Węgry i Rosja mają zamiar zawrzeć - a być może już zawarły - tajną umowę, na podstawie której do Rosji trafi 1,5 tys. ton zużytego paliwa jądrowego - twierdzą ekolodzy i alarmują, że realizacja układu będzie złamaniem prawa. Okazuje się jednak, że Rosja chce składować odpady także z innych krajów.
Wkrótce Rosja ma podpisać umowę z Iranem, która przewiduje, że paliwo jądrowe, które Moskwa będzie dostarczać do elektrowni atomowej w Buszera, będzie obowiązkowo zwrócone przez Teheran do Rosji.
Od dwóch lat w Rosji obowiązuje ustawa o wwozie zużytego paliwa jądrowego - przechowywać cudze paliwo jądrowe można nie dłużej niż przez 10 lat. To się jednak nie opłaca, dlatego na razie wwieziono do Rosji zaledwie 120 ton odpadów z Bułgarii. A plany były wielkie - w ciągu 10 lat wwieźć 20 tys. ton starego paliwa i zarobić na tym 20 mld dol.
Teraz jednak do realizacji tych planów może dojść. Jeśli w umowie z Węgrami zostało zapisane, że paliwo wwozi się na wieczyste przechowywanie, to możemy mieć do czynienia z precedensem, gdy jakiś kraj pierwszy na świecie zorganizował u siebie międzynarodowy skład odpadów jądrowych - mówi Władimir Czujew z Greenpeace’u, tłumacząc, że według konstytucji układ międzynarodowy jest ważniejszy od ustawy Dumy.
Jeśli tak faktycznie jest, to już wkrótce pociągi z uranem mogą ruszyć przez Polskę. Rosja rzeczywiście tworzy u siebie składowiska odpadów nuklearnych z zagranicy i to jest jej wewnętrzną sprawą - podkreślił w rozmowie z naszym wiedeńskim korespondentem profesor Jerzy Niewodniczański, prezes Polskiej Agencji Atomowej i członek Rady Gubernatorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Z profesorem Niewodniczańskim rozmawiał Tadeusz Wojciechowski, korespondent RMF w Wiedniu:
Zupełnie inaczej jest w przypadku ewentualnego transportu zużytego paliwa nuklearnego na przykład z Niemiec do Rosji. Na tranzyt byłaby potrzebna zgoda polskich władz.
07:25