"Cały czas dokupujemy testy na obecność koronawirusa, 30 tys. to liczba tych testów, które pojawią się w Polsce w najbliższych dniach" - poinformował minister zdrowia Łukasz Szumowski, podkreślając, że nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, ile ostatecznie będzie ich potrzebnych.

REKLAMA

O to, dlaczego zamówiono akurat 30 tys. testów na obecność koronawirusa oraz o koszt ich sprowadzenia szef resortu zdrowia pytany był na konferencji prasowej po odprawie premiera z wojewodami.

Ta liczba dotyczy tych testów, które pojawią się w Polsce w najbliższych dniach, natomiast my cały czas dokupujemy testy. Mówimy tylko o tych, które mają już dotrzeć do Polski - odparł minister, dodając, że ani na świecie, ani w Europie nikt nie jest w stanie ocenić, ile takich testów będzie potrzeba, ze względu na to, że nie wiadomo, w jaki sposób zachowa się wirus.

Mamy stałą dostawę, jesteśmy w ciągłym kontakcie i składamy kolejne zapotrzebowania do firm, które produkują testy - podkreślił. Dopytywany o ich koszt, minister odparł, że nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, a ceny określone są przez Agencję Rezerw Materiałowych.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

"Koronawirusa w Polsce nie ma". Rząd przeznaczy 100 mln zł dla szpitali i kupi 30 tys. dodatkowych testów do wykrywania SARS-CoV-2


Lekarze rodzinni ws. koronawirusa: Panika niewskazana, potrzebny zdrowy rozsądek

Zagrożenie koronawirusem istnieje, ale panika nie jest wskazana - akcentują lekarze Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Najlepszym sposobem na uniknięcie zachorowania jest zachowanie rozsądku, stosowanie się do zaleceń i przestrzeganie zasad higieny.

PPOZ zauważa, że już nie tylko odległa Azja, ale także Europa stawiają czoła nowemu zagrożeniu. Na liście krajów, w których odnotowano przypadki zachorowań, oprócz Włoch, znalazła się Norwegia, a nawet sąsiadujące z Polską Niemcy.

Lekarze podnoszą, że liczba ofiar rośnie, a wraz z nią strach przed czymś, czego do końca nie znamy. Wirusy były, są i będą! Zabijały, zabijają i zabijać będą! Zmieniają swoje struktury i stawiają coraz trudniejsze wyzwania naukowcom. Na szczęście rozwój medycyny pozwala na opracowanie kolejnych szczepionek, jednak to zawsze wymaga czasu. Dziś czekając na antidotum możemy jedynie radzić i prosić o rozsądek. Tak naprawdę to od nas zależy, czy koronawirus będzie pochłaniał kolejne ofiary. Bądźmy świadomi - apeluje prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia Bożena Janicka.

Zalecenia PPOZ

Prezes PPOZ przypomina, że najbardziej narażone na zachorowania są osoby powracające z krajów, gdzie stwierdzono ogniska epidemii i które miały kontakt z zakażonymi i ich bliscy. Ekspertka podkreśla jednocześnie, że sam powrót z wojaży nie jest jednak powodem do obaw. Istotne są przede wszystkim objawy: wysoka gorączka (powyżej 38 st. C), kaszel, duszności i problemy z oddychaniem.

Wskazała, że zalecenia mówią, iż jeśli w ciągu ostatnich 14 dni ktoś był w północnych Włoszech, Chinach, Korei Południowej, Iranie, Japonii, Tajlandii, Wietnamie, Singapurze lub Tajwanie i zaobserwował u siebie objawy, takie jak: gorączka, kaszel, duszność i problemy z oddychaniem, to: bezzwłocznie powinien powiadomić telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną lub zgłosić się bezpośrednio do oddziału zakaźnego lub oddziału obserwacyjno-zakaźnego.

PPOZ przypomina, że informacje o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem można uzyskać pod czynnym siedem dni w tygodniu bezpłatnym numerem telefonu: 800-190-590. Konsultanci Telefonicznej Informacji Pacjenta poinformują: czym jest koronawirus, jak się przed nim zabezpieczyć, co zrobić po powrocie z kraju, w którym zdarzyły się przypadki zakażenia i w przypadku wątpliwości co do swojego stanu zdrowia. Podpowiedzą też, gdzie można znaleźć najbliższą placówkę inspekcji sanitarnej lub oddział zakaźny szpitala oraz poinformują jak się z nimi skontaktować, gdy pojawią się wątpliwości związane z postępowaniem w sytuacji podejrzenia zakażania koronawirusem.

PPOZ zauważa, że w związku z tym, iż sezon grypowy jest w pełni, w poradniach lekarzy rodzinnych ustawiają się długie kolejki. Niestety, wśród pacjentów rzeczywiście potrzebujących pomocy, są też i tacy, którzy zgłaszają się ze zwykłymi objawami przeziębienia (katar). Co gorsze - nie brakuje też osób, które postanowiły sprawdzić, czy nie są chore - podnosi PPOZ.
Lekarze podnoszą, że to skrajny rodzaj nieodpowiedzialności. Wyjaśniają, że przychodnia jest skupiskiem drobnoustrojów i wirusów. Z poradni rodzinnych należy korzystać tylko w faktycznie uzasadnionych sytuacjach. Pamiętajmy receptę na leki przewlekle stosowane mogą być wystawione drogą elektroniczną, bez potrzeby wizyty u lekarza rodzinnego - wskazują.

PPOZ przypomina: "unikanie miejsc publicznych - skupisk ludzi: hipermarketów, galerii handlowych, częste mycie rąk i miejsc odsłoniętych (twarzy, ust - zawsze po powrocie do domu), kichanie w chusteczki, spożywanie posiłków bogatych w warzywa i owoce - to podstawa naszego bezpieczeństwa".

Lekarze akcentują, że wirusy praktycznie w 100 procentach giną w kontakcie z mydłem. Mycie rąk powinniśmy zacząć od kciuka. Potem szorujemy skórę między palcami. Zawsze powinniśmy to robić 40-60 sekund przed jedzeniem, obowiązkowo po powrocie do domu, czy po wyjściu z toalety. O higienę rąk szczególnie należy pamiętać w szpitalach i placówkach ochrony zdrowia (tu wskazana jest dodatkowa dezynfekcja). Co ważne - nawyk mycia rąk już od najwcześniejszych lat powinni swym dzieciom wszczepiać rodzice.

PPOZ przypomina, że podczas kichania i kasłania zasłaniamy nosa i usta zgięciem łokcia (jeśli nie mamy chusteczki). Po użyciu chusteczek higienicznych konieczne jest ich natychmiastowe wyrzucenie i umycie rąk. Warto też nosić ze sobą żel lub chusteczki dezynfekujące, które są wygodną metodą usunięcia zanieczyszczeń z dłoni.