Nie odzywał się od 9 lipca ubiegłego roku, dopiero w środę jednak dojdzie do ostatecznego pożegnania. Centrum kontroli lotu sondy Rosetta poinformowało, że w środę wyłączy moduł ESS (Electrical Support System Processor Unit), służący do komunikacji z lądownikiem Philae, który od listopada 2014 roku spoczywa na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko. To wstęp do zakończenia także misji samej Rosetty.

REKLAMA

Europejska Agencja Kosmiczna, która wysłała Rosettę na badania komety 67P, 30 czerwca oficjalnie poinformowała, że misja sondy zakończy się 30 września. W tym dniu Rosetta, śladem zrzuconego wcześniej na powierzchnię 67P lądownika Philae, opadnie na jądro komety. Ten manewr ma dać naukowcom ostatnią szansę dokonania dodatkowych obserwacji i przesłania ich wyników na Ziemię.

Pod koniec lipca sonda znajdzie się około 520 milionów kilometrów od Słońca i zacznie jej brakować energii. Moc baterii słonecznych będzie spadać około 4W dziennie. By zostawić sobie jeszcze szansę prowadzenie do 30 czerwca badań naukowych, trzeba wyłączyć wszystko, co nie jest niezbędne. Stąd decyzja o wyłączeniu ESS. Moduł pozostawał aktywny mimo trwającego od ponad roku milczenia lądownika. Nawet zejście na wysokość zaledwie kilku kilometrów nie pozwoliła odebrać żadnego sygnału.

Oszczędność energii pomoże do maksimum wykorzystać czas, który sondzie jeszcze pozostał. Od 12 lat znosiła ona ciężkie warunki otwartej przestrzeni kosmicznej, z czego dwa spędziła w zapylonym pobliżu samego jądra komety. Naukowcy nie liczą już, że byłoby ją stać na dużo więcej. Mają jednak nadzieję, że ostatni manewr i "upadek" na powierzchnię 67P pozwoli jeszcze czegoś się o samej komecie dowiedzieć.