Agencja NASA i grupa Queen opublikowały w poniedziałek równocześnie na YouTube.com krótki filmik z noworocznego przelotu sondy New Horizons obok planetoidy Ultima Thule. Film zawierający zdjęcia ze spotkania sondy z niezwykłą kosmiczną skałą, słowa wybitnego fizyka Stephena Hawkinga i muzyka Briana Maya koresponduje z ujawnieniem najnowszych danych na temat tego najdalszego w historii obiektu, który został odwiedzony przez sondę z Ziemi.

REKLAMA

Sondę New Horizons skierowano w stronę Ultima Thule po tym, jak wypełniła kluczowy cel swojej misji, przeleciała obok Plutona i jego księżyców. Po wizycie obok planety karłowatej, miała teraz odwiedzić planetoidę z obszaru tak zwanego Pasa Kuipera, obiekt z początków Układu Słonecznego, który do naszych czasów powinien przetrwać w stanie praktycznie niezaburzonym. Od czasu przelotu w Nowy Rok sonda przesyła na Ziemię kolejne zdjęcia i wyniki pomiarów, które odsłaniają przed naukowcami kolejne tajemnice tego ciała niebieskiego, informacje na temat jego pochodzenia, struktury i budowy geologicznej.

Poczałkowo przyrównywana do bałwanka, Ultima Thule okazała się w końcu zlepkiem dwóch części podobnych nie do kul, ale placków, przy czym większa jest nieco bardziej płaska, mniejsza nieco bardziej okrągła, a obie noszą na sobie ślady burzliwej przeszłości. Niezwykły kształt jest dla naukowców - jak do tej pory - największą niespodzianką. Nigdy wcześniej, niczego podobnego w Układzie Słonecznym nie widzieliśmy - przyznaje szef naukowy misji Alan Stern z Southwest Research Institute w Boulder w Kolorado. Społeczność badaczy planet próbuje teraz na nowo zrozumieć, jak takie ciała niebieskie się tworzą.

W tej chwili najbardziej prawdopodobna hipoteza przewiduje, że obie części wirowały wokół siebie, by stopniowo, pod jakimś wpływem, zbliżyć się do siebie i delikatnie połączyć. Taka teoria generalnie zgadza się z tym, co wiemy o początkach Układu Słonecznego - dodaje William McKinnon z Washington University w St. Louis. Coś musiało jednak sprawić, że części Ultima Thule utraciły stopniowo większość orbitalnego momentu pędu i się połączyły. Nie wiemy do końca, jaki proces to sprawił.

Geolodzy zastanawiają się z kolei nad pochodzeniem licznych na Ultima Thule form terenu. Wiele z nich przypomina kratery, naukowcy są jednak przekonani, że nie wszystkie z nich są śladami uderzeń jakichś innych obiektów. Mamy przed sobą dużo pracy, by zrozumieć budowę planetoidy - przyznaje Kirby Runyon z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory w Laurel w stanie Maryland. Wydaje się, że część form terenu to wynik zjawisk tektonicznych, a niektóre zagłębienia powstały po sublimacji znajdujących się pod powierzchnią i wcześniej zestalonych gazów. Badacze nie mają nawet pewności, czy największy z kraterów, 8-kilometrowe zagłębienie w mniejszej części Ultima Thule, nazwane przez nich kraterem Maryland, też nie powstało w wyniku ucieczki gazów.

Badania koloru i składu powierzchni Ultima Thule dość dobrze zgadzają się z przewidywaniami na temat obiektów z tego rejonu Układu Słonecznego. Planetoida jest czerwona, ale jej powierzchnia nie jest jednorodna, a naukowcy wciąż nie wiedzą, z czego różnice odcieni się biorą. Zauważyli tam przy tym ślady metanolu, wodnego lodu, a nawet cząstek organicznych. Badacze liczą na to, że spływające wciąż na Ziemię dane, pozwolą to lepiej zrozumieć. New Horizons będzie przesyłać zebrane informacje jeszcze przez prawie półtora roku, kierownictwo misji liczy, że z pomocą jej aparatury uda się jeszcze wypatrzyć inny obiekt, do którego będzie w stanie się zbliżyć. Paliwa ma jeszcze dużo.