Klimatyzacja, zautomatyzowany księgozbiór, przestronne wnętrza - to zalety nowej biblioteki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Budowa trwała 8 lat, pochłonęła 30 mln złotych. Niestety, w nowym roku akademickim nie skorzystają z niej studenci.
Nowa biblioteka Uniwersytetu Rzeszowskiego to największy tego typu gmach pomiędzy Lwowem a Krakowem. Ma prawie 15 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni.
Piękny budynek już jest, problem jednak w wyposażeniu, a właściwie jego braku. Nie ma na przykład półek i regałów w magazynach, a nawet krzeseł w czytelniach. Nie można więc przenieś księgozbioru do pachnących farbą magazynów.
Na wyposażenie gmachu potrzeba od dwóch do trzech milionów złotych. Mniejsze pieniądze potrzebne są na samą przeprowadzkę zbiorów. Ale trzeba jeszcze przetestować sieć komputerową, czy w pełni automatyczny system udostępniania książek. W momencie oddania biblioteki do użytku pojawią się kolejne problemy:
Straszliwe koszty utrzymania: ogrzanie, utrzymanie wentylacji, klimatyzacji, zabezpieczenie przeciwpożarowe, system komputerowy, łącznie z ochroną przed wirusami. To będą potężne koszty - mówi Ludwik Borowiec z rektoratu, dodając, że na to wszystko uczelnia nie ma na to pieniędzy.
Dyrektor biblioteki rzeszowskiego uniwersytetu wygospodarowała miejsce, gdzie mogą zareklamować się sponsorzy. Trwają nawet rozmowy z amerykańską firmą.
A Ministerstwo Edukacji Narodowej, do którego od wiosny po brakujące środki kierują się władze uniwersytetu, nabrało wody w usta. Jeśli pieniędzy nie będzie, choćby z Komitetu Badań Naukowych, rzeszowska uczelnia będzie musiała sama znaleźć brakujące fundusze.
Po ośmiu latach od rozpoczęcia inwestycji zmieniły się za to trendy w polskiej nauce. Teraz stawia się na małe, wydziałowe biblioteki. A nowa, choć już jest gotowa, zostanie otwarta, przyjmując optymistyczny scenariusz, dopiero pod koniec tego roku.
23:45