O kulisach treningu i zawodów, rozbiegach, wybiciach, lotach i lądowaniach opowiadają w RMF FM najlepsi specjaliści od skoków narciarskich - współpracujący z kadrą biomechanik z AWF-u Piotr Krężałek i były fizjoterapeuta kadry Rafał Kot, prywatnie ojciec jednego z kadrowiczów. To kolejny już odcinek naszego przewodnika po skokach, który tworzymy wraz Akademią Wychowania Fizycznego w Krakowie! Nadal rozmawiamy o tym, co się dzieje na progu.
W poprzednim odcinku naszego cyklu rozmawialiśmy o samym wyskoku - o tym, ile trwa i co zrobić, by nie był ani spóźniony, ani przedwczesny. Tematu jednak nie wyczerpaliśmy, bo przecież wybicie musi być jeszcze równe z obu nóg. O tym, co się dzieje, gdy nie jest do końca równe, jak to poprawić i czy zawsze trzeba poprawiać, a także o tym, co to jest wielbłąd na progu - opowiadają w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim i Tomaszem Staniszewskim Rafał Kot i Piotr Krężałek. Zapraszamy!
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Rafał Kot: Najważniejsza dla zawodnika jest automatyka i powtarzalność.
Tomasz Staniszewski: Czy to jest kwestia pewnej systematyczności, wyrabiania pewnej sekwencji ruchowej, która dostosowana jest do określonej skoczni? Zawodnik swoim organizmem zapamiętuje jakby kolejną sekwencję ruchów…
Rafał Kot: Jeżeli zawodnik osiąga maksymalne parametry sprzyjające najazdowi, wybiciu, to lot potem też jest optymalny - nie ma różnicy w skoczniach. Proszę zauważyć: ci, którzy prowadzą w Pucharze Świata, stają na podium - to robią to powtarzalnie. Nieważne, czy jest to skocznia w Klingenthal, Neustadt czy w Lillehammer - oni skaczą tak samo dobrze. I daleko. Pamiętam Adama (Małysza), który za czasów swojej świetności często stawał na podium, wygrywał - wtedy często dziennikarze zadawali pytanie: a co on robi, jak się koncentruje, na czym się skupia, siadając na tej belce? A on twierdził, że tylko się wycisza, a reszta to jest automat. W tym jego najlepszym okresie. Natomiast, jeżeli zawodnik za dużo myśli - to znaczy, że tej automatyki, perfekcji powtórzenia całkowicie jeszcze nie ma.
Grzegorz Jasiński: Popatrzmy na tę fazę, czyli rozbieg i próg, z punktu widzenia treningu. Najważniejszym etapem jest ten moment wybicia, tu potrzeba największej siły, mocy - tu potrzeba też wyjątkowej koordynacji… Wspomniał pan wcześniej, że trzeba skakać równo z obu nóg. Jak to wytrenować?
Rafał Kot: Służą do tego ćwiczenia - przede wszystkim równoważne. Piotrek prowadzi takie badania okresowe, gdzie wybicie jest z platformy - imitacja jakby tego wybicia na progu - i tam wszystko wychodzi: czy jest równomiernie wybicie z obu nóg, ile jest procent różnicy na prawą czy na lewą. To wszystko trzeba korygować. Optymalnym wybiciem byłoby 50/50...
Grzegorz Jasiński: A jakie są realia? Z jaką dokładnością zawodnicy są w stanie się wybić?
Piotr Krężałek: Różnie to bywa u różnych zawodników, przy czym jeżeli próba wyrównania pracy kończyn lewej i prawej zawodnika prowadzi do pogorszenia wyników, jeżeli zawodnik jest przyzwyczajony do takiej techniki i ma po prostu dobre rezultaty - to nie korygujemy już tego. Nawet Adamowi (Małyszowi) zdarzało się, że w początkowej fazie wybicia jedna noga wyprzedzała drugą, jeżeli chodzi o czas, ale także jeżeli chodzi o wartość siły. Tu pojawiał się taki "wielbłąd". Ale on miał dwa garby, przy czym drugi był już taki sam. Jeżeli w początkowej fazie zarówno w czasie, jak i wartościach praca kończyn się różni, ale na końcu się wyrównuje - to jest to do przyjęcia. Gdyby w tej końcowej fazie były też takie różnice, to wówczas mogłoby się to odbić na początkowej fazie lotu w ten sposób, że pojawiłaby się rotacja. Nierówna praca kończyn doprowadziłaby do tego, że zawodnik zacząłby się obracać względem osi ciała. Musi wtedy skontrować ten ruch, a to się wiąże z kolei z zaburzeniem przechodzenia do pozycji lotnej, a po drugie ze stratą prędkości, na której tam nam najbardziej zależy…
Grzegorz Jasiński: Jak duże procentowo mogą być różnice siły wybicia? To jest 1, 2, 5 procent?
Piotr Krężałek: To jest zmienne. Nie dopatrzyliśmy się tutaj jakichś regularności. Są zawodnicy, którzy skaczą bardzo równo i nie mają dobrych wyników. I są tacy, u których się to "rozjeżdża", i mają dobre wyniki. Ta korelacja z długością skoku tu nie została stwierdzona. Trzeba też sobie zdawać sprawę z tego, że zawodnicy mogą mieć też nieco różniące się geometrie kończyn. Po prostu segmenty mogą mieć różną długość w kończynie lewej i prawej. I w konsekwencji mogą pojawiać się takie efekty i nie ma sensu prostować zawodnika, który z natury nie jest symetryczny. Po prostu.
Grzegorz Jasiński: Czy trening samego wybicia to jest najważniejszy element treningu skoczka, czy tylko jeden z wielu…
Rafał Kot: Skoki są taką dyscypliną sportu, że żeby skoczyć daleko i być najlepszym, wszystko musi być zgrane. Tu nie można powiedzieć, że ktoś, kto ma potężną siłę wybicia, od razu będzie najlepszy. Do tego dochodzi zachowanie w powietrzu - już w locie, najazd plus czynnik psychologiczny danego zawodnika. To wszystko składa się na to, żeby oddać ten jeden perfekcyjny skok. A jak to mówią zawodnicy - najlepiej dwa.
Grzegorz Jasiński: Często widzimy przed zawodami, że zawodnicy skaczą sobie na ramiona podniesione do góry. Co w ten sposób ćwiczą?
Rafał Kot: To jest imitacja odbicia. Zawodnik jakby przypomina to sobie na nowo, przed samym już ubraniem się w kombinezon - bo oni wtedy są jeszcze nieprzebrani - oddając te skoki na wyciągnięte ręce trenera. Drugi trener zawsze patrzy z boku i sprawdza, czy było dobrze, czy inaczej biodra, czy inaczej głowa - takie ostatnie korekty. Żeby on to zapamiętał tuż przed skokiem. Jedni zawodnicy wykonują to już w butach skokowych - by zrobić to tak, jak będzie ich w stawach but trzymał - a inni w adidasach. Jak kto woli. Natomiast jest istotne przed samym skokiem, żeby sobie odnowić w pamięci sam moment wybicia…
Ciąg Dalszy Nastąpi...