Już dziś startuje księżycowa misja Artemis 1. Będzie to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii eksploracji kosmosu. Jest to także przygotowywanie do załogowego lotu na Srebrny Glob. W radiu RMF24 Bogdan Zalewski rozmawiał o misji z szefem Polskiej Agencji Kosmicznej profesorem Grzegorzem Wrochną. Nie zabrakło pytań o księżycowe bazy oraz podbój Marsa.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Bogdan Zalewski, RMF24: Czytam z wypiekami na twarzy o planowanej księżycowej misji Artemis 1. Dlaczego tak się tym ekscytuję? Bo przyświeca jej szczytny cel: powrotu astronautów na Księżyc. Mowa nawet o stałej bazie na Srebrnym Globie. Spoglądam na plan. Start z przylądka Canaveral na Florydzie planowany jest po godzinie 14:33 polskiego czasu. Mniej więcej za nieco ponad 7 godzin od tego czasu, w którym my teraz jesteśmy. Nie wiem czy już powinniśmy odliczać, panie profesorze. Witam serdecznie.
Prof. Grzegorz Wrochna: Dzień dobry, witam pana, witam państwa. Odliczanie już się rozpoczęło i jeżeli nie będzie jakichś nieprzewidzianych okoliczności, to rzeczywiście start powinien nastąpić w tym oknie między 14:33 a 16:33.
Panie profesorze, to może tak najpierw o tych technikaliach, takie techniczne szczegóły przedsięwzięcia. Jak to wygląda?
To rzeczywiście jest największe wydarzenie od czasów, kiedy człowiek stanął na Księżycu, bo przez 50 lat nas tam nie było. Misje Apollo skończyły się w ubiegłym w ubiegłym wieku i teraz chcemy na ten Księżyc powrócić, ale już nie tylko po to, żeby tam stopę postawić, zatknąć flagę, ale założyć stałe bazy. Stąd zupełnie inny program przygotowań, niż do programu Apollo. Większa rakieta, zdolna do przenoszenia większego ładunku, chociaż wykorzystywane są oczywiście technologie wypracowane dla programu wahadłowców.
Czyli punkt drugi, cel księżycowej misji, tutaj tak pan w skrócie określił.
To dopiero początek, bo po co te misje w ogóle? Po to oczywiście, żeby prowadzić badania naukowe i rozumieć lepiej, jak powstawał Układ Słoneczny, ale także zobaczyć, jakie surowce mamy dostępne na Księżycu i wreszcie przygotować się do lotów dalszych, do lotu na Marsa w szczególności.
No właśnie, bo eksploracja Srebrnego Globu to nie wszystko. To jest tylko etap.
To dopiero początek. Dlatego NASA nazwało ten poszerzony program "Moon to Mars". Na Księżycu będziemy się przygotowywać do misji na Marsa. Będziemy testować to, jak można taki długi lot przygotować, jak zbudować aparaturę i być może w ogóle na orbicie okołoksiężycowej będziemy budowali statek, który dopiero poleci na Marsa, bo tak ogromnego statku nie sposób wybudować na Ziemi i wystrzelić. Musimy go budować z elementów w kosmosie.
A więc "Mars wita nas" to jeszcze melodia przyszłości. Na razie musimy założyć jakieś stałe bazy na Księżycu. To realne?
Melodia przyszłości, ale już o niej myślimy bardzo poważnie. Miesiąc temu uczestniczyłem w warsztatach NASA w Londynie poświęconych przygotowaniu celów misji na Marsa i Księżyc. I bardzo wyraźnie to, co będziemy robili na Księżycu jest przygotowaniem właśnie do lotu na Marsa.
Panie profesorze, ważny punkt bardzo poruszył - rola i pozycja Polski w tej co tu dużo mówić - astrorywalizacji globalnej.
Rzeczywiście chcemy się włączyć do programu Artemis, do tego szerszego programu "Moon to Mars". W tym celu w zeszłym roku podpisaliśmy deklarację Artemis Accords, która zobowiązuje nas do tego, że biorąc udział w programie będziemy się - mówiąc lekko kolokwialnie - przyzwoicie zachowywać. No bo prawo kosmiczne mówi o tym, że wszystkie ciała niebieskie są wspólną własnością. Ale skoro chcemy postawić bazę, no to zajmiemy tam kawałek przestrzeni. Skoro chcemy tę bazę budować, musimy wydobywać surowce. I deklaracja Artemis Accords jest takim dokumentem, który podpisujemy, żeby móc wziąć udział w tym programie.
Właśnie to jest ważne taka zasada fair play w kosmosie. No ale co tu dużo mówić, wszyscy się tutaj dobrze zachowujemy? Myślę tutaj o takim wyścigu z udziałem ziemskich imperiów w kosmosie.
Wyścig jest, rzeczywiście. Także Rosja i Chiny przygotowują alternatywne programy baz księżycowych i przyszłości lotu na Marsa, ale bardzo wiele krajów planuje bezzałogowe misje. Do roku 2030 bodajże 50 misji bezzałogowych na Księżyc jest planowany przez różne państwa. W Polsce też taką misję planujemy. Planujemy takiego łazika, mniej więcej 10-20 kilogramów niedużego, ale wyposażonego w ramię robota w do pobierania próbek aparaturę do analizowania tych próbek, bo skoro będą budowane bazy na Księżycu to nie będziemy przywozić wszystkich surowców z Ziemi. Musimy się nauczyć te surowce tam pozyskiwać. I chcemy, żeby Polska była w czołówce tych krajów, które będą wiedziały, jak to robić.
To są takie cele naukowe, no ale Ziemią wstrząsają wojny. Czy to co się dzieje w kosmosie, zadam brutalne pytanie, to taki element właśnie tej batalii?
Technologie kosmiczne, technologie rozwijane na potrzeby misji kosmicznych mogą służyć zarówno do celów wojennych, jak i pokojowych. Jak każde narzędzie - młotek służy do wbijania gwoździ, ale można zrobić komuś krzywdę. Podobnie z technologiami kosmicznymi. Wyzwania, które stawiają loty kosmiczne powodują, że opracowujemy coraz to nowsze wynalazki, które znajdują zastosowanie w życiu codziennym, ale niestety też w zastosowaniach militarnych.
Ale może porozmawiajmy o pokoju. Czy my przestaniemy być kiedyś "Ziemianami" tylko? Jak pan sądzi panie profesorze, jakie są pana przewidywania, jako takiego futurysty.
Pewnie tak. Pewnie rzeczywiście będziemy latali coraz dalej. Będziemy może nawet kolonizowali inne ciała niebieskie. Mars oczywiście jest tutaj najbliżej i najbardziej nam przyjazny, bo ma atmosferę, wprawdzie 100 razy rzadszą niż nasza, ale już udowodniono, że mały helikopterek może tam latać. No nie jest to atmosfera, którą można oddychać, ale zakres temperatur jest nie bardzo różny od tego, który jest na Ziemi. Więc pewnie stałe bazy na Marsie to jest perspektywa rzędu stu lat. Co więcej, Zjednoczone Emiraty Arabskie już ogłosiły taki program, że w roku 2117 założą stałą bazę na Marsie.
A co z życiem w kosmosie panie profesorze? Pytanie się narzuca. Jest życie w kosmosie? Ostatnio odkryto znowu jakieś wodne ciało.
Tego nie wiemy. Ale w samym naszym Układzie Słonecznym jest bardzo dużo wody. Zwłaszcza księżyce wielkich planet tej wody zawierają bardzo dużo. I Europejska Agencja Kosmiczna oraz NASA planują misje, które mogłyby tę wodę zbadać. To są ogromne oceany pod skorupą lodu. Trzeba się więc przez tą skorupę lodu przebić albo wykorzystać jakieś naturalne szczeliny, dojść do dna, bo tam są ciepłe gejzery, podobne jak na Ziemi i na Ziemi prawdopodobnie właśnie w takich miejscach powstało życie. Czemu nie miałoby powstać na innych ciałach układu?
Czyli tam też może być jakaś taka Islandia, prawda? Gdzieś wysoko nad nami.
W każdym razie coś pod wodą ciekawego może być.
Panie profesorze tak. Na koniec jeszcze bardzo uważnie pana słuchamy i jednocześnie patrzę na obrazki, na naszej stronie RMF24.pl czytam - uprzedzając astronautów w specjalnej kapsule ku Księżycowi polecą Campos, Helga i Zohar. No ale to są takie trzy manekiny. Tak wygląda, jakbym oglądał film o pilocie Pirksie albo czytał Lema.
Tak rzeczywiście, to moje ulubione opowiadanie Pirxa, to właśnie to, gdzie Pirx ma rozstrzygnąć, czy roboty nadają się do zastąpienia ludzi w roli pilotów stacji kosmicznej. Ale tutaj to są manekiny, nie roboty. Ich rola jest bierna, ale niezmiernie ważna. One są wyposażone w mnóstwo czujników, które będą dostarczały dane na temat samopoczucia tych manekinów, czyli samopoczucia astronautów w następnych misjach. Bo już w roku 2024 w stronę Księżyca poleci trójka żywych ludzi. Oblecą Księżyc, wrócą na Ziemię. A w 2025 kolejne lądowanie już na Księżycu. I teraz, żeby ten lot był bezpieczny wysyłamy manekiny, żeby zbadać czy przypadkiem....
Czy się będą dobrze czuły.
Czy to, co napotkają nie będzie dla człowieka groźne.