Nie powiodła się kolejna próba uzyskania przez posłów informacji na temat bezpieczeństwa cyfrowego państwa po ujawnieniu ataku hakerskiego na skrzynkę mailową szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Wezwany do udzielenia informacji w tej sprawie minister Janusz Cieszyński oświadczył, że jej udzielenie w trybie jawnym naruszałoby interesy państwa. Pod koniec obrad głosowano nad wnioskiem o zwołanie posiedzenia w trybie niejawnym - wniosek nie przeszedł.
We wtorek na wspólnym posiedzeniu, zwołanym na wniosek grupy posłów, zebrały się sejmowe komisje Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, aby wysłuchać informacji ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz premiera, ministra cyfryzacji na temat stanu bezpieczeństwa cyfrowego państwa, "szczególnie biorąc pod uwagę ujawnione informacje o przeprowadzeniu ataku hakerskiego na skrzynkę mailową szefa KPRM Michała Dworczyka i jego żony".
Na posiedzeniu nie zjawił się ani szef MSWiA, ani inny przedstawiciel resortu. Przewodniczący komisji AiSW Wiesław Szczepański z Lewicy odczytał mail, który szef MSWiA Mariusz Kamiński przekazał komisji dzień wcześniej. Kamiński stwierdził w piśmie, że informacje w tej sprawie, o które wnioskują posłowie, zostały udzielone parlamentarzystom podczas niedawnych niejawnych obrad Sejmu, jak również w ubiegły piątek, podczas niejawnego posiedzenia Komisji ds. Służb Specjalnych. Obowiązujące przepisy prawa nie pozwalają na udzielenie informacji w przedmiocie tematyki posiedzenia w trybie jawnym - podkreślił.
Min. Cieszyski owiadczy, e nie moe w trybie jawnym odpowiedzie na pytania o cyberbezpieczestwo pastwa.Mimo to przez 2 h 40 minut posowie dwch komisji zadawali mu pytania.Potem gosowano, czy zorganizowa posiedzenie niejawne, eby pozna odpowiedzi.Ustalono, e nie.
TomaszSkoryJune 29, 2021
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski ocenił, że "to jest po prostu kpina z niezależnego, jak się wydaje, cały czas sprawującego nadzór nad rządem organu państwa". Obecnemu na posiedzeniu Cieszyńskiemu zarzucił natomiast, że na tajnym posiedzeniu Sejmu przez 15 minut opowiadał parlamentarzystom rzeczy, które wcześniej "wygooglował". Zorganizowaliście w zakresie cyberbezpieczeństwa państwo z tektury i próbujecie nam wmówić, że wszystko powiedzieliście na trybie tajnym - podkreślił Gawkowski.
Janusz Cieszyński podkreślił, że podpisuje się "obydwiema rękoma" pod słowami ministra Kamińskiego. Jeżeli wysoka komisja jest zainteresowana tą sprawą, z wielką przyjemnością wspólnie z przedstawicielami MSWiA przedstawimy tę wyczerpującą informację, jeżeli wysoka komisja zdecyduje, żeby zorganizować takie posiedzenie w trybie niejawnym - zapewnił.
Michał Gramatyka, jeden z posłów, którzy wnioskowali o zwołanie posiedzenia komisji, nie zgodził się ze stanowiskiem szefa MSWiA, że całość materiału w tej sprawie objęta jest klauzulą tajności. Jestem przekonany, że wiele informacji można przekazać w trybie jawnym. Tym bardziej, że te informacje w domenie publicznej istnieją. Do tych informacji zarówno przedstawiciele rządu i przedstawiciele parlamentu się odwołują - powiedział poseł KO.
Gramatyka zwrócił się też z szeregiem pytań m.in.: "od kiedy przestępcy mają dostęp do skrzynki ministra Dworczyka? Czy publikowane tzw. maile ministra Dworczyka są informacjami prawdziwymi? Jakie konta zostały przejęte w ramach akcji Ghostwriter? Ilu ministrów korzysta z prywatnych skrzynek pocztowych do prowadzenia służbowej korespondencji?".
Cieszyński, odnosząc się do pytań Gramatyki, powiedział, że dotyczą one operacyjnych szczegółów pracy polskich służb. Dodał, że są to kwestie, do których ze względu na bezpieczeństwo państwa rząd może odnieść się wyłącznie na posiedzeniu w trybie niejawnym. W oczywisty sposób nie może i nie powinno to stanowić przedmiotu dyskusji podczas jawnego posiedzenia - podkreślił.
Cieszyński mówił także, że osoby w rządzie pełnią podwójne role zarówno polityków, jak i urzędników. Zauważył przy tym, że część korespondencji tych osób funkcjonuje w ramach sfery politycznej. I nie ma żadnego obowiązku, żeby tego rodzaju korespondencja była prowadzona przy wykorzystaniu służbowych kont mailowych - mówił minister.
Posłanka klubu PiS, rzeczniczka Porozumienia Magdalena Sroka oceniła, że udzielenie odpowiedzi na pytania, które padają na komisji, mogłoby zaszkodzić czynnościom prowadzonym przez służby specjalne. Martwi mnie to, że nie jesteście państwo w stanie zrozumieć, że na obecnym etapie takie informacje powinny być przekazywane właśnie podczas niejawnego posiedzenia Sejmu czy niejawnej komisji. Państwo po to, żeby grzać ten temat, chcecie, by one ujrzały światło dzienne. To nie jest ten moment - powiedziała.
Z kolei poseł Robert Kwiatkowski z Lewicy złożył wniosek o wystąpienie do marszałek Sejmu o odtajnienie stenogramów z tajnych obrad Sejmu. Kwiatkowski zawnioskował przy tym o utajnienie posiedzenia komisji. Jeśli rząd dysponuje prawdziwie interesującymi i niepokojącymi informacjami, które uwiarygadniają jego tezę, to powinien podzielić się tym z jedną z komisji Sejmu i powinno to być to miejsce i ten czas - powiedział poseł.
Cieszyński zadeklarował, że udzieli informacji w trybie niejawnym, ale dodał przy tym, że nie widzi potrzeby pilnego zwoływania takiego posiedzenia. Jak przypomniał, w piątek informacje w tej sprawie były już przekazywane podczas niejawnego posiedzenia komisji ds. służb specjalnych. Poseł PiS Piotr Kaleta z kolei mówił, że zwołanie obrad komisji w trybie niejawnym to logiczny pomysł, jednak jeżeli od piątkowych obrad speckomisji nie ma nowych okoliczności, to zwoływanie ich teraz nie jest potrzebne.
Posłowie pod koniec obrad głosowali nad wystąpieniem przez komisję do marszałek Sejmu oraz nad zwołaniem posiedzenia w trybie niejawnym. Żaden z tych wniosków nie uzyskał większości.
Informację o tym, że hakerzy włamali się na prywatną skrzynkę mailową szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka oraz jego żony, ujawnił na początku czerwca Onet.
Michał Dworczyk w oświadczeniu na Twitterze podkreślił wtedy, że od dwóch dni za pośrednictwem rosyjskiej platformy Telegram do opinii publicznej w Polsce przekazywane są wiadomości i informacje, których część została wykradziona w wyniku ataku hakerskiego przeprowadzonego na skrzynki e-mail i konta w mediach społecznościowych należących do niego i jego rodziny.
Już dziś wiadomo, że część z ujawnionych informacji i rzekomych maili została spreparowana. Przejęcie części danych z tych skrzynek oraz informacji niezbędnych do logowania zgłosiłem odpowiednim służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo państwa - napisał minister.
Kanał na Telegramie publikuje materiały rzekomo pochodzące ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka już od 4 czerwca. Do tej pory pojawiły się tam m.in. analiza rozwiązań, które pozwalałyby Białorusinom osiedlać się w Polsce, korespondencja z płk Krzysztofem Gajem oraz zdjęcie dowodu osobistego i prawa jazdy Dworczyka. Na kanale pojawiły się także zrzuty z rozmów sugerujące, że rząd rozważać wykorzystanie wojska do zabezpieczenia Strajku Kobiet.
W sprawie odbyło się już niejawne posiedzenie Sejmu. W ostatnim czasie jesteśmy przedmiotem bezprecedensowego ataku cybernetycznego na polskie instytucje i poszczególnych użytkowników. Szczegóły objęte są klauzulą i chcemy o nich poinformować na niejawnym posiedzeniu Sejmu - mówił rzecznik rządu Piotr Müller, informując o tym, że to premier zwrócił się do marszałek Sejmu o zwołanie posiedzenia Sejmu w trybie niejawnym.
Na pytanie, czy ktoś inny z rządu oprócz szefa KPRM Michała Dworczyka padł ofiarą ataków cybernetycznych, Müller odparł, że na ten moment może powiedzieć tylko, że "jeżeli chodzi o ataki cybernetyczne, to ich skala jest szeroka i nie dotyczy tylko ministra Dworczyka, nie dotyczy tylko członków rządu, nie dotyczy tylko partii PiS, dotyczy szerokiej grupy osób". Jak dodał, jego zdaniem posłowie powinni zapoznać się z informacjami na ten temat, które mają charakter niejawny.
W ostatnich miesiącach doszło także do serii ataków hakerskich na konta polityków Zjednoczonej Prawicy. Między październikiem 2020 roku a styczniem 2021 roku przestępcy przejęli konta m.in. Marleny Maląg, Marka Suskiego, Joanny Borowiak i Iwony Michałek.
Według amerykańskiej firmy Mandiant, za ataki odpowiada grupa nazwana "Ghostwriter", która prowadziła wcześniej szereg kampanii dezinformacyjnych.