Katastrofalne upały na południu Europy dają się we znaki nawet niezniszczalnym - jak mogłoby się wydawać - antyglobalistom. Oblegana przez ponad 100 tysięcy uczestników dorocznego zlotu przeciwników liberalizacji światowej ekonomii francuska miejscowość Le Plas stała się niemal dosłownie gigantyczną patelnią.

REKLAMA

Tempera przekracza tam 40 stopni Celsjusza, zaczęło już brakować wody pitnej. Ofiarami zasłabnięć, udaru słońca lub ostrego odwodnienia organizmu padło już blisko tysiąc osób.

Organizatorzy wpadli w panikę, ponieważ na doroczny zjazd antyglobalistów na południu Francji przyjechało więcej uczestników niż się tego spodziewano. Do tego drogi dojazdowe są zakorkowane, ponieważ na sławny zlot przybywają ciągle nowe tłumy.

Rozdano już prawie pół miliona litrów wody w butelkach. Przyjechały też wypełnione wodą cysterny o pojemności 30 tysięcy litrów każda. Kłopot polega jednak na tym, że żeby ugasić pragnienie uczestnicy zlotu muszą czekać często po dwie godziny w niekończących się kolejkach i niektórzy tracą przytomność.

Miejscowa służba zdrowia ma więc pełne ręce roboty. Z powodów bezpieczeństwa na teren zlotu zaczęto wpuszczać już tylko te osoby, które przywożą ze sobą własne napoje. Posłuchaj relacji paryskiego korespondenta RMF, Marka Gładysza:

19:05