4-letnia Karina 11 dni przeżyła w tajdze, rozciągającej się na 9 tys. km. puszczy Eurazji. Dziewczynkę uratował jej pies, który przez 9 dni przebywał z nią w lesie, a następnie sam wrócił do domu i sprowadził ratowników.
W rosyjskiej Jakucji odnaleziono 4-letnią Karinę Czikitową, która 11 dni spędziła w tajdze. Dziewczynka zaginęła 29 lipca. Poszła odwiedzić ojca, który gasił leśne pożary. Opiekująca się nią babcia usnęła, a mama pracowała w tym czasie na polu. Odnaleziono ją ledwie żywą i przestraszoną. Akcja ratunkowa skończyła się szczęśliwie, gdyż do wioski Ołom wrócił szczeniak, z którym dziewczynka wyruszyła na spotkanie z ojcem.
Po śladach psa ruszyli ratownicy i znaleźli dziecko. Karinę przewieziono na pokładzie śmigłowca do szpitala. Lekarze określili jej stan jako ciężki, ale są optymistami. Wcześniej dziewczynki szukało ponad 100 osób. W poszukiwaniach wykorzystano nawet dwa drony, ale nie przyniosło to efektów.
"Ważyła zaledwie 10 kg, ale była w pełni świadoma" - mówił jeden z ratowników. Znaleziono ją ukrytą w wysokiej trawie.
Nocą temperatura w tajdze spada do zera, mimo to dziewczynka nie zamarzła. Lekarze nazywają to cudem.
(acz)
The Siberian Times