Z czym kojarzy Ci się słowo „wolontariusz”? Przychodzą Ci na myśl młodzi ludzie w kolorowych koszulkach na imprezach masowych czy starsze panie opiekujące się bezdomnymi kotami? Wolontariat to dla jednych fajna zabawa, dla innych sposób na spełnienie w życiu. Ale jest jeszcze jedna korzyść z bycia wolontariuszem, o której w ogóle się nie mówi. Przedstawiamy 6 dowodów na to, że doświadczenie w wolontariacie daje pracę!
Wiele osób narzeka, że po ukończeniu studiów nie może znaleźć pracy. Ja wciąż studiuję, a już przekonałem się na własnej skórze, że każdy wolontariat, staż czy praktyki pozwalają bardzo mocno wyprzedzić rówieśników na rynku pracy - mówi Damian Markowski. Został wolontariuszem na pierwszym roku studiów, nie mając żadnego doświadczenia zawodowego. Teraz jest już na trzecim roku i pracuje jako Project Manager w firmie IT. W swojej pracy robię praktycznie to samo, co robiłem podczas wolontariatu: rozpoznaję potrzeby klienta, ustalam plan działania, deleguję zadania i pilnuję, żeby wszystko było wykonane na czas. Bez doświadczenia zdobytego na wolontariacie w życiu nie dostałbym tej pracy! - uśmiecha się Damian. Wolontariat może być naprawdę bardzo mocnym punktem w CV, którym można chwalić się podczas rozmowy rekrutacyjnej. Z mojego doświadczenia wynika, że pracodawca mając do wyboru magistra, który ukończył super kierunek, ale nie ma żadnego doświadczenia oraz studenta z bogatym CV w wolontariacie, bez wahania zaprosi na rozmowę tego drugiego - podkreśla Damian Markowski.
Na rozmowy o pracę przychodzą do mnie bardzo ciekawi, młodzi ludzie, ale zwykle ich hobby, czyli to, co robią po pracy, polega raczej na inwestowaniu w siebie: jazda na koniu, gra w tenisa, turystyka... A tutaj młody człowiek napisał w CV, że swój wolny czas poświęca na aktywności społeczne. To jest coś niecodziennego - przyznaje Piotr Rak, który zatrudnił w swojej firmie byłego wolontariusza Szlachetnej Paczki. To nie była standardowa rozmowa kwalifikacyjna. Zamiast rozmawiać o wykształceniu i doświadczeniu zawodowym, Bartek przez 2 godziny z pasją i zaangażowaniem opowiadał mi o swoich przeżyciach w wolontariacie. Kompetencje to jest rzecz nabyta. Kompetencje można wypracować, można się ich wyuczyć. Z perspektywy pracodawcy można je nawet kupić, zatrudniając coraz lepszych pracowników. Ale ja chcę pracować przede wszystkim z ludźmi, dopiero później z menadżerami - mówi prezes Rak.
Klaudia od zawsze marzyła o prowadzeniu własnej firmy. Aby zrealizować swój cel, wybrała nawet specjalnie kierunek studiów. Co jednak zrobić z dużą ilością wiedzy teoretycznej bez jakiegokolwiek doświadczenia? Podczas studiów chciałam zdobyć wiedzę i umiejętności pozwalające na przełamanie się i zrobienie pierwszego kroku. Po praktykę zgłosiłam się na wolontariat: miałam sporo wolnego czasu i chciałam sprawdzić się jako osoba zarządzająca projektem. Jako Lider Paczki miałam trzydziestu wspaniałych wolontariuszy, którzy mi ufali, byli bardzo zaangażowani i robili wszystko na czas. Byłam bardzo dumna z siebie, bo to ja zarządzałam tym zespołem, więc każdy wielki sukces wolontariusza był także moim zwycięstwem. Skoro sprawiłam, że cały Rejon mógł wydajnie działać, czemu bałam się zrobić to samo z moją przyszłą karierą? Usiadłam, napisałam biznes plan i strategię rozwoju mojej firmy. Dostałam dotację dla młodych przedsiębiorców i już niedługo ruszam z własnym biznesem! - mówi Klaudia.
Ania od dziecka chciała zostać nauczycielką. Marzyła, by stojąc przy tablicy, opowiadać dzieciom o przygodach Tomka Sawyera i dzieci z Bullerbyn. Jednak na 4. roku studiów zdała sobie sprawę, że nie ma żadnego doświadczenia zawodowego. Na forum studenckim zobaczyła ogłoszenie o nowym wolontariacie w Bydgoszczy. Przeczytała opis: całoroczna praca z dzieckiem nad poprawą jego wyników w nauce i rozwojem osobistym. Wszystko pasowało jak ulał do doświadczenia przyszłego nauczyciela.
Moje podejście było wtedy bardzo praktyczne: nie chciałam pomagać, chciałam tylko wpisu w CV - mówi Ania. W styczniu wstąpiła do Akademii Przyszłości zaczęła pracę z 13-letnim Beniaminem. W międzyczasie zaczęła angażować się w różnorodne wydarzenia, jakie odbywały się w ramach wolontariatu. Organizowałam Dzień Dziecka i spotkania ze znanymi aktorami, znalazłam biuro dla zarządu Akademii w Bydgoszczy. I nagle okazało się, że organizowanie wydarzeń całkiem nieźle mi wychodzi. Wtedy traktowałam to tylko jako fajne wyzwanie, bo jednak cały czas chciałam być nauczycielem. Powtarzałam sobie: Doświadczenie, doświadczenie, doświadczenie... Nigdy nie wiadomo, do czego ci się to przyda - opowiada Ania.
Po skończeniu studiów Ania wywróciła swoje plany zawodowe do góry nogami i bez kompleksów wkroczyła na rynek pracy. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej w agencji PR-owej zapytano mnie, czym zajmowałam się w Akademii. Zaczęłam wymieniać jednym tchem: organizowanie dużych wydarzeń przy praktycznie zerowym budżecie, angażowanie mediów w projekty, o których wcześniej nawet nie słyszały, łączenie ludzi z różnych światów i środowisk wokół jednej idei. Sporo, jak na "zwykły" wolontariat, prawda? - opowiada z uśmiechem dziewczyna.
Jej przygoda z wolontariatem zaczęła się 10 lat temu. Wtedy była studentką pedagogiki, łapiącą dorywcze prace i szukającą swojego miejsca w życiu. Teraz jest żoną, mamą dwójki dzieci, początkującym przedsiębiorcą i... dalej jest wolontariuszką. Cały czas zastanawiam się, dlaczego nie potrafię zostawić tego wolontariatu. Ale on po prostu chyba zmienił całe moje życie - mówi Ewa. Chodzi przede wszystkim o mój rozwój bardzo osobisty: nabieranie odwagi, by coś zmieniać. To właśnie dzięki wolontariatowi ja - córka etatowców, która wyssała z mlekiem matki przekonanie o tym, że etat jest the best i to najlepiej jeden na całe życie, ja - mam odwagę podjąć próbę rozkręcenia swojej własnej firmy. Nie wiem, czy ta próba zakończy się sukcesem. Jednak gdziekolwiek mnie ta przygoda nie zaprowadzi - wygrałam, bo dałam sobie szansę i podjęłam wyzwanie! - mówi Ewa.
Jechałem przez miasto i nagle zobaczyłem, że pali mi się rezerwa. Otwieram portfel, a tam ostatnie 10 złotych. Pomyślałem: "I co dalej, Wojtek?". Następnego dnia poszedłem na zajęcia. Jak co rano mijałem po drodze uczelniany basen. Olśniło mnie. Mam papiery ratownika, więc może tam się jakoś zahaczę? Wchodzę z CV w ręku, ale pani w sekretariacie mówi, że nikogo nie potrzebują. Wtedy w otwartych drzwiach gabinetu staje dyrektorka ośrodka.
- Proszę, niech pan wejdzie do gabinetu - mówi, zapraszając mnie gestem do środka. - Co pana sprowadza?
- Jestem ratownikiem, szukam pracy - mówię. Dyrektorka przyjrzała mi się uważnie i po chwili odparła: - Nie mamy wolnych etatów, ale ja panu załatwię coś na umowę zlecenia.
- Ale podobno nie ma pracy.
- No nie ma, ale ja panu załatwię, powiedzmy, po znajomości.
- Ale... ja pani nie znam.
- Ale ja pana znam.
- Skąd?
- Bo ja z mężem robiłam Szlachetną Paczkę. I widziałam pana wczoraj w magazynie, był pan w takiej czerwonej koszulce wolontariusza.
Podejmij wyzwanie!
Oto prawdziwe historie wolontariuszy SZLACHETNEJ PACZKI i AKADEMII PRZYSZŁOŚCI. Chcesz dopisać swoją?
Zostań wolontariuszem SZLACHETNEJ PACZKI lub AKADEMII PRZYSZŁOŚCI. Wejdź na www.superw.pl i wypełnij krótki formularz. Liczba miejsc ograniczona - nie zwlekaj!
(adap)