Rewelacyjne wyniki terapii komórkami macierzystymi osiągnęło Lubelskie Centrum Małych Zwierząt. Dzięki niej dwa psy cierpiące na dysplazję odzyskały całkowitą sprawność. Z najnowszych zdjęć RTG wynika, że schorzenie u czworonogów ustąpiło.
U pierwszego psa, przednie łapy w stawie zginały się tylko na kilka stopni. Zwierzę praktycznie nie było w stanie chodzić - tyło i nie chciało się bawić. Metody farmakologiczne, czy nawet artroskopia wystarczały na góra 2 tygodnie. Były zatem dwie możliwości - patrzeć, jak zwierzę cierpi albo wykonać eksperyment - mówi Artur Sokołowski, specjalista chirurgii weterynaryjnej. Metoda nie jest tania, bo kosztuje co najmniej 2 tysiące. Efekty przechodzą jednak najśmielsze oczekiwanie.
Po kilku dniach terapii pies już zaczął chodzić. Po dwóch tygodniach zaś, nie sprawiało mu to już najmniejszego bólu. Najnowsze zdjęcie RTG wykonane po 5 miesiącach potwierdza, że schorzenie całkowicie ustąpiło. To co widzimy na zdjęciu to obraz zupełnie zdrowego stawu - dodaje Sokołowski.
Amerykanie od dłuższego czasu stosują w weterynarii te metody. Wiedzieliśmy, że tam się udaje, więc postanowiliśmy spróbować. Z brzucha psa pobraliśmy fragment tkanki tłuszczowej. Specjalistyczne laboratorium w Warszawie wyodrębniło z niej komórki macierzyste. Postanowiliśmy je wstrzyknąć do stawów łokciowych w przednich łapach. Nie ryzykowaliśmy niczego. Operacyjnie już nic dla tego psa nie dało się zrobić. Komórki jego własnego ciała były dla niego niegroźne. Ryzykowaliśmy tylko tym, że nie będzie lepiej, ale udało się - mówi Sokołowski.
Na pytanie dziennikarza, czy wystarczyło komórki wstrzyknąć do stawu, by on się zregenerował, specjalista odpowiada: Brzmi jak science fiction, ale to prawda. Komórki macierzyste zamieniają się dokładnie w te, które są wadliwe, tak jakby same szukały miejsca. Próbowaliśmy je wypróbować na skórze. Trudno gojące się rany u psów z cukrzycą goją się tak samo trudno jak u ludzi. Pies na grzbiecie miał jedną wielką ranę. Po miesiącu wygoiło się. Bez udziału komórek macierzystych trwałoby to przynajmniej 2 razy dłużej i nie obeszłoby się bez komplikacji - mówi zafascynowany tematem Sokołowski. W sumie różnym terapiom poddaliśmy już kilkanaście psów i kota. We wszystkich przypadkach wyniki są bardzo obiecujące - dodaje. Ostatnio wszczepiliśmy komórki macierzyste psu z chorobą nerek. To zastosowaliśmy metodę dożylną. Czekamy teraz kilka dni na wyniki jego badań. Jesteśmy dobrej myśli.