Światowa Organizacja Meteorologiczna przy ONZ poinformowała dziś, że oficjalnie zatwierdziła dane dotyczące rekordowych w historii błyskawic, które zaobserwowano w 2020 roku. Pierwszą z nich, najdłuższą znaną w historii, zarejestrowano w kwietniu nad Stanami Zjednoczonymi. Miała 768 kilometrów długości. Druga, zaobserwowana nad Argentyną i Urugwajem trwała aż 17,1 sekundy. Obie nie wyrządziły szkód, do wyładowań doszło między chmurami, bez uderzenia w Ziemię.

REKLAMA

Rekordowe pod względem długości wyładowanie rozciągało się nad terenami trzech stanów USA, Teksasu, Luizjany i Mississippi, a także Zatoki Meksykańskiej. To rejon Ameryki Północnej, nad którym często tworzą się potężne systemy burzowe i fakt, że rekordowa błyskawica pojawiła się właśnie tam, nie jest żadną niespodzianką. Jej długość, 768 kilometrów, to o 60 kilometrów więcej, niż liczyła sobie dotychczas najdłuższa błyskawica znad Brazylii, zarejestrowana w 2018 roku.

Kolejny rekord zarejestrowano w Ameryce Południowej. W rejonie Río de la Plata, nad Urugwajem i północną Argentyną doszło w czerwcu 2020 roku do wyładowania, które trwało 17,1 sekundy, o 0,4 sekundy dłużej, niż poprzednio rekordowe.

W przypadku przeciętnych wyładowań ich długość nie przekracza 15 kilometrów, a czas trwania sięga co najwyżej sekundy - mówi Randall Cerveny z Arizona State University, odpowiedzialny za proces potwierdzania takich rekordów przez Światową Organizację Meteorologiczną. Te dwa rekordowe wyładowania były absolutnie wyjątkowe, doszło do nich między chmurami, na wysokości kilku kilometrów, nikt nie był zagrożony - dodaje Cerveny.

Jak podkreślają autorzy publikacji w "Bulletin of the American Meteorological Society", rejestracja tak długotrwałych i rozległych wyładowań była możliwa tylko dzięki najnowocześniejszej technologii obserwacji satelitarnej. I to właśnie nowym metodom obserwacji i pomiarów zawdzięczamy fakt, że tych rekordów ostatnio pada więcej. Tym razem akurat nie muszą mieć one związku ze zmianami klimatycznymi. Zdaniem ekspertów, takie obserwacje każą jednak na nowo przeanalizować teorie dotyczące wyładowań. Jedno pozostaje pewne, te zjawiska są bardzo niebezpieczne i jeśli słyszymy grzmoty, nawet z daleka, powinniśmy zastanowić się, czy w razie czego mamy pomysł, jak szybko się schronić.