie z Polski i Litwy do Ukrainy".