Wojciech Zajączkowski, ambasador RP w Federacji Rosyjskiej, upomniał się o zwrot wraku polskiego Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Ambasador podkreślił, że jest to problem wzajemnego zaufania między Polską i Rosją.
W zasadzie strona rosyjska zgodziła się przekazać Polsce wrak, jednak dopiero po zakończeniu swojego śledztwa. My uważamy, że ponieważ upłynął już trzeci rok od katastrofy i że czynności śledcze związane z badaniem fragmentów samolotu zostały przeprowadzone, to nie ma żadnego uzasadnienia dla tego, by wrak znajdował się w Smoleńsku - oświadczył ambasador.
Zajączkowski zwrócił się o zwrot, w wywiadzie dla opozycyjnej "Nowej Gaziety", który ukazał się w jej najnowszym wydaniu. Zaznaczył też, że "dla wielu ludzi w Polsce, zwłaszcza dla rodzin ofiar katastrofy, jest to nie do przyjęcia i stwarza negatywne tło emocjonalne".
Polski dyplomata ocenił, że sprawa wraku "to przede wszystkim problem wzajemnego zaufania, co obie strony powinny mieć na uwadze". Albo kierujemy się ściśle formalnym podejściem i czekamy na ostateczne zamknięcie śledztwa, albo - wykorzystując istniejące możliwości prawne - decydujemy się na przyspieszenie biegu spraw - powiedział.
Zajączkowski zauważył również, że jeśli Polska i Rosja "wzajemnie nie ufają sobie w tak stosunkowo nietrudnych sprawach jak zwrot wraku samolotu, to jak mają sobie ufać w poważniejszych kwestiach". Ten sam człowiek, który w poniedziałek zajmował się samolotem, w piątek może zająć się tarczą antyrakietową. I co wtedy? - oznajmił.
"Nowaja Gazieta" ze swej strony podkreśliła, że "katastrofa wstrząsnęła nie tylko Polakami, ale także Rosjanami". Przypomnijmy sobie długie kolejki przed bramą ambasady RP, w których stali mieszkańcy Moskwy, pragnący wpisać się do księgi kondolencyjnej. I morze kwiatów wzdłuż ogrodzenia - wskazała.
Temat katastrofy smoleńskiej podjęła też rządowa "Rossijskaja Gazieta", publikując wywiad z prezes Federacji Rodzin Katyńskich Izabellą Sariusz-Skąpską. Redakcja podkreśliła, że w Katyniu straciła ona dziadka, a w Smoleńsku - ojca.
Z kolei rządowa agencja ITAR-TASS, zapowiadając środowe uroczystości w Warszawie i Smoleńsku, poinformowała, że "w Polsce katastrofę pod Smoleńskiem uważa się za tragedię w skali ogólnonarodowej". Mimo że upłynęły trzy lata, śmierć prezydenta, jego małżonki, przedstawicieli władz państwowych, sił zbrojnych i wybitnych aktywistów społecznych nadal jest szeroko dyskutowana w mediach, a nawet staje się instrumentem wykorzystywanym w konfrontacji politycznej - przekazała agencja.
Inna państwowa agencja - RIA-Nowosti - w jednej z depesz, informujących o rocznicy smoleńskiej tragedii, podkreśliła, że eksperci z Polski i Rosji zgadzają się z wnioskami sformułowanymi przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK), który badał katastrofę polskiego Tu-154M. Eksperci MAK winą za katastrofę w całości obarczyli stronę polską.