"Pojedynkiem z Nagym Aguilerą chcę odbić się po porażce z Witalijem Kliczką" - przyznaje Tomasz Adamek na kilkadziesiąt godzin przed sobotnią walką. "Na dnie się nie znalazłem i nie znajdę, ale ponownie dążę do walk z samą górą kategorii ciężkiej" - podkreśla.
Pół roku po porażce z Witalijem Kliczką Tomasz Adamek wraca na ring. W sobotę zmierzy się z Nagym Aguilerą. Jego rywal nie należy wprawdzie do czołówki kategorii ciężkiej, ale Polak zapewnia, że do walki przygotowywał się tak, jakby Aguilera był przeciwnikiem z najwyższej półki. Od momentu rozpoczęcia przygotowań opieka nad domem spadła na Dorotę. Żona zawozi córki do szkoły, później przywozi dziewczynki, zajmuje się zakupami itd. Do moich zadań należy trenowanie. Nie ma znaczenia, czy walczę o wielki tytuł, czy to zwykły pojedynek rankingowy. Muszę być gotowy na 100 procent, inaczej nie wchodzę do ringu - podkreśla Adamek. Cel mam zawsze ten sam - zwyciężać i piąć się po szczeblach kariery - dodaje.
Pięściarz przyznaje, że nie pozwala sobie na odpuszczanie treningów, bo boks to sport kontaktowy i - jak mówi - "czasem dochodzi między linami do tragedii". Dlatego trzyma dyscyplinę. Rzadko dochodziło do takich sytuacji (odwoływania treningów - RMF FM). Powodem mogły być jakieś badania. Ale jeśli już coś wypadało, to starałem się przesuwać godziny zajęć, a nie definitywnie z nich rezygnować. Inaczej nie byłoby szans, abym 24 marca boksował na najwyższym poziomie - podkreśla.
Pytany, czego oczekuje od pojedynku z Aguilerą, Adamek szczerze stwierdza: Chcę odbić się po porażce - może nie od dna, bo na nim się nie znalazłem i nie znajdę, ale ponownie dążę do walk z samą górą kategorii ciężkiej. Marzę o wielkich pojedynkach i w przyszłości o otrzymaniu powtórnej szansy rywalizowania o mistrzostwo świata.
Podkreśla, że jest czujny, bo pięściarz z Dominikany nie odpuścił, jego zdaniem, przygotowań do sobotniej walki: Przecież zwycięstwo nad Adamkiem otworzy mu wrota do kariery. Dlatego jestem czujny, zapowiada się świetna konfrontacja.
Jak mówi, jest przygotowany na ostre ataki Aguilery od pierwszego gongu: W boksie trzeba wszystkiego się spodziewać, więc i na taką ewentualność jesteśmy przygotowani z trenerem Rogerem Bloodworthem. Nie wiem, czy zacznie agresywnie, czy spokojnie, ring to zweryfikuje.
Adamek przekonuje też, że nie przeszkadza mu fakt, że jego występ nie będzie walką wieczoru, ale tylko jednym z pojedynków podczas gali z udziałem Zaba Judaha i Siergieja Liachowicza. Mało istotne jest to, czy walczę w środku gali, czy na końcu. Jeszcze raz podkreślę, że skupiam się przede wszystkim na swoich przygotowaniach i nie mam zamiaru opowiadać o mocnych czy słabych stronach Aguilery. Gadaniem jeszcze nikt walki nie wygrał. Cieszę się, że boksuję blisko domu, około 40 minut jazdy samochodem. W piątek mam ważenie, a w sobotę zabieram żonę i jedziemy po zwycięstwo - podsumowuje.
Ostatni raz Adamek stał w ringu 10 września ubiegłego roku. Walczył wtedy z Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej federacji WBC. Sędzia przerwał pojedynek w dziesiątej rundzie, kiedy Polak chwiał się na nogach.
Po walce Adamek przyznał szczerze: Zawiodłem kibiców, miałem wygrać, a przegrałem, byłem gorszy (…) Miałem być wielkim mistrzem, ale się nie udało. Sport uczy zwyciężać, ale też przegrywać, dlatego muszę znieść tę porażkę.
W połowie listopada pięściarz twierdził już jednak, że uraz psychiczny po sromotnej porażce minął i ostro trenuje. Mówił też, że wielokrotnie oglądał nagranie swojego starcia z Kliczką i wyciągnął wnioski. Popełniliśmy kilka błędów w trakcie przygotowań. Zbyt późno przyjechaliśmy do kraju. Nie było czasu na odpowiednią aklimatyzację - podsumował.