NASA ostatecznie zakończyła misję polskiego Kreta na Marsie. Po blisko dwóch latach prób penetrator nie zdołał zgodnie z planem wbić się pod powierzchnię Czerwonej Planety, by pomóc z badaniach przepływu ciepła z wnętrza Marsa. Urządzenie, wyprodukowane przez firmę Astronika z Warszawy i zintegrowane z sondą InSight przez Niemiecką Agencję Kosmiczną (DLR) pracowało poprawnie, problemem okazała się struktura marsjańskiego gruntu, który w miejscu lądowania sondy ubijał się zamiast osypywać i nie zapewnił Kretowi odpowiedniego tarcia.
Sonda termiczna HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package) wysłąna na Marsa na pokłądzie próbnika InSight miała pomóc naukowcom w monitorowaniu zmian temperatury pod powierzchnią Czerwonej Planety. Tego typu badania pomogłyby wyjaśnić, czy Mars zawiera w swym wnętrzu rozpalone jądro. By takie badania były możliwe polski Kret, rodzaj kosmicznego młotka, miał wkopać się w grunt na głębokość do 5-ciu metrów i rozwinąć za sobą serię czujników termicznych. Te czujniki pozwoliłyby zbadać gradient temperatury i zmierzyć przepływ ciepła z wnętrza Marsa.
Niestety, na początku 2019 roku Kret utknął po pokonaniu zaledwie kilkudziesięciu centymetrów. Wydawało się, że mógł trafić na jakiś kamień. Kiedy kolejne próby nie przyniosły postępów, kierownictwo misji zaczęło podejrzewać, że to nie kamień jest problemem, ale inna od spodziewanej struktura gruntu. To ona może nie zapewniać penetratorowi tarcia, niezbędnego, by mógł sam się wkopać. Po upewnieniu się, że Kret nie utknął w podtrzymującej go prowadnicy pojawił się pomysł, by delikatnie docisnąć go w kierunku gruntu z pomocą ramienia robotycznego sondy InSight.
Taki manewr nie był wcześniej w ogóle brany pod uwagę. Wymagał zdjęcia całej prowadnicy i niezwykle delikatnego działania, by nie zniszczyć taśmy łączącej Kreta z aparaturą sondy, zapewniającej mu zasilanie i przesyłanie danych. Początkowo plan wydawał się przynosić efekty. Po wielu tygodniach prób kosmiczny młotek, dociskany łopatką ramienia robotycznego, który do tej pory wystawał ponad powierzchnię Marsa na mniej więcej 7 centymetrów, całkowicie się w niej zagłębił. Nic więcej nie udało się jednak zrobić.
Kret do końca pozostał sprawny, 9 stycznia wykonał jeszcze 500 uderzeń, ale nie zdołały one zmienić sytuacji. NASA uznała, że dalszych prób już nie będzie. Próbowaliśmy na wszystkie możliwe sposoby, ale Mars i nasz heroiczny Kret pozostały niekompatybilne - skomentował szef eksperymentu HP3 z ramienia DLR, Tilman Spohn. Na szczęście wiele się nauczyliśmy, co przyda się przyszłym misjom, które będą chciały zagłębić się pod powierzchnią Czerwonej Planety - dodał.
Niezwykłe właściwości marsjańskiego gruntu w miejscu lądowania sondy InSight będą zastanawiać naukowców przez kolejne lata. Konstrukcja Kreta i jego zasada działania bazowały na informacjach z poprzednich misji marsjańskich. Spodziewano się na ich podstawie gruntu o zupełnie innych właściwościach. Przez blisko dwa lata kierownictwo misji podejmowało wszelkie możliwe próby, by jednak umożliwić unikatowemu instrumentowi pracę. Bezskutecznie. Kret to instrument, który nie bazuje na żadnych wcześniejszych doświadczeniach. To czego się podjęliśmy, kopanie tak głęboko z pomocą tak małej aparatury, nie miało precedensu - dodaje Troy Hudson z Jet Propulsion Laboratory w Kalifornii.
Prace z Kretem pomogą nie tylko lepiej zrozumieć budowę marsjańskiego gruntu. Naukowcy i inżynierowie zaangażowani w próby ratowania jego misji zyskali bezcenne umiejętności sterowania ramieniem robotycznym sondy w sposób, do którego nie było projektowane. Nauczyli się na przykład ubijać grunt z pomocą jego łopatki. Planowanie takich ruchów i wykonywanie ich z pomocą komend wysyłanych z odległości milionów kilometrów, dało im bezcenne doświadczenia, które przydadzą się w przyszłości.
Sonda InSight, której misję przedłużono do grudnia 2022 roku, skoncentruje się na badaniach przy pomocy innych instrumentów, w tym sejsmografu, który do tej pory zarejestrował już około 480 trzęsień Marsa. Kierownictwo misji spróbuje z pomocą łopatki ramienia robotycznego przysypać kabel łączący sejsmograf z samą sondą, by zmniejszyć zakłócenia danych związane ze zmianami jego temperatury. Naukowcy liczą też na dalsze dane z czujników meteorologicznych, które zbierają dane pogodowe. Wraz z tego typu czujnikami zainstalowanymi na łaziku Curiosity i tymi, które za miesiąc przylecą na Czerwoną Planetę na pokładzie łazika Perseverance, InSight stworzy pierwszą sieć meteorologiczną na innej planecie.