"Czy wiesz, co jesz?" - takie pytanie można zadać każdemu Polakowi. Najczęściej bowiem nie zdajemy sobie sprawy, że zjadany przez nas soczysty pomidor, czy ogórek to właśnie efekt modyfikacji genetycznych. Producenci żywności w krajach Unii Europejskiej są zobowiązani do umieszczania na etykiecie produktu informacji o zmianach genetycznych. U nas również obowiązuje takie rozporządzenia, ale w praktyce nie jest ono przestrzegane. Czy zatem jedzenie takich produktów może mieć wpływ na nasz organizm i czemu służyć ma ich znakowanie?

REKLAMA

Profesor Jan Szopa-Skórkowski z Instytutu Biochemii Uniwersytetu Wrocławskiego twierdzi, że tak naprawdę nikt nie wie jaki wpływ na organizm ludzki mogą mieć produkty zmodyfikowane genetycznie. Wiadomo jedynie, ze są powszechnie dostępne na rynku, np. pomidory: "Taki pomidor niczym nie różni się wyglądem od pomidora normalnego. Tym nie mniej jest z całą pewnością transgeniczny" – uważa profesor. Jego zdaniem nie można straszyć takimi produktami, rzecz jedynie w tym by badania odbywały się pod kontrolą. Nie wszystkie efekty eksperymentów można bowiem przewidzieć. Na pewno natomiast taka ulepszona żywność jest potrzebna: "Nie chodzi o to by dużo wyprodukować, bo dużo my już produkujemy. Chodzi o to by wyprodukować tam gdzie jest to potrzebne” – wyjaśnia Szopa-Skórkowski. W ten sposób można np. wyhodować ziemniaki na mroźnej Syberii. Oznakowanie produktów zmodyfikowanych genetycznie jest z kolei potrzebne po to byśmy sami mogli dokonać świadomego wyboru co położyć na talerzu: transgeniczne czy naturalne.

15:00