"Byłem spokojny i głęboko przekonany, że w tym roku Nanga Parbat zostanie zimą zdobyta. Pojechały tam bardzo dobre zespoły. Ten najlepszy został na końcu i zakończyło się to sukcesem. Kibicowałem im od samego początku" - mówi himalaista Janusz Gołąb o pierwszym zimowym zdobyciu tego 8-tysięcznika. Na szczycie Nanga Parbat stanęli Bask Alex Txikon, Włoch Simone Moro i Pakistańczyk Ali Sadpara. Potwierdziła to na oficjalnym profilu Alexa Txikona na Facebooku jego menedżerka Igone Mariezkurrena. "Skończyła się pewna epoka. Szkoda tylko, że nie udało się Tamarze Lunger. To byłaby taka wisienka na torcie" - dodaje Jerzy Natkański, himalaista i dyrektor zarządzający Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki. "Wielki szacun" - tak z kolei dzisiejszy sukces kwituje Jacek Teler, który zimą dwukrotnie próbował zdobyć Nanga Parbat.
Janusz Gołąb miał brać udział w wyprawie organizowanej przez Alexa Txikona. Po powrocie z ekspedycji na południowo-zachodni filar Annapurny IV, wycofał się jednak z udziału tuż przed wyjazdem do Pakistanu. Gdy Alex Txikon mnie zaprosił na tę wyprawę we wrześniu, to już byłem pewny, że to jest mocny zespół. Potem obserwując ich poczynania, śledząc ich kolejne posunięcia, w których można było zobaczyć, że wykazują się dużą cierpliwością, bo do tego typu himalaizmu trzeba się wykazać dużą cierpliwością, byłem pewny, że to się zakończy sukcesem. Spokojnie czekałem tylko na informację, kiedy będą na wierzchołku - mówi Gołąb w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Simone Moro i Alex Txikon to duet idealny, ale trzeba pamiętać o Alim Sadparze i Tamarze Lunger. Tamara nie zdołała wejść na wierzchołek, niemniej wiadomo, że jest bardzo silna. Domyślam się, że kobiecy rekord wysokości w himalaizmie zimowym został dzisiaj przez nią pobity. Jeżeli chodzi o Aliego - jest również moim przyjacielem i uczestniczyliśmy razem w wyprawie zimowej na Gaszerbruma I, jak również spotkaliśmy się pod K2. Jest to świetny wspinacz, który ma na koncie wiele ośmiotysięczników. Teraz odniósł ogromny sukces, bo jest pierwszym Pakistańczykiem, który zimą stanął na 8-tysięczniku - podkreśla polski himalaista.
Przed chwilą był u mnie kolega, z którym wybieram się na Ścianę Trolli do Norwegii, powiedział mi: "Jak świetnie, że weszli, bo już nie będziesz musiał tam jechać". De facto trochę się tak czuję. Ja się bardzo cieszę, że tam moi koledzy stanęli na wierzchołku i dla mnie to jest również duże wydarzenie. Nie mam takich ambicji, żeby kolegom zazdrościć tego, że coś się udało. Wręcz przeciwnie - kibicowałem od samego początku - zaznacza.