Wirus grypy ptaków H5N1 intensywnie krąży na świecie, głównie wśród ptactwa oraz krów mlecznych. Jest bliższy osiągnięcia potencjału pandemicznego niż się nam wydaje - ostrzega „New Scientist”, powołując się na najnowsze badania. Podkreślono, że patogen ulega ciągłym mutacjom, dzięki którym coraz lepiej potrafi atakować ludzi.

REKLAMA

Na razie patogen wnika głównie do płuc człowieka, ale badacze ostrzegają, że niewiele już trzeba, by się nauczył przenikać także do górnych dróg oddechowych. Wtedy byłby w stanie przenosić się drogą powietrzną i zarażać więcej ludzi, podobnie jak grypa sezonowa czy Covid-19.

Na razie pojedyncze zakażenia u ludzi

Na razie dochodzi jedynie do pojedynczych zakażeń u ludzi, głównie na skutek kontaktu z chorymi zwierzętami. Jednak wraz z przyrostem zakażonych jest bardziej prawdopodobne, że to się zmieni - twierdzi prof. Ian Wilson z Scripps Research Institute w Kalifornii. Zaznacza jednak, że jego zdaniem na razie ryzyko takie jest małe.

Niepokojące mutacje wirusa grypy ptaków H5N1 nastąpiły w latach 90. XX w., najprawdopodobniej wśród ptactwa domowego w Chinach. Około 2020 r. pojawił się jego nowy bardziej zaraźliwy wariant, który przeniósł się na inne kontynenty, do obu Ameryk i na Antarktydę. W USA patogen zaatakował fermy drobiu oraz hodowle krów i przeniknął do mleka krowiego. Zaczęto wykrywać pojedyncze przypadku zakażeń wśród ludzi, głównie w 2024 roku.

Według prof. Debby van Riel z Uniwersytetu Erasmusa w Niderlandach zła wiadomość jest taka, że wirus H5N1 coraz lepiej potrafi wnikać do górnych dróg oddechowych ludzi. Specjalistka porównała jego odmiany z 2005 i 2022 roku - te sprzed dwóch lat lepiej się tam czuły i szybciej się rozmnażały.

Nie sądzę jednak, aby ryzyko osiągnięcia przez ten wirus potencjału pandemicznego było duże - twierdzi prof. Riel. Jej zdaniem najbardziej niepokojące jest to, że wirus potrafi już wnikać do ludzkiego organizmu, dzięki czemu będzie miał więcej okazji do mutowania w kierunku uzyskania większego potencjału pandemicznego.

Kiedy można spodziewać się "potencjału pandemicznego"?

Kluczowe znacznie ma wykorzystywana przez wirusa hemaglutyniny, to znajdujący się na zewnątrz receptor, wykorzystywany do atakowania komórek. Jego badaniem zajmuje się prof. Wilson. Twierdzi on, że białko to w obecnym wariancie potrafi się wiązać głównie z komórkami występującymi w głębi płuc człowieka, powodując ciężką chorobę płuc. Gdy jednak H5N1 nauczy się wnikać do komórek wyścielających nos i gardło, zacznie się szybciej rozprzestrzeniać między ludźmi. I wtedy ewentualnie można się podziewać "potencjał pandemicznego". Ale to też nie musi nastąpić tak szybko.

Aby tak się stało, może wystarczyć zaledwie jedna mutacja w wirusie, ale co do tego nie ma pewności. Prof. Jim Paulson z kalifornijskiego Scripps Research Institute podejrzewa, że mogą być konieczne jeszcze inne zmiany, by H5N1 łatwiej się przenosił między ludźmi i stał się pandemiczny.

Tego procesu nie udało się jeszcze w pełni poznać. Według jednej z teorii może się on odbywać poprzez wymianę genów między różnymi wariantami wirusa, atakującymi zwierzęta i ludzi. A taka wymiana może się odbyć na przykład w organizmie świni.

Badacze rozważają jak bardzo śmiertelny może być wirus ptaków H5N1. Z dotychczasowych obserwacji prowadzonych od 2003 r. wynika, że umiera co druga zakażona osoba. Nie jest to jednak miarodajne, gdyż najczęściej były wykrywane ciężkie przypadki tego zakażenia, a pomijane te o przebiegu łagodnym, których prawdopodobnie było znacznie więcej.

Faktyczna śmiertelność jest z pewnością mniejsza. Wskazują na to najnowsze obserwacje w USA. Zdecydowana większość z ponad 60 wykrytych tam zakażeń grypą ptaków wśród ludzi była łagodna.