Zepsuty tomograf zmorą pacjentów i lekarzy ze szpitala w Starachowicach w Świętokrzyskiem. Od zakupu w 2000 roku urządzenie to psuło się już kilkakrotnie. Ponad 3 miesiące temu spaliła się w nim lampa, kosztująca 200 tys. złotych. Dla zadłużonego na kilkanaście milionów złotych szpitala to suma wręcz niebotyczna.
Brak urządzenia to duży problemy dla lekarzy: nie można szybko i dokładnie obejrzeć, w jakim stanie są dowolne narządy wewnętrzne chorego.
To są standardowe badania, które każdy szpital wykonuje, ale są one niezbędne do pełnej diagnostyki i dalszego leczenia pacjentów - mówi dyrektor starachowickiego szpitala Jarosław Łyczkowski. Teraz, każdego tygodnia pacjentów trzeba odsyłać do innych, oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów, szpitali.
Tomograf ma nieco ponad dwa lata i jest jeszcze objęty gwarancją. Jest ona jednak bardzo niekorzystna dla szpitala i na naprawę sprzętu szpital musi poszukać pieniędzy w starostwie.
09:35