Długi zachodniopomorskiego pogotowia sięgają prawie 500 tys. zł; od początku sezonu letniego do kasy instytucji nie wpłynęła ani złotówka za udzielanie pomocy turystom wypoczywającym w regionie. Zła kondycja finansowa wkrótce może się odbić na pacjentach.
Sytuacja zachodniopomorskiego pogotowia jest dramatyczna. Zagrożone są pensje pracowników, brakuje na zakup leków i na remont samochodów. Czarny scenariusz przewiduje, że jeśli nie pojawią się dodatkowe pieniądze, karetki nie wyjadą do potrzebujących.
A tych w sezonie wakacyjnym jest wielokrotnie więcej niż w ciągu roku – np. w Międzyzdrojach podczas wakacji pogotowie interweniuje 10 razy częściej... i nikt za to nie płaci.
Regionalny Oddział Funduszu Zdrowia w Szczecinie odsyła z powrotem faktury za ratowanie turystów, tłumacząc, że leży to w gestii centrali. A tymczasem Warszawa czeka na decyzję zarządu NFZ.
Wygląda więc na to – mówi dyrektor pogotowia Roman Opałka - ktoś, likwidując kasy chorych, zapomniał o pogotowiu ratunkowym. Wcześniej były rozliczenia międzykasowe i otrzymywaliśmy zwrot poprzez Zachodniopomorską Kasę Chorych. Natomiast z chwilą, kiedy zaczął działać Narodowy Fundusz Zdrowia, tych pieniędzy zabrakło.
Jak przyznaje dyrektor, jego interwencje w Warszawie pozostają bez echa, ale nie zamierza się poddawać i we wrześniu chce skierować sprawę na drogę sądową. Tylko w ten sposób – mówi – może odzyskać pieniądze.
21:45