Wszystko wskazuje na to, że wrak odnaleziony w okolicy Ławicy Słupskiej to "General von Steuben". W 1945 roku został on zatopiony przez radziecki okręt. Co kryją jego ładownie?
"General von Steuben" poszedł na dno 10 lutego 1945 roku, chwilę po trafieniu go dwiema torpedami, wystrzelonymi z radzieckiego okrętu podwodnego "S-13". Dzień wcześniej wypłynął z Piławy (dziś Bałtijsk).
Na pokładzie było ok. 4 tys. ludzi, w tym dwa tysiące rannych. Eskortujący go niemiecki torpedowiec "T-196" i inne jednostki zdołały uratować zaledwie 656 rozbitków. Ponad 3200 ludzi zginęło.
Wrak odkryto przypadkiem w maju. Natknął się na niego ORP „Oczkowski”, który w tym rejonie prowadził badania hydrograficzne. Potem zaczęły się prace badawcze na wraku.
Na zdjęciach widać kadłub, leżący na prawej burcie, na 70-metrowej głębokości. Jest on w stanie nienaruszonym"- opisywał znalezisko komandor Henryk Mitner z Marynarki Wojennej.
Odkrycie wzbudziło duże zainteresowanie nie tylko w środowisku naukowców. Marynarka otrzymuje telefony od wielu prywatnych firm, zajmujących się nurkowaniem, z prośbą o podanie dokładnej lokalizacji statku.
Wiadomo, że leży on 70 metrów pod wodą. Ta głębokość nie stanowi większej przeszkody dla doświadczonych nurków. Jeden z nich powiedział naszemu reporterowi, że „Steuben” może kryć wiele tajemnic, w tym i tę związaną z bursztynową komnatą.
Niemieckie władze domagają się, by uznać wrak za podwodne cmentarzysko. Wtedy nie będzie można tam nurkować. Jednak nawet takie zakazy nie odstraszają nurków.