Już w sobotę w Turynie zostanie napisany kolejny rozdział w historii polskiej siatkówki. Po raz pierwszy w finale Ligi Mistrzów zagrają ze sobą dwie polskie drużyny. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel. W lepszych nastrojach do Włoch polecieli zawodnicy z Jastrzębia, którzy w niedawnym finale PlusLigi pokonali ZAKS-ę. "Szczęśliwie mamy okazję do rewanżu. Mieliśmy czas, żeby poprawić nasze mankamenty. Wiemy co prawda, że Jastrzębie jest w świetnej formie, ale to będzie tylko jeden mecz i to w zupełnie innej hali" - zaznacza kapitan ZAKSY Aleksander Śliwka, który halę w Turynie zna, bo zdobywał w niej mistrzostwo świata w 2018 roku. Z przyjmującym o finale Ligi Mistrzów rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
10 dni mieli siatkarze ZAKSY na otrząśnięcie się po przegraniu finałowego starcia PlusLigi z Jastrzębskim Węglem. Jak podkreśla kapitan zespołu z Kędzierzyna-Koźla, najtrudniejsze były dwa dni po porażce, kiedy zawodnicy otrzymali od trenera wolne.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Wszystko dlatego, że nie spełniliśmy własnych oczekiwań. Sport polega jednak na tym, żeby podnosić się po porażkach. My, z tego co się wydarzyło, musimy wyciągnąć lekcję - zaznacza Aleksander Śliwka, który w czasie swoich dwóch dni wolnych nie odpoczął jednak od siatkówki. Kapitan ZAKS-y oglądał bowiem mecz swojego brata - Piotra, którego drużyna BKS Visła Proline Bydgoszcz grała z zespołem Chemeko-System Gwardia Wrocław. W zespole z Dolnego Śląska występuje z kolei brat Tomasza Fornala - Jan.
Było to mimo wszystko bardzo przyjemne spotkanie z Tomkiem, bo kibicowaliśmy swoim braciom. Było bardzo miło i to mimo że dzień wcześniej rywalizowaliśmy. Ktoś musiał wygrać. W końcu taki jest sport, a nie zapominamy o tym, żeby kibicować naszym najbliższym - podkreśla Aleksander Śliwka.
Sobotni mecz w Turynie będzie miał dla kapitana ZAKS-y szczególne znacznie. Po raz trzeci zagra on w finale Ligi Mistrzów, a finał odbędzie się w wyjątkowym miejscu. Właśnie w hali Pala Alpitour w 2018 roku nasza kadra zdobyła mistrzostwa świata. W jej składzie był Aleksander Śliwka, który wtedy rozpoczynał tak naprawdę reprezentacyjną przygodę.
To już było kilka lat temu. Jest to na pewno hala dla mnie i dla całej polskiej siatkówki szczęśliwa. Udało się tutaj zdobyć mistrzostwo świata. A teraz będzie polski finał Ligi Mistrzów i na pewno polski zespół wzniesie tutaj puchar. Hala będzie więc znów dobrze kojarzyć się kibicom siatkówki w Polsce - zaznacza Śliwka.
Obie drużyny mają za sobą długi i trudny sezon, w którym rozegrały mnóstwo spotkań. Temat przeładowanego kalendarza często wracał. Jednak przed takim meczem, o taką stawkę, na zmęczenie nikt nie narzeka. Mieliśmy te 10 dni, aby przygotować się do tego ostatniego spotkania i myślę, że adrenalina będzie tak duża, że nikt nie będzie myślał o tym, co go boli - wyjaśnia kapitan ZAKS-y i dodaje, że jego zespół mentalnie po porażce w finale PlusLigi także wrócił do siebie. W sobotę kędzierzynianie będą chcieli zaprezentować siatkówkę na najwyższym światowym poziomie.
Początek finałowego meczu Ligi Mistrzów siatkarzy pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w sobotę o 20:30.