Już za kilka dni, bo 13 kwietnia z portu kosmicznego w Gujanie Francuskiej wystartuje nowa misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Ludzkość ponownie wyśle w otchłań kosmosu technologię, która może dać nam odpowiedź na pytanie, czy poza Ziemią istnieje życie. Tym razem jednak celem nie jest Mars ani Wenus, a system Jowisza. Odrębną misję wysyłają także Amerykanie. Na pierwsze rezultaty badań poczekamy jednak dość długo.
1,4 miliarda funtów kosztować będzie misja "Juice", czyli Jupiter Icy Moons Explorer. Jak sama nazwa wskazuje, sonda wysłana przez ESA zbada księżyce gazowego giganta - Jowisza. Mowa o Ganimedesie, Europie i Kallisto. Celem misji będzie dostarczenie na Ziemię danych o obiektach planetarnych i możliwych tam warunków do utrzymania życia. Badania nad system Jowisza mają pomóc w zrozumieniu praw rządzących powstawaniem systemów wokół gazowych olbrzymów występujących we wszechświecie.
A sprawa Jowisza jest warta zachodu. Naukowcy sądzą dziś, że największe rezerwuary wody w Układzie Słonecznym nie znajdują się wcale na Ziemi, ale właśnie wokół ciał niebieskich orbitujących wokół Jowisza i Saturna. "Juice" będzie pierwszą w historii ludzkości misją, która ma zbadać te nieznane światy.
Chcemy sprawdzić, czy wokół Jowisza istnieją miejsca, w których mogło rozkwitnąć życie. Musimy znaleźć rejony dysponujące energią i wodą w stanie ciekłym. Mamy podstawy, by sądzić, że na lodowych księżycach Jowisza jest więcej wody niż na Ziemi - tłumaczy Olivier Witasse z ESA cytowany przez "The Guardian".
Funkcjonowanie życia (przynajmniej w takiej formie, jaką znamy z Ziemi) na Wenus wydaje się mało prawdopodobne. Temperatura powierzchni oscyluje tam wokół 475 stopni Celsjusza, co stwarza dobre warunki do topienia ołowiu, ale niekoniecznie do utrzymania organizmów żywych. Mars, który do tej pory był uważany za planetę najbardziej podobną do Ziemi, stracił natomiast atmosferę miliardy lat temu. Obecnie naukowcy uważają, że jeśli mamy znaleźć ślady życia w najbliższym (jak na kosmiczną skalę) otoczeniu naszej planety, będzie to miało miejsce właśnie na którymś z pokrytych lodem księżyców.
Na rezultaty misji "Juice" przyjdzie nam jednak poczekać osiem lat. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, statek kosmiczny wejdzie na orbitę Jowisza dopiero w lipcu 2031 roku. Wcześniej na miejsce przybędzie sonda przygotowywana przez NASA - jej przylot przewidywany jest na kwiecień 2030 roku. Amerykanie zamierzają jednak skoncentrować swoją uwagę tylko na jednym z księżyców - Europie.
Choć czas oczekiwania na sensacyjne doniesienia z przestrzeni kosmicznej wydaje się długi, czekać warto. Ocean Europy najprawdopodobniej styka się ze skalistym dnem morskim - tłumaczy "Guardianowi" Marshall Styczynski, naukowiec z projektu Europa Clipper - To oznacza, że możemy spodziewać się tam reakcji chemicznych, które prowadzą do powstania kominów hydrotermalnych, dokładnie takich jak w ziemskich oceanach. Takie zjawiska wspierają ekosystemy funkcjonujące na Ziemi, więc mogą robić to samo na Europie.
Misja Europejskiej Agencji Kosmicznej skupi znaczną część swojej uwagi na Ganimedesie, czyli jedynym księżycu Układu Słonecznego, który posiada własne pole magnetyczne. Sonda "Juice" zacznie stale orbitować wokół Ganimedesa w 2034 roku. Jeśli tak się stanie, będzie to pierwszy raz, gdy statek kosmiczny z Ziemi okrąża inny księżyc niż nasz własny.
Start misji Jupiter Icy Moons Explorer przewidziano na środę. Rakieta Ariane 5 wystartuje z sondą z europejskiej stacji w Gujanie Francuskiej.