Opóźnia się kolejny etap misji sondy Juno. Centrum kontroli lotu podjęło decyzję o przełożeniu planowanego na środę manewru, korygującego orbitę próbnika. Odpalenie głównego silnika sondy miało zmniejszyć jej okres obiegu wokół Jowisza z 53,4 do 14 dni. NASA poinformowała jednak, że potrzebuje więcej czasu na analizę zauważonych wczoraj nieprawidłowości w pracy zaworów paliwowych. Kolejna okazja do korekty orbity przypadnie podczas następnego zbliżenia do Jowisza, 11 grudnia.

REKLAMA

Przy okazji manewru PRM (period reduction maneuver) silnik główny sondy zostanie włączony po raz ostatni. Podczas testów pojawiły się jednak niepokojące sygnały, dotyczące pracy zaworów uszczelniających instalację helową. Dane telemetryczne wskazują, że dwa zawory zwrotne, odgrywające istotną rolę podczas odpalania silnika, nie pracowały właściwie po zainicjowaniu sekwencji komend - mówi Rick Nybakken z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. Zawory powinny się otworzyć w ciągu paru sekund, zajęło im to kilka minut. Zanim zdecydujemy się na odpalenie silnika głównego musimy lepiej zrozumieć co się stało - dodał.

Sonda Juno krąży obecnie po silnie eliptycznej orbicie i zbliża się do Jowisza. Najlepszy moment na wykonanie takiego manewru przypada w chwili maksymalnego zbliżenia do planety. Po rezygnacji ze środowego terminu, kolejna okazja pojawi się 11 grudnia. Po udanym przelocie w pobliżu Jowisza 27 sierpnia, NASA planowała, że teraz większość aparatury badawczej sondy będzie wyłączona. Skoro manewru PRM nie będzie, naukowcy wykorzystają przelot do zebrania większej ilości danych.

Okres obiegu nie wpływa na jakość danych, zbieranych podczas maksymalnego zbliżenia do Jowisza - podkreśla Scott Bolton z Southwest Research Institute in San Antonio. Misja jest bardzo elastyczna. Dane, zebrane podczas przelotu 27 sierpnia były dla nas prawdziwym objawieniem, jestem przekonany, że 19 października będzie podobnie - dodał.


Powyższe zdjęcie Juno wykonała 27 sierpnia z odległości około 195000 kilometrów od centrum Jowisza, mniej wiecej dwie godziny przed chwilą najwiekszego zbliżenia. Największej planety naszego Układu Słonecznego nie widzieliśmy z tej perspektywy od czasu, gdy sonda Pioneer 11 minęła ją w 1974 roku. Na zdjeciu widać formacje chmur nie widziane do tej pory na żadnym z gazowych olbrzymów naszego układu.

Podczas pierwszego z 36 planowanych okrążeń Jowisza sonda znalazła się w minimalnej odległości 4200 kilometrów od górnej powierzchni jego chmur. Przez 6 godzin zebrała około 6MB danych, których przesłanie na Ziemię trwało potem około półtorej doby. Pierwszy rzut oka na biegun północny pokazał widoki, jakich wcześniej nigdzie indziej nie obserwowano - mówił na początku września Bolton. Widzimy tam wiele burz, nie widzimy charakterystycznych pasów, z trudem możemy rozpoznać, że to Jowisz. Mamy wrażenie, że niektóre z tych chmur rzucają cienie, co oznacza, że wznoszą się one wyżej od otoczenia - mówił.