Nie kończą się problemy z wodą w olsztyńskich wodociągach. Najpierw w wodzie pojawiła się bakteria coli, teraz sanepid informuje, że „kranówka” zawiera zbyt duże stężenie bakterii żelazistych. Prawdopodobnie wodociągi nie były odpowiednio czyszczone.
Prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie sugeruje, że to prywatne firmy zaprzestały czyszczenia sieci, otworzyły zasuwy i wpuściły brudną wodę do miejskiej sieci. Stąd powiadomiono służby mundurowe, by zwracały uwagę na wszystkich, którzy w sposób być może nieuprawniony grzebią w sieci - mówi.
Inne zdanie na temat zanieczyszczeń wody mają pracownicy Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Jeśli sieć nie jest spłukana, to na końcówkach sieci wodociągowej rozmnażają się te bakterie, ponieważ woda nie jest w ruchu - mówią, dodając, że płukanie sieci kosztuje i być może dlatego PWiK tego nie robiło. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Tonn:
Jakość olsztyńskiej wody od dawna budzi wątpliwości. Kilka tygodni temu Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji zataiło przed mieszkańcami fakt skażenia wody pałeczką coli, informując jedynie o intensywnym chlorowaniu. Oficjalny komunikat brzmiał "rutynowe czynności, związane z czyszczeniem sieci". Później okazało się, że woda wciąż zawiera chorobotwórcze drobnoustroje, a sieć – jak się okazuje – wciąż jest brudna.