​1 sierpnia 1944 roku na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego "Bora" w Warszawie wybuchło powstanie. Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę. Ich bohaterski bój okazał się największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, Powstanie Warszawskie trwało ponad dwa miesiące.

REKLAMA

Żołnierski pogrzeb w czasie Powstania warszawskiego / CAF / PAP
Ranny żołnierz Powstania Warszawskiego / CAF / PAP
Oddział powstańców idących do walki, ulica Jasna / Sylwester Braun ps. Kris / PAP
Powstańczy ślub w trakcie Powstania Warszawskiego / PAI / PAP
Pogrzeb powstańca w trakcie Powstania Warszawskiego / PAI / PAP
Pierwszy dzień Powstania Warszawskiego. Nz. patrol porucznika Stanisława Jankowskiego ps. Agaton (idzie pierwszy) z batalionu Pięść na pl. Kazimierza Wielkiego w drodze do Śródmieścia. / PAI / PAP
Artyleria niemiecka ostrzeliwuje ruiny Ratusza na pl. Teatralnym / CAF / PAP
Powstańcy walczą na jednej z ulic / CAF / PAP
Żołnierze na zgliszczach Warszawy / PAP / PAP
Ofiary powstania warszawskiego / PAP / PAP

Militarnym celem Powstania było wyzwolenie stolicy spod niezwykle brutalnej niemieckiej okupacji, pod którą znajdowała się od września 1939 roku. Opanowanie miasta przez AK przed nadejściem Sowietów - taki bowiem scenariusz trwających kilka dni walk zakładano - i wystąpienie przez władze Polskiego Państwa Podziemnego w roli gospodarza w imieniu rządu polskiego na uchodźstwie miało być natomiast atutem w walce o niezależność wobec ZSRR. Liczono, że ujawnienie się w Warszawie władz cywilnych związanych z Delegaturą Rządu na Kraj będzie szczególnie istotne w związku z powołaniem przez komunistów PKWN, zaś premier Stanisław Mikołajczyk, który pod koniec lipca '44 udawał się na rozmowy ze Stalinem, miał nadzieję, że ewentualny wybuch powstania w stolicy wzmocni jego pozycję negocjacyjną wobec Sowietów.

Opinii premiera nie podzielał Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który uważał, że w aktualnej sytuacji zbrojne powstanie pozbawione jest politycznego sensu i w najlepszym przypadku zmieni jedną okupację na drugą. W depeszy do gen. Komorowskiego pisał: W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji. Mimo takiego stanowiska gen. Sosnkowski nie wydał w sprawie powstania jednoznacznego rozkazu.

Przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu walki w stolicy nie bez znaczenia były także działania propagandy sowieckiej. Pod koniec lipca na ulicach Warszawy zaczęły pojawiać się bowiem odezwy informujące o ucieczce KG AK i o przejęciu dowództwa nad siłami zbrojnymi Podziemia przez dowództwo Armii Ludowej. Z kolei radiostacja Kościuszko, oddana przez Sowietów Związkowi Patriotów Polskich, wzywała warszawiaków do natychmiastowego podjęcia walki. W tej sytuacji KG AK obawiała się, że komunistyczna dywersja może doprowadzić do niekontrolowanych i spontanicznych wystąpień zbrojnych przeciwko Niemcom, na czele których będą stawać komuniści.

Za rozpoczęciem walk w stolicy przemawiała również ewakuacja Niemców, która w drugiej połowie lipca 1944 roku objęła niemiecką ludność cywilną i wojskową, oraz widoczne przejawy zaniku morale niemieckiej administracji i wojska, wywołane sytuacją na froncie, a także zamachem na Hitlera 20 lipca 1944 roku.

Były również poważne obawy co do konsekwencji bojkotu zarządzenia gubernatora Fischera, wzywającego mężczyzn z Warszawy w wieku 17-65 lat do zgłoszenia się 28 lipca '44 w wyznaczonych punktach stolicy w celu budowy umocnień. Istniało niebezpieczeństwo, że zarządzenia niemieckie mogą doprowadzić do rozbicia struktur wojskowych Podziemia i uniemożliwić rozpoczęcie powstania. Trzeba tu wspomnieć, że w ostatnich dniach lipca Niemcy wznowili gwałty i represje wobec ludności oraz rozstrzeliwanie więźniów.

Rozkaz o wybuchu powstania wydał 31 lipca 1944 roku dowódca AK gen. Tadeusz Komorowski "Bór", uzyskawszy dla niego akceptację Delegata Rządu Jana S. Jankowskiego. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło około 40-50 tysięcy powstańców. Zaledwie co czwarty mógł liczyć na to, że rozpocznie ją z bronią w ręku.

Na wieść o powstaniu w Warszawie Reichsfuehrer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, w którym stwierdzał: Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy.

Przez 63 dni powstańcy prowadzili heroiczny i samotny bój z wojskami niemieckimi.

Ostatecznie, wobec braku perspektyw dla dalszej walki, 2 października 1944 roku przedstawiciele KG AK płk Kazimierz Iranek-Osmecki "Jarecki" i ppłk Zygmunt Dobrowolski "Zyndram" podpisali w kwaterze SS-Obergruppenfuehrera Ericha von dem Bacha w Ożarowie układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie.

Według postanowień układu, żołnierze AK z chwilą złożenia broni mieli korzystać ze wszystkich praw konwencji genewskiej z 1929 roku, dotyczącej traktowania jeńców wojennych. Takie same uprawnienia otrzymali żołnierze AK, którzy dostali się do niemieckiej niewoli w czasie walk toczonych od początku sierpnia w Warszawie. Niemcy przyznali prawa jeńców wojennych także członkom powstańczych służb pomocniczych.

W podpisanym dokumencie strona niemiecka stwierdzała ponadto, że osoby uznane za jeńców wojennych "nie będą ścigane za swoją działalność wojenną ani polityczną tak w czasie walk w Warszawie jak i w okresie poprzednim, nawet w wypadku zwolnienia ich z obozów jeńców".

Odnośnie ludności cywilnej, która w czasie walk przebywała w mieście, Niemcy zapewnili, że nie będzie stosowana wobec niej odpowiedzialność zbiorowa. Dodatkowo gwarantowali: Nikt z osób znajdujących się w okresie walk w Warszawie nie będzie ścigany za wykonywanie w czasie walk działalności w organizacji władz administracji, sprawiedliwości, służby bezpieczeństwa, opieki publicznej, instytucji społecznych i charytatywnych ani za współudział w walkach i propagandzie wojennej. Członkowie wyżej wymienionych władz i organizacji nie będą ścigani też za działalność polityczną przed powstaniem.

Zgodnie z żądaniami niemieckiego dowództwa, miasto mieli opuścić wszyscy jego mieszkańcy. Układ przewidywał, że ewakuacja "zostanie przeprowadzona w czasie i w sposób oszczędzający ludności zbędnych cierpień", a "dowództwo niemieckie dołoży starań, by zabezpieczyć pozostałe w mieście mienie publiczne i prywatne".

O realizacji ustaleń, zawartych w układzie z 2 października '44, tak pisał prof. Norman Davis: W pierwszym stadium Niemcy z pewnością trzymali się postanowień zawartego układu. Po Powstaniu nie wróciły straszliwe masakry, jakie się zdarzały w czasie jego trwania. Nie próbowano tępić Żydów czy innego "niepożądanego elementu" i - ogólnie rzecz biorąc - ewakuowanych do obozów przejściowych nie bito, nie głodzono ani nie maltretowano na inne sposoby. Wiele tysięcy ludzi znalazło sposób, aby się wymknąć z oczek sieci, wielu też natychmiast zwolniono. Przeważająca część jeńców z Armii Krajowej została - zgodnie z umową - odesłana do regularnych obozów jenieckich pozostających pod nadzorem Wehrmachtu. (...) Kobiety, które trafiły do niewoli, zgodnie z umową kierowano do specjalnych obozów (...) albo po prostu uwalniano. Jednak w miarę upływu czasu, gdy początkowa masa zaczynała topnieć, ujawniały się bardziej nieprzyjemne aspekty hitlerowskiej machiny. Kiedy dokonano ostatecznych obliczeń, okazało się, że znacznie ponad 100 000 warszawiaków wysłano na przymusowe roboty do Rzeszy, wbrew układowi o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie, a dalsze kilkadziesiąt tysięcy umieszczono w obozach koncentracyjnych SS, w tym w Ravensbruck, Auschwitz i Mauthausen. (N.Davis "Powstanie`44")

W czasie walk w Warszawie zginęło około 18 tysięcy powstańców, a 25 tysięcy zostało rannych. Poległo również około 3,5 tysiąca żołnierzy z Dywizji Kościuszkowskiej. Jeśli chodzi o ludność cywilną, zginęło około 180 tysięcy ludzi.

Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy - w liczbie mniej więcej 500 tysięcy - wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zburzone. Specjalne oddziały niemieckie, używając dynamitu i ciężkiego sprzętu, jeszcze przez ponad trzy miesiące metodycznie niszczyły resztki ocalałej zabudowy.

Do niemieckiej niewoli poszło ponad 15 tysięcy powstańców (w tym 2 tysiące kobiet), a wśród nich - niemal całe dowództwo AK z gen. Komorowskim, mianowanym 30 września przez prezydenta Raczkiewicza Naczelnym Wodzem.

W wydanej nazajutrz po kapitulacji odezwie do "Do Narodu Polskiego" Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej z goryczą stwierdzały: Skutecznej pomocy nie otrzymaliśmy. (...) Potraktowano nas gorzej niż sprzymierzeńców Hitlera: Italię, Rumunię, Finlandię. (...) Sierpniowe powstanie warszawskie z powodu braku skutecznej pomocy upada w tej samej chwili, gdy armia nasza pomaga wyzwolić się Francji, Belgii i Holandii. Powstrzymujemy się dziś od sądzenia tej tragicznej sprawy. Niech Bóg sprawiedliwy oceni straszliwą krzywdę, jaka Naród Polski spotyka, i niech wymierzy słuszną karę na jej sprawców.

Wielkość strat poniesionych przez stronę polską w wyniku powstania powoduje, że decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje.